Skip to main content

Gdzie piłkarze i kibice Borussii Moenchengladbach mają szukać optymizmu przed dwumeczem z Manchesterem City? Chyba tylko w piłkarskich porzekadłach typu „dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe”, „piłka jest okrągła, a bramki są dwie” itd. Poza wyzutymi z merytorycznej wartości bon motami, doprawdy niewiele w tej rywalizacji wskazuje na stronę niemiecką. Na dodatek Borussia jest pozbawiona atutu własnego boiska – zagra dziś na Puskas Arenie, a to efekt przepisów związanych z pandemią koronawirusa. Identyczna sytuacja jak w przypadku rywalizacji Lipska z Liverpoolem.

Dla Lipska Budapeszt nie okazał się szczęśliwy. Czy będzie dla ósmej drużyny Bundesligi? Źrebaki nie wygrały żadnego z czterech ostatnich meczów w lidze. W ostatni weekend uległy u siebie Mainz, które jest w strefie spadkowej i wyprzedza jedynie beznadziejne Schalke. Powoli w Moenchengladbach mogą zapominać o Lidze Mistrzów 2021/22. Strata punktowa w Bundeslidze jest bardzo poważna, a wizja przepustki poprzez wygranie tegorocznej edycji Champions League jest jeszcze bardziej surrealistyczna. Słowem – jak się nie obrócisz…

Atmosfery w zespole Borussii raczej nie poprawia fakt, że Marco Rose zapowiedział już, iż od nowego sezonu będzie trenerem Borussii… ale tej z Dortmundu. Rose będzie więc odbywał swój ostatni taniec ze Źrebakami, w dodatku mając przeświadczenie, że niewiele już wskóra. Ba, można sobie nawet wyobrazić, że nowy pracodawca Rose będzie jednym z rywali obecnego w walce o miejsce w europejskich pucharach. Borussia Dortmund także cienko przędzie – ma raptem 3 oczka więcej w tabeli. To z założenia dość niezdrowy układ.

Gdyby w tych okolicznościach Źrebaki nagle zaskoczyły Manchester City, to widomy znak, że ktoś przeklął ten klub w Lidze Mistrzów. Pep Guardiola od dekady bezskutecznie próbuje wygrać uszaty puchar, ale wciąż jego jedyne triumfy w tych rozgrywkach to czasy pracy w FC Barcelonie. Nawet gdy Citizens są murowanym faworytem, to i tak trafia im się dwumecz, w którym nagle przegrywają – lista robi się coraz dłuższa. Monaco, Liverpool, Tottenham, Lyon. W każdym z tych bojów Man City był faworytem i za każdym razem odpadał – na ogół dość pechowo. W ostatnich przypadkach z mocnym udziałem VAR.

Ewentualny awans Borussii byłby jednak całkowicie nielogiczny. Manchester City wygrał 18 kolejnych meczów we wszystkich rozgrywkach! Od 25 gier jest niepokonany. Maszyna ruszyła i rozjeżdża każdego kolejnego rywala. Liverpool? Bach. Tottenham? Żaden problem! Arsenal? Trochę siłą rozpędu, ale także odhaczony. Za kilka kolejek losy mistrzostwa Anglii mogą być rozstrzygnięte, choć już dziś 10 punktów przewagi nad drugim Manchesterem United wydaje się być zaliczką nie do przehulania.

Guardiola nieustannie stosuje rotacje zawodników. W linii obrony może ciut mniejszą, ale zawodnicy ofensywni przez cały czas są na karuzeli. Wypadają nie ze względu na słabsze występy, ale po to, by odpowiednio się regenerować. Również dzięki temu Katalończyk ma dziś do dyspozycji praktycznie wszystkich graczy. Jedynie Nathan Ake leczy się od dłuższego czasu. Wobec znakomitej formy duetu Stones – Dias, Holender miałby i tak niewielkie szanse na grę w podstawowym składzie.

Typowanie pierwszego składu Obywateli nie ma większego sensu, ale praktycznie wszyscy jak jeden mąż typują pewną wygraną już w Budapeszcie i rewanż na Etihad, który będzie jedynie formalnością. Czy walec Guardioli nie zaliczy kolejnego w ostatnich latach pit stopu w niespodziewanym momencie Ligi Mistrzów?

 

Related Articles