Skip to main content

Inauguracyjna kolejka Ligi Mistrzów rozbudziła apetyty kibiców na świetne widowiska. Czy „ubodzy” krewni w postaci Ligi Europy i Ligi Konferencji dotrzymają tempa najlepszej lidze świata? Dziś na początek zmagań w tych najmniej prestiżowych rozgrywek Lech Poznań zagra na wyjeździe z Villarreal. Nawet punkt przywieziony z Półwyspu Iberyjskiego byłby sukcesem mistrzów Polski.

Zaledwie cztery miesiące temu Villarreal walczyło o awans do finału Ligi Mistrzów. Pokonać Liverpoolu się nie udało, ale postraszyć The Reds w rewanżu na El Madrigal już i owszem. Wcześniej Żółta Łódź Podwodna, jak zwykło nazywać się Villarreal, wyrzuciła za burtę Ligi Mistrzów Bayern i Juventus! Minęło lato, a drużyna Unaia Emery’ego znajdzie się w zupełnie nowej rzeczywistości, walcząc w pucharze trzeciego sortu, czyli Lidze Konferencji Europy. Do Hiszpanii nie przyjeżdża żaden piłkarski gigant, a jedynie mistrz wschodnioeuropejskiej ligi z trzeciej dziesiątki rankingu UEFA. W dodatku Villarreal nie zagra u siebie, bo stadion El Madrigal jest w przebudowie. Mecz odbędzie się na Estadio Ciudad de Valencia.

W nowej rzeczywistości jest nie tylko Villarreal. Lech Poznań wraca do europejskich pucharów, a lato w stolicy Wielkopolski było naprawdę szalone. Po zdobyciu mistrzostwa Polski klub opuścił Maciej Skorża, który z powodów osobistych zrezygnował z pracy trenera. Zastąpił go Holender John van den Brom, który już po kilku tygodniach pracy był bliski utraty pracy. Lech fatalnie rozpoczął rozgrywki ligowe, a występy w Europie nie poprawiały sytuacji. Ostatecznie bolesna kampania, naznaczona wstydliwymi wynikami na wyjazdach, zakończyła się umiarkowanym sukcesem, za jaki uznać trzeba awans do fazy grupowej Ligi Konferencji. Klęska w Azerbejdżanie, remisy z Gruzji i Luksemburgu i porażka na Islandii – to był jednak pokaz niemocy polskiej piłki, której ostatnim przedstawicielem został Kolejorz.

Na pocieszenie przed dzisiejszą wizytą Lecha w Walencji należy zauważyć, że w ostatnim czasie poznaniacy wyraźnie podwyższyli loty. Przejawem tego były trzy kolejne zwycięstwa w lidze, które pozwoliły wydźwignąć się z samego dna tabeli Ekstraklasy. W spotkaniach z Piastem Gliwice, Lechią Gdańsk i Widzewem Łódź w grze Lecha wciąż było sporo niedociągnięć, ale udało się zainkasować 9 punktów bez straty gola. W bojowych nastrojach można było wsiadać do samolotu na Półwysep Iberyjski.

Jak wygrywać bez straty gola doskonale wiedzą piłkarze Żółtej Łodzi Podwodnej. Villarreal po czterech kolejkach La Liga ma na koncie 10 punktów i bilans bramkowy 9:0. Podopieczni Emery’ego wygrywali 3:0 z Valladolid, 2:0 z Atletico Madryt i 4:0 z Elche, a punkty stracili jedynie w zremisowanym 0:0 meczu z Getafe na wyjeździe. Latem z zespołu odszedł Pervis Estupinan, za którego Brighton zapłaciło prawie 20 mln euro. Zastąpić ma go sprowadzony z Elche za znacznie mniejsze pieniądze Johan Mojica. To w zasadzie najistotniejsze ruchy transferowe Żółtej Łodzi Podwodnej w okienku. Najistotniejsi gracze, tacy jak Pau Torres, Raul Albiol, Alberto Moreno, Juan Foyth, Dani Parejo, Francis Coquelin, Giovani Lo Celso, Manu Trigueros czy Gerard Moreno pozostali w klubie. Pytanie ilu z nich Emery pośle dziś do boju? Dla Villarreal Lech to żadne wyzwanie i całkiem prawdopodobna jest rotacja w składzie, by najlepsi byli w pełni sił na niedzielne starcie z Betisem, który również rozpoczął sezon 22/23 z wysokiego „C”.

Nawet jeśli gospodarze nie zagrają swoim galowym składem to wcale nie musi to oznaczać łatwiejszej przeprawy dla mistrza Polski. Porównywanie siły kadry Villarreal i Lecha nawet nie ma sensu. To co dla Kolejorza jest sufitem w La Liga dla większości klubów nie byłoby nawet piwnicą, o podłodze nie wspominając. Na tym balu trzeciej kategorii i tak jesteśmy kopciuszkiem. Pamiętamy jednak jak zakończyła się bajka i mamy nadzieję, że Lech urzeczywistni swoją bajkową historię w Europie, meldując się w fazie pucharowej. W grupie poza Lechem i Villarreal są jeszcze Austria Wiedeń i Hapoel Beer Szewa.

Początek meczu na Estadio Ciudad de Valencia już o 18:45!

Related Articles