Nieco w cieniu olimpijskiej rywalizacji toczy się turniej piłkarski o tytuł najlepszej drużyny strefy CONCACAF, czyli Gold Cup. Dziś w nocy odbędzie się finał, a zwycięstwo – jak praktycznie zawsze – przypadnie w udziale USA lub Meksykowi.
To 16. edycja Złotego Pucharu CONCACAF. Osiem razy wygrywał Meksyk, sześć razy Stany Zjednoczone, a tylko raz ten duopol rozbiła Kanada – było to jednak już 21 lat temu. Meksyk turniej ten kończył na podium łącznie 12-krotnie, a Amerykanie aż 13-krotnie. W finałach aż 6 razy dochodziło do meczów USA – Meksyk. Ostatnio w 2019 roku, kiedy to po bramce Jonathana dos Santosa zwycięstwo odnieśli Meksykanie.
Dziś siódmy taki finał. Niespodzianki nie było, choć w turnieju zdecydowanie brakowało największych gwiazd. Jeśli ktoś liczył na efektowne szarże Kanadyjczyka Alphonso Davisa, kreatywne akcje Amerykanów – Giovanniego Reyny, Sergino Desta, Westona McKennie czy Christiana Pulisica, to srogo się zawiódł. Mimo „krajowego” składu, reprezentacja USA bardzo pewnie wygrała swoją grupę. W ćwierćfinale reprezentacja Gregga Berhaltera pokonała 1:0 Jamajkę. W półfinale w takim samym stosunku rozprawiła się z grającym jako gość na turnieju zespołem Kataru. Zwycięskiego gola Gyasi Zardes strzelił w 86. minucie.
Z kolei Meksyk jedyne problemy miał w półfinale z Kanadą. Zwycięski gol Hectora Herrery, piłkarza Atletico Madryt, padł w 99. minucie! Nie była to jednak dogrywka, a jeszcze regulaminowy czas gry. Herrera to jedna z największych gwiazd Meksyku na Gold Cup. Gerardo „Tata” Martino nie mógł korzystać z takich gwiazd jak Hirving Lozano, Chicharito czy choćby Guillermo Ochoa. Jest za to np. Jesus Corona, dobrze znany z FC Porto czy Nestor Araujo z Celty Vigo. Personalnie Meksyk wydaje się ciut mocniejszy. I to on jest faworytem dzisiejszego finału.
Finał rozegrany zostanie o 2:30 w nocy na stadionie Allegiant Stadium w Paradise, w stanie Nevada. Jeśli ktoś zarywa noce dla Igrzysk Olimpijskich, może też śmiało rzucić okiem na wydarzenia w Złotym Pucharze CONCACAF.