Skip to main content

To był piłkarski weekend niespodzianek, który przyniósł na pewno sporo czerwonych kuponów. Wielu faworytów potraciło punkty, począwszy od naszej rodzimej Ekstraklasy, a skończywszy na najbogatszej lidze świata.

Pierwsza zmiana lidera w Ekstraklasie od 3. kolejki! Lech Poznań musiał opuścić tron. To w ogóle był weekend cudów dla Pogoni Szczecin. Wahan Biczachczjan został kupiony za 900 tysięcy euro i zawładnął Ekstraklasą już po trzech kolejkach! Mecze Lecha i Pogoni wyglądały bardzo podobnie, ale miały zupełnie inny rezultat – dominacja, sporo sytuacji i bramkarz rywali, który broni ponad stan. Z tym, że armeński zawodnik miał szczęście, bo Rafał Strączek popełnił wielki błąd i wturlał sobie piłkę do bramki. Tego szczęścia nie miał marnujący okazje Lech. Do tego kompletnie zdominowana Lechia oddała pierwszy celny strzał na bramkę Filipa Bednarka po stałym fragmencie i od razu był to gol. Filip Koperski, który dopiero za kilka dni osiągnie pełnoletniość – został bohaterem kolejki. A teraz wielki hit czeka nas w Szczecinie, bo Pogoń podejmie u siebie Lecha.

W Serie A masowe straty punktów przez drużyny, które walczą o najwyższe cele. Swojego spotkania nie wygrał nikt! Salernitana od tygodnia ma nowego trenera, a jest nim Davide Nicola, który ma łatkę ratownika. Potrafił utrzymać Genoę czy Torino, ale tu sytuacja wygląda dramatycznie. Z tym, że zaczął bardzo przyzwoicie, od remisu z liderem tabeli, Milanem. I to nie jakimś fartem, ale po walce i kilku dobrych okazjach. "Koniki Morskie" prowadziły nawet 1:0 czy 2:1, więc drobny niedosyt pozostaje. Kiedy wydawało się, że Milan straci pozycję lidera, to z pomocą pospieszyło nieprzewidywalne i nieobliczalne Sassuolo, które wygrało na San Siro z Interem 2:0. A najbardziej niesamowite jest to, że stało się to po tym, jak ta drużyna traciła punkty z Torino czy Sampdorią, w tym drugim przypadku przegrywając aż 0:4. Sassuolo w tym sezonie wygrało na San Siro z Interem i Milanem oraz na Allianz Stadium z Juventusem. Niebywałe. Punkty straciło też Lazio i Juventus, a Krzysztof Piątek załatwił Atalantę. Z czołówki nie wygrał nikt, choć dziś szansę wyłamać się ze schematu ma Napoli.

Liga francuska, a tutaj wyraźnie nie chce się grać drużynie PSG. Paryżanie po pierwszej połowie przegrywali już 0:3 z Nantes, a później Neymar ośmieszył się przy wykonywaniu rzutu karnego. Było ich stać tylko na gola honorowego. W lidze francuskiej nawet nie ma kto pokarać naszpikowanej gwiazdami ekipy, bo nie wiedzieć w ogóle jakim cudem, ale na drugim miejscu w tabeli jest przecież pogrążona w kryzysie (podobno) Marsylia, która straciła punkty z 15. w tabeli Clermont, choć oddała 18 strzałów, a rywal ledwie cztery. Tym razem Milik nie pomógł. Z bilansem 13-7-5 Marsylia nie ma nawet czego gonić, więc paryżanom po prostu nie za bardzo chce się motywować na ligę. A że grać nie byle jak potrafią, to pokazali w Champions League. Nikt chyba w tym sezonie nie zdominował w taki sposób Realu. "Królewscy" nie istnieli, nie było ich na boisku, byli tłem i mogą tylko dziękować, że było 0:1, a Messi nie strzelił karnego. 

Kończymy ligą angielską, gdzie potknął się lider. Liverpool już widzi na horyzoncie Manchester City, który został pokarany przez Harry'ego Kane'a. To był najlepszy występ Anglika w tym sezonie. Zdobył dwie bramki, rozprowadzał piłkę, wypracowywał okazje dla Sona, świetnie potrafił odnaleźć miejsce na boisku w trakcie kontr. Tottenham zaskoczył wszystkich i wywiózł trzy punkty z Etihad Stadium, choć w 92. minucie Mahrez trafił z karnego na 2:2. Był to dość pechowy karny, gdzie w rękę został trafiony Cristian Romero. Wydawało się, że gospodarze pójdą jeszcze po trzecią bramkę. Algierczyk szybko wziął piłkę z siatki i pospieszył na swoją połowę. Mówiąc pół żartem, pół serio… miło zatem, że dał szansę Tottenhamowi na strzelenie zwycięskiego gola.

Related Articles