Skip to main content

Walia na mundialu grała tak dawno, że eliminował ich z turnieju niespełna 18-letni Pele. Dopiero drugi raz pojawią się na najważniejszej piłkarskiej imprezie. Walijczycy pokonali Ukrainę 1:0 w barażu, choć po pierwsze w kontrowersyjnych okolicznościach, a po drugie niesamowity dzień miał Wayne Hennessey w bramce.

Ukraina zaprezentowała się znakomicie na Hampden Park, eliminując w barażowym półfinale reprezentację Szkocji. Piłkarze występujący w dwóch najsilniejszych ukraińskich klubach, a więc Dynamie Kijów i Szachtarze Donieck nie grali o stawkę od grudnia. Liga miała się rozpocząć w lutym, ale oczywiście było to niemożliwe. Zamiast tego zorganizowano tzw. “Global Tour for Peace” – towarzyskie spotkania, których celem było zebranie środków na pogrążoną w wojnie Ukrainę. Szachtar przyjechał na przykład do Gdańska na mecz z Lechią, gdzie gola na 3:2 strzelił 12-letni Keda, chłopiec z niepełnosprawnością, który uciekł z rodziną z Mariupola, a prywatnie fan zespołu Szachtara. Dynamo Kijów w takiej samej sytuacji przyjechało na spotkanie z Legią, grało także w Dortmundzie z Borussią i z kilkoma innymi rywalami. Regularnie o stawkę grali zawodnicy europejskich klubów, jak Zinczenko, Malinowski, Mykołenko czy Jaremczuk. Połowa składu, w tym niemal cała formacja obronna, to jednak mieszanka Szachtara i Dynama.

Czasami tak jest, że otłukujesz bramkę przeciwnika, a golkiper po prostu ma taki dzień, że jest w stanie obronić wszystko. I na taką dyspozycję Wayne’a Hennesseya trafiła reprezentacja Petrakowa. Zatrzymał ich 35-latek, który w całym sezonie zagrał tylko w trzech meczach i w każdym z nich puszczał po trzy gole. Trener Robert Page miał poważną decyzję do podjęcia. Obaj jego główni bramkarze praktycznie przez cały sezon nie podnosili czterech liter z ławki. Z jednej strony Danny Ward, który nie nagrał się w Leicester, a z drugiej Wayne Hennessey, który nie nagrał się w Burnley. Z tym, że pierwszym wyborem jesienią był Ward, to on bronił w eliminacjach do mundialu. W sparingu z Polską obydwaj zagrali po 45 minut. Page wybrał ostatecznie Hennesseya i nie ma czego żałować. Na 99,9% tym występem w barażu wywalczył miejsce w podstawowym składzie już na samych mistrzostwach świata. To Hennessey po takich interwencjach  powinien bronić z Anglią, Iranem i USA.

Mecz miał odbyć się w marcu, tak jak nasz ze Szwecją, ale wiadomo, że nie dało się go w tamtyn terminie rozegrać. Na ostatni europejski baraż musieliśmy trochę poczekać. Baraż był też symboliczny, bo pozwalał Ukraińcom poczuć dumę narodową ze swojej reprezentacji i choć na chwilę odpędzić swoje myśli od tego, co się dzieje w kraju. Drużynie towarzyszyła flaga narodowa otrzymana od żołnierzy. I to Ukraińcy od początku grali lepiej od Wyspiarzy, stwarzając okazje. Pech chciał, że sami sobie strzelili gola… Po dośrodkowaniu Garetha Bale’a sam kapitan Ukrainy Jarmołenko wybił piłkę tak niefortunnie, że pokonał własnego bramkarza. W pierwszej połowie doszło też do sędziowskiego skandalu. Nie wiadomo jak w erze powtórek i VAR-u coś takiego w ogóle mogło się wydarzyć. Ewidentnie kopnięty w polu karnym został Jarmołenko, który sprytnie wygarnął piłkę Joe Allenowi. Ten był w ogóle nieświadomy, że ktoś mu tę piłkę zakosił i po prostu sprzedał mu kopa. Trudno w ogóle pojąć jaka była w głowach sędziów interpretacja tej jednoznacznej sytuacji.

Ukraińcy do końca grali bardzo ambitnie i stwarzali okazje. Świetną miał choćby Artem Dowbyk, ale po jego główce pofrunął Hennessey i nie dał się pokonać. Można śmiało powiedzieć, że jakościowo lepszy zespół tego dnia przegrał. Na końcu liczy się to, co w siatce i nie zawsze ten, kto odda więcej strzałów zostaje zwycięzcą. Skuteczność okazała się bolączką Ukraińców. Odpadli jednak z podniesionymi głowami.

Related Articles