Na uboczu trzech wielkich szlagierów, w cieniu największych gwiazd europejskiej piłki, toczy się walka w czwartej parze ćwierćfinałowej. Atletico Madryt wygrało pierwszy mecz z Borussią Dortmund, ale czy to wystarczy do awansu? Przekonamy się we wtorkowy wieczór. Czas na rewanż w stolicy Westfalii.
Dla Borussii Dortmund końcówka sezonu będzie szalenie ważna i nerwowa. Nie chodzi tylko o potencjalny półfinał Ligi Mistrzów i walkę ze zwycięzcą pary PSG – Barcelona, ale również o rywalizację w Bundeslidze. Wprawdzie mistrzostwo kraju zaklepał sobie już Bayer, to jednak co innego jest dziś celem dortmundczyków. Zajmują bowiem 5. miejsce w ligowej tabeli, co oznaczałoby brak kwalifikacji do kolejnej edycji Champions League. Ale sprawa jest jeszcze otwarta, bo czwarte RB Lipsk ma tyle samo punktów. Terminarz jednak nie rozpieszcza – dziś mecz z Atletico, w weekend spotkanie ze świeżo upieczonym nowym mistrzem z Leverkusen, a tydzień później bezpośrednie starcie z Czerwonymi Bykami z Lipska.
Podopieczni Edina Terzicia są jednak w niezłej formie. Wygrali sześć z ostatnich ośmiu meczów. Wyjdą dziś na boisko pełni wiary w odrobienie strat z Wanda Metropolitano. A przecież ani Barca, ani PSG nie jest również poza zasięgiem, czego przykład mieliśmy w fazie grupowej. Borussia wyszła z pierwszego miejsca z „grupy śmierci”, zostawiając w pokonanym polu nie tylko PSG, ale też Milan i Newcastle.
W 2018 roku Atletico przyjechało na Signal Iduna Park na mecz fazy grupowej. Wyjechało z Dortmundu z najwyższą porażką w historii występów w Champions League i z najwyższą porażką w epoce Diego Simeone. BVB wygrało 4:0!
Przed tygodniem żółto-czarni przespali początek meczu. Rodrigo de Paul trafił do siatki już w 4. minucie. Po rozpoczęciu trzeciego kwadransa na 2:0 podwyższył Samuel Lino. Brazylijczyk nie mógł być jednak zadowolony ze swojego występu. W drugiej połowie miał wyborną okazję, by podwyższyć na 3:0. Zmarnował ją, a niedługo potem BVB odpowiedziało bramką Sebastiana Hallera. Dzięki temu trafieniu Iworyjczyka rewanż jest sprawą otwartą. Jednobramkowa wiktoria gospodarzy oznaczać będzie dogrywkę, wyższa to ich awans. Każdy inny wynik to półfinał Ligi Mistrzów dla Los Colchoneros.
Los Colchoneros, którzy w weekend pokonali 3:1 sensację tego sezonu, czyli Gironę. Simeone nie oszczędzał swoich najlepszych graczy, tak zresztą jak i Terzic w wygranym 2:1 meczu z imienniczką z Moenchengladbach. Nikt nie ma więc przewagi świeżości sił. Szykuje się batalia na równych zasadach.
Problemem gospodarzy jest jednak kontuzja strzelca gola z pierwszego meczu. Dla Hallera sezon 23/24 prawdopodobnie już się zakończył. To fatalna wiadomość, biorąc pod uwagę zwyżkę formy tego snajpera w ostatnich tygodniach. Jeśli nawet pesymistyczne rokowania się nie sprawdzą, to dzisiejszy mecz były piłkarz Ajaksu ma z głowy. Poza tym nie zagra Ramy Bensebaini, który – nie oszukujmy się – i tak nie byłby podstawowym graczem BVB. Po stronie gości zabraknie zaś wykartkowanego Lino oraz kontuzjowanych Memphisa Depay’a, Thomasa Lemara i Vitolo.
Pierwszy gwizdek na Signal Iduna Park oczywiście o 21:00.