Historia występów polskich piłkarzy w hiszpańskiej ekstraklasie jest dość krótka. Po prawdzie młode pokolenie może mówić o prehistorii, bowiem najciekawsze dla kibiców znad Wisły w wykonaniu biało-czerwonych w Primera Division działo się w latach 90-tych. Dopiero transfer Roberta Lewandowskiego do Barcelony na nowo rozpalił zainteresowanie polskich kibiców hiszpańską piłką. I rekordami, za którymi podąża „Lewy”.
Robert Lewandowski jest 22. Polakiem, który zagrał w La Liga. Piłkarzom znad Wisły nigdy nie było łatwo się tam dostać. Trafiali albo najlepsi, albo tacy, którzy byli bohaterami niezrozumiałych często transferów i niczym meteoryt przelatywali przez rozgrywki Primera Division. Do grona najlepszych należeli swego czasu Ryszard Staniek, Wojciech Kowalczyk, Roman Kosecki, Jan Urban czy nawet Grzegorz Krychowiak i Jerzy Dudek, który do czasów „Lewego” był jedynym polskim piłkarzem, który zdobył mistrzostwo Hiszpanii. Dudek przychodził jednak do Realu Madryt u schyłku kariery, świadomie godząc się na rolę zmiennika niezniszczalnego Ikera Casillasa.
Incydentalne występy na hiszpańskich boiskach zanotowali choćby Bartłomiej Pawłowski (8 meczów), Dariusz Dudka (3 spotkania), Damian Kądzior (6 występów) czy Bogusław Kwiecień, znany jako Wolfgang April (7 meczów). Najwięcej razy w Primera Division zagrał Urban, który swego czasu był gwiazdą Osasuny Pampeluna. Obecny trener Górnika Zabrze zapisał w swoim piłkarskim CV aż 178 spotkań w hiszpańskiej ekstraklasie. Lewandowski, aby go dogonić i wyprzedzić musiałby przedłużyć obecny czteroletni kontrakt z Barceloną, co wydaje się być scenariuszem science fiction. Co innego jeśli chodziło o zdobywane gole.
Tutaj konkurencja nie była zbyt duża, bowiem z grona dwudziestu dwóch zawodników z piłkarską przygodą na Półwyspie Iberyjskim zaledwie ośmiu przed „Lewym” wpisywało się na listę strzelców. Nie ma na niej choćby Ryszarda Stańka. Pomocnik Osasuny w 55 meczach nie trafił do siatki rywali ani razu. Pawłowski trafił raz, Krychowiak oraz Cezary Kucharski dwukrotnie, Euzebiusz Smolarek w barwach Racingu Santander zdobył cztery gole, zaś znajdujący się tuż przed podium Jacek Ziober strzelił w jednym sezonie 10 bramek. Wyniki, na które spoglądał Lewandowski to 14 goli Wojciecha Kowalczyka w barwach Realu Betis, 22 trafienia Romana Koseckiego dla Atletico Madryt oraz 48 bramek Jana Urbana dla Osasuny.
Po niedzielnym meczu przeciwko Villarreal na Estadio de la Ceramica Lewandowski zrównał się liczbą goli z Urbanem, strzelając „Żółtej Łodzi Podwodnej”. Piłkarskie demony odroczyły mu celebrowanie podwójnego sukcesu – gdyby Robert wykorzystał rzut karny (trafił w słupek), nie tylko wyprzedziłby Urbana na liście Polaków z największą liczbą goli w Primera Division, ale także zdobyłby drugiego hat-tricka na hiszpańskich boiskach. Byłemu piłkarzowi Osasuny udało się to raz, ale za to spektakularnie. Aktualny szkoleniowiec zabrzańskiego Górnika skompletował trzy gole przeciwko wielkiemu Realowi Madryt i to w dodatku na Estadio Santiago Bernabeu w stolicy Hiszpanii.
Przed Robertem Lewandowskim interesująca perspektywa. Najpierw musi zdobyć choć jednego gola, co raczej nie powinno być trudne, do końca kontraktu w Barcelonie, aby wyprzedzić Urbana. Następnym rekordem jest drugi hat-trick Polaka, aby wszystkie wyczyny strzeleckie biało-czerwonych na Półwyspie Iberyjskim stały przy jednym nazwisku. To jednak nie koniec wyzwań dla „Lewego”. Na liście najlepszych strzelców w historii Barcelony kapitan reprezentacji Polski jest dopiero na 44. miejscu z 65 golami licząc wszystkie rozgrywki i 48 w La Liga (38. lokata). Jest więc o co kruszyć kopie, aby zapisać się grubą kreską w annałach „Blaugrany”.
Kogo zatem realnie goni Lewandowski? Skupmy się na golach we wszystkich rozgrywkach. Siedem goli więcej niż „Lewy” zaliczył w stolicy Katalonii Javier Saviola, który dla drużyny z Camp Nou grał przez 4 lata. 82 trafienia dla Barcelony w ciągu 7 sezonów zaliczył słynny Węgier Sandor Kocsis, podobnie jak obecny dyrektor sportowy Manchesteru City, Txiki Begiristain. Gdyby Robert zdołał strzelić w obecnym sezonie jeszcze 20 bramek, zrównałby się dorobkiem z żywą legendą Barcelony i jej byłym trenerem, Xavim Hernandezem. Dalej są Ronald Koeman (88 goli), Bernd Schuster (89) oraz były trener Lecha Poznań, Jose Maria Bakero (93), a także Ronaldinho (94), ale te wyniki to już prawdopodobnie melodia kolejnego sezonu w wykonaniu Polaka.
Jeżeli Robert Lewandowski do końca kontraktu, który pozostał mu w Barcelonie zdoła przebić barierę 100 bramek, stanie się 22 piłkarzem „Blaugrany” w 124-letniej historii, który tego dokonał. Kilku wielkich jest już za plecami polskiego napastnika: Gary Lineker, Thierry Henry czy David Villa w analogicznym okresie czasu strzelili mniej goli. To tylko pokazuje klasę i wielkość „Lewego” jako jednego z najlepszych napastników świata i jednocześnie łowcę rekordów.