Skip to main content

Walentynki zawsze kojarzą się z czymś przyjemnym. Jednak dla dwóch włoskich trenerów lada moment mogą mieć niezbyt pozytywne konotacje. Stefano Pioli oraz Antonio Conte przystępują do 1/8 finału Ligi Mistrzów w minorowych nastrojach. Czy obaj grają o posadę? Może się tak zdarzyć, że odpadający w tej fazie pożegna się z pracą.

W ubiegłym roku AC Milan wrócił do Ligi Mistrzów. Wtedy jednak przygoda Rossonerich zakończyła się na sześciu grupowych spotkaniach i czwartym miejscu. Teraz jednak jako mistrz Włoch przeszli grupę E i zameldowali się w 1/8 finału. Dokładnie dziewięć lat czekali na powrót do wiosennego grania w Champions League. W 2014 roku lepsze okazało się Atletico, które wówczas zmierzało po finał w Lizbonie. Teraz na drodze staje Tottenham Hotspur. Terminy obu spotkań bardzo ciekawe. Najpierw walentynki, potem dzień kobiet. To właśnie 8 marca dowiemy się, który z trenerów może mieć trafić na dywanik do swoich przełożonych.

Światełko w tunelu czy przypadek?
Ponad miesiąc trwała czarna seria Milanu na włoskich – i nie tylko – boiskach. Całe zło rozpoczęło się 8 stycznia w 87. minucie meczu z Romą. Prowadząc 2:0 dali sobie wydrzeć trzy punkty i skończyli tylko z remisem. Potem zaczęła się gehenna. Najpierw było niespodziewane odpadnięcie z pucharu. 0:0 z Torino w regulaminowym czasie i stracony gol w końcówce dogrywki po kontrze, chociaż rywal grał od ponad 40 minut w osłabieniu! Potem remis z Lecce, porażka 0:3 z Interem w Superpucharze Włoch. 0:4 z Lazio, 2:5 z Sassuolo, 0:1 w kolejnych derbach z Interem. Na ich szczęście w międzyczasie pozostałe ekipy też traciły punkty, a Juventus stracił ich najwięcej z wiadomych przyczyn. Wygrana 1:0 nad Torino w miniony weekend może nie zachwyciła stylem. Jednak po czerwono-czarnej części Mediolanu styl nikogo nie interesował. Czarna seria miała być przerwana i to się udało. Wbrew pozorom sytuacja ekipy Piolego wcale nie jest zła. Piąte miejsce teraz może nie zadowalać, ale przecież mają tyle samo punktów, co chwalone w ostatnim czasie Roma i Atalanta(czwarte i trzecie miejsce). Dystans do drugiego Interu trochę większy – pięć “oczek” – ale nadal do odrobienia. Oczywistym jest, że obecna forma oraz sytuacja w tabeli zamyka jakiekolwiek dywagacje na temat obrony tytułu. 18 punktów przewagi do Napoli mówi wszystko.

Przede wszystkim jednak martwić może defensywa. W tym roku kalendarzowym Milan stracił 15 goli w siedmiu grach. To dokładnie tyle samo, ile w poprzednich… piętnastu spotkaniach. Żeby to zobrazować wystarczy powiedzieć, że w 2023 roku średnio tracą nieco ponad 2 gole na mecz, a jesienią 2022 tracili równo jedną bramkę na 90 minut. Różnica kolosalna. W tym momencie tylko Monza ma taki sam wynik spośród zespołów pierwszej połowy tabeli. Ponadto lepsze linie defensywne mają Fiorentina oraz “potęgi” pokroju Empoli czy Lecce!

Duże kłopoty kadrowe
Oczywiście Stefano Pioli może się bronić, że cały czas ma kłopoty kadrowe. Nadal nie może liczyć na kluczową postać. Mike Maignan jest już nieobecny dobrych kilka miesięcy. Wrócić ma dopiero na rewanż w Londynie. W ostatnich tygodniach nieobecni byli także Ismael Bennacer oraz Fikayo Tomori, ale na obu Pioli będzie mógł liczyć we wtorkowy wieczór. To oznacza, że poza francuskim bramkarzem, tylko Alessandro Florenzi i Sergio Dest w tym momencie są poza grą.

Warto jednak zauważyć, że szkoleniowiec Rossonerich po długim czasie zdecydował się na zmianę struktury zespołu. Milan już nie gra czwórką z tyłu, ale przeszedł na 3-4-3. W ten sposób tercet środkowych defensorów ostatnio tworzyli Kalulu, Kjaer i Thiaw. Teraz wg włoskich mediów wracający Tomori zastąpi Duńczyka w wyjściowym składzie. Ponadto do Sandro Tonaliego w środku dołączy wspomniany Algierczyk Bennacer. Reszta zawodników bez zmian.
Takie ustawienie może dawać znacznie większy wachlarz możliwości ofensywnych przede wszystkim na wahadłach. Theo Hernandez wydaje się być stworzonym zawodnikiem do takiego grania. W końcu lewy defensor ma ogromny ciąg na bramkę rywala i potrafi stworzyć przewagę pod polem karnym przeciwnika.

Sinusoida
Tottenham w podobnej sytuacji tabelarycznej, używając mowy Adama Nawałki, do Milanu. Piąte miejsce i 39 punktów. Tutaj również szansę na kolejny awans do Ligi Mistrzów nie są stracone – dwa punkty straty do Newcastle. Jednak dyspozycja Kogutów jest po prostu trudna do zdefiniowania. W miniony weekend dostali potężne lanie w Leicester – 1:4. Na domiar złego kolejnej kontuzji doznał Rodrigo Bentancur. Urugwajczyk w styczniu wrócił dopiero do dyspozycji po kontuzji na mundialu. Teraz zerwał więzadła na stadionie Lisów i zakończył sezon.

Jednak Tottenham w ostatnich tygodniach miał też dobre momenty. Ograli Fulham, które wówczas było w gazie. Bez kłopotów pokonali Preston w FA Cup, a także zwyciężyli Manchester City 1:0. Wcześniej jednak było 0:2 z Arsenalem w derbach i 2:4 w zaległym meczu z Citizens. W styczniu potrafili w kilka dni przegrać po fatalnym meczu z Aston Villą 0:2, by 72 godziny później rozbić Crystal Palace 4:0 na Selhurst Park. Można polecieć klasykiem, że “liga będzie ciekawsza”, ale chyba nie o to chodzi. Coraz głośniej natomiast o ewentualnej zmianie trenera. Antonio Conte miał być tym szkoleniowcem, który wprowadzi Spurs na jeszcze wyższy poziom. Póki co jednak trudno mówić o jakimś sukcesie w tej materii.

Ten sam kłopot, co u rywala
Milan już się przyzwyczaił do gry bez Mike’a Maignana. Tottenham musi się przyzwyczaić do gry bez Hugo Llorisa. Niemal 35-letni Fraser Forster będzie tym samym dla Kogutów kimś w rodzaju Cipriana Tatarusanu dla Milanu. Anglik trafia do składu w newralgicznym momencie i jego prawdopodobnie zobaczymy w obu spotkaniach z włoską ekipą. Przypomnijmy także o braku Bentancura, który przecież jest podstawowym zawodnikiem zespołu. To dwa dość istotne ubytki. Po fazie grupowej za kartki musi pauzować także Pierre-Emile Hojbjerg. Antonio Conte musi na pierwszy mecz ułożyć nową linię pomocy w jego środku. Pape Matar Sarr to jeszcze chyba nie ta liga, a przecież ostatnio zabrakło jeszcze kontuzjowanego Yvesa Bissoumy. Wszystko zatem wskazuje na obecność Oliver Skippa, który w tym sezonie jest dość daleko w klubowej hierarchii. Dodajmy do tego niewyraźną dyspozycje Sona w ofensywie i naprawdę robi się niewesoło. Jeśli Milan miał swoje kłopoty, to Tottenham wcale pod tym kątem nie odstaje, a nawet może przebijać najbliższego rywala.

Przewidywane składy:
Milan: Tatarusanu; Kalulu, Thiaw, Tomori; Calabria, Bennacer, Tonali, Theo Hernandez; Brahim Diaz, Giroud, Rafael Leao
Tottenham: Forster; Romero, Dier, Lenglet; Porro, Skipp, Sarr, Perisić; Kulusevski, Kane, Son

***

Początek meczu na San Siro o godzinie 21:00.

Related Articles