Viktor Gyokeres cały czas nie wychodzi z formy. Przerwę na kadrę może zaliczyć do udanych, bo podtrzymał serię kolejnych meczów z golem. Szwedzka maszyna ma ich już w tej chwili sześć (dziesięć bramek w tym czasie). Jeśli ktoś zechce go wyciągnąć z Portugalii, to za sumę dziewięciocyfrową – innymi słowy – trzeba zabulić 100 milionów euro, bo tyle wynosi klauzula.
43 gole i 15 asyst we wszystkich rozgrywkach w Sportingu. Doliczmy jeszcze trzy trafienia dla reprezentacji Szwecji i wyjdzie 46 w sezonie 2023/24. To kosmiczne liczby Viktora Gyokeresa, o którym sporo pisano w kontekście przenosin do Arsenalu. Wszak “Kanonierzy” nie mają żadnego napastnika z prawdziwego zdarzenia. Mikel Arteta sprzedał Eddiego Nketiaha, a korzysta z będącego w bardzo dobrej formie Kaia Havertza lub mocno rozczarowującego w Londynie Gabriela Jesusa. To jednak nie są killerzy pola karnego, tylko napastnicy wykreowani w specjalnych warunkach. Brazylijczyk był w przeszłości skrzydłowym. Arteta jednak chciał wzmocnić pilnie inne pozycje – przede wszystkim środek pola, stąd transfer Mikela Merino. Arsenal nie był skłonny zapłacić 100 milionów za Gyokeresa, dlatego też ten pozostał w Sportingu, gdzie będzie próbował jeszcze bardziej wyśrubować niesamowity wynik.
Sezon rozpoczął rewelacyjnie, praktycznie w każdym spotkaniu wnosi coś “liczbowego”. Na siedem meczów tylko w jednym nie trafił do siatki, ale wykreował w nim dwie asysty. To jest właśnie wielka zaleta Viktora Gyokeresa. Jego asysty nie są dziełem przypadku. Potrafi on zejść do boku, kiwnąć i dośrodkować albo nawet wycofać się do rozegrania i wypuścić kogoś prostopadłym podaniem. To nie jest tak, że tylko czyha w polu karnym i ładuje do bramki, co tylko się da. Zgrupowanie kadry narodowej pokazało jakim jest pożytecznym zawodnikiem. Szwecja co prawda jest pogrążona w piłkarskim kryzysie i gra zaledwie w Dywizji C, zatem mierzyła się z Azerbejdżanem oraz Estonią, ale widać było w nich cechę zespołowości napastnika. Oprócz trzech goli Gyokeres dopisał też na swoje konto dwie asysty do Alexandra Isaka – właśnie po dośrodkowaniu i po prostopadłym podaniu.
Gyokeres ma już sześć meczów z rzędu z co najmniej bramką na koncie. Nie zawsze jednak trafia tylko raz – z Farense był to hat-trick, a z Nacionalem i w kadrze z Estonią były to dwa dublety. Nie trafił do siatki tylko w Superpucharze Portugalii, a później już strzelił dziesięć goli w sześciu kolejnych spotkaniach. Przyczynił się tymi trafieniami do sześciu zwycięstw: 3:1 z Rio Ave, 6:1 z Nacionalem, 5:0 z Farense, 2:0 z FC Porto oraz w Lidze Narodów 3:1 z Azerbejdżanem, a także 3:0 z Estonią. Sporting celuje oczywiście w mistrzostwo Portugalii. Zwłaszcza, że w zespole pozostał trener Ruben Amorim łączony wcześniej z Liverpoolem. Później potajemnie negocjował też z West Hamem, za co przeprosił w Lizbonie. Sergio Conceicao odszedł z FC Porto, dlatego też Amorim ma większą szansę na swoje trzecie mistrzostwo. Pierwsze wywalczył w sezonie 2020/21, a Sporting czekał na nie aż 19 lat.
Sporting ma bardzo komfortową sytuację, ponieważ w każdym okienku sprzedaje kogoś za dużą kasę, a z Gyokeresem ma umowę aż do 2028 roku. Nie ma więc absolutnie żadnej potrzeby, żeby schodzić z ceny klauzuli 100 milionów, a już tym bardziej kiedy Gyokeres cały czas prezentuje rewelacyjną formę. Szwed jest fenomenem, ponieważ bardzo długo się rozkręcał. Nie poznano się po nim w… Brighton, co jest największą ironią. Wypożyczenia nie przynosiły pożądanego skutku, dlatego w zespole “Mew” nawet nie zadebiutował. W Coventry City strzelił w pół roku trzy gole w Championship, ale klub ten postanowił zaryzykować i go wykupił. Wtedy Szwed wystrzelił z formą. Dziś trzeba zapłacić za niego górę gotówki. Tylko kilka klubów w Europie będzie mogło spełnić te oczekiwania.