Skip to main content

Na mistrzostwach Europy U-17 tylko dwie reprezentacje w fazie grupowej przekroczyły barierę dziesięciu bramek: Niemcy oraz Polska. Polacy są ogólnym zaprzeczeniem tego, że nie potrafimy dominować, grać atakiem pozycyjnym i spychać przeciwników do defensywy.

Narodowy model gry. Jeśli już jakiś jest, to ironicznie kojarzony z odwieczną kontrą. Nie da rady grać z lepszymi od siebie, grając krótkimi podaniami i narzucając im swój styl gry. Koniec. Z Hiszpanią, Niemcami, Belgią, czy inną Holandią należy się okopać i czekać na dogodną okazję. Tak już jest i koniec, trzeba to zaakceptować, fajrant. Sukcesy młodzieżowych reprezentacji to jakieś odległe czasy i turnieje, które można policzyć na palcach jednej ręki. Na pewno fenomenem była narodowa drużyna Janusza Wójcika, jej srebro na igrzyskach olimpijskich i słynna zmiana szyldu. Tamta ekipa też grała efektownie, a popularny Wójt był charyzmatycznym liderem i przywódcą. Cała Polska zakochała się wtedy w Andrzeju Juskowiaku, Jerzym Brzęczku, Wojciechu Kowalczyku, Dariuszu Adamczuku, Tomaszu Łapińskim, Tomaszu Wałdochu… półfinał igrzysk, w którym nasi rozbili Australię aż 6:1 był podsumowaniem ofensywnego potencjału. Niewiele zabrakło do sprawienia psikusa gospodarzom z Hiszpanii.

Do dziś wspomina się także zespół Michała Globisza, który w 2001 roku sięgnął po mistrzostwo Europy. Co więcej, była to ta sama ekipa, która dwa lata wcześniej sięgnęła po drugie miejsce na Euro U-16: Rafał Grzelak, Sebastian Mila, Wojciech Łobodziński, trzej Łukaszowie – Nawotczyński, Madej, Mierzejewski, czy też najmniej znany z tego grona, ale mający zrobić największą karierę – Dariusz Zawadzki. Trafiło się złote pokolenie. Paweł Kapsa, Adrian Napierała, Robert Sierant. Oni także byli w obu składach – srebrnego z U-16 i mistrzowskiego z U-18. Co poza tym? Mistrzostwa świata, na których Krychowiak władował z wolnego Brazylijczykom, a w ataku szalał Dawid Janczyk. Ostatnio dwa mecze na Euro wygrała też reprezentacja U-21 Czesława Michniewicza, ale w trzecim brutalnie zderzyła się z hiszpańską ścianą, przegrywając aż 0:5. Było to idealne podsumowanie różnicy w jakości gry, a przede wszystkim zderzenia dwóch filozofii.

Polska U-17 ma za sobą trzy mecze na tegorocznym Euro, ale najpierw… trzeba było się tam zakwalifikować, co przecież nie jest takie oczywiste. Na turnieju głównym gra bowiem 16 reprezentacji. Dostać się tam jest podobnie trudno, jak na te seniorskie turnieje do 2012 roku. Dopiero od 2016 powiększono liczbę uczestników do 24. Euro U-17 też zostało powiększone w 2015 roku, ale z ośmiu uczestników do 16. Turnieje odbywają się jednak co rok (w 2020 i 2021 nie było z uwagi na COVID-19). Rok temu zwyciężyli Francuzi, mając w składzie między innymi Mathysa Tela z rocznika 2005, który w tym sezonie rozegrał sporo meczów w Bayernie oraz Warrena Zaïre-Emery’ego z rocznika 2006, którego często na końcówki wpuszcza Christoph Galtier w PSG. W tegorocznym Euro U-17 też mógłby grać, bo występują tu głównie piłkarze z rocznika 2006, ale jego poziom jest taki, że przeskoczył już do U-19.

Wróćmy jednak do reprezentacji Polski i tego, co pokazują na boisku. Już w kwalifikacjach potrafili przeciwnikom wpakować po kilka bramek. O ile sześć sztuk załadowanych Andorze jest raczej niczym szczególnym, tak już cztery Austrii, czy pięć Słowacji zasługują na uznanie. Polacy przebrnęli przez dwie fazy eliminacyjne i zakwalifikowali się na Euro U-17. Warte podkreślenia, że spośród wszystkich uczestników, jedynie Walia grała tam mniej razy niż my (liczone od 2002 roku). Oni zadebiutowali, dla nas tegoroczny to trzeci turniej. Pojawiamy się średnio co 10 lat – w 2002, 2012 i 2022. Trudno nazwać Polskę jednym z faworytów, ale na pewno team Marcina Włodarskiego jest jednym z najbardziej ekscytujących do oglądania. 5:1 z Irlandią, 5:3 z Węgrami i 0:3 – zimny prysznic od Walii. Ten ostatni nie miał już jednak znaczenia, bo awans do ćwierćfinału Polacy wywalczyli wcześniej, po dwóch meczach.

Reprezentacja U-17 i jej wyniki to żadna sensacja. Wystarczy przypomnieć sobie wspomniane eliminacje czy też sparing z Belgami na turnieju w Hiszpanii. Hat-trickiem popisał się Oskar Tomczyk. U niego to norma. Napastnik Lecha Poznań zrobił to samo z Andorą i Austrią w eliminacjach. Ważny jest też Karol Borys ze Śląska Wrocław, który jest najmłodszym debiutantem z tego klubu w Ekstraklasie. Pobił tym samym wieloletni rekord Mirosława Pękali z… 1977 roku! Testował go Manchester United. To o nim mówi się jako o tym, który ma zrobić największą karierę. Dużo meczów w U-17 ma też Mateusz Skoczylas. To on przewodzi w klasyfikacji strzelców turnieju, mając na koncie trzy trafienia. Szczególnie błyszczał w spotkaniu z Irlandią. Tam zresztą cała nasza reprezentacja wyglądała imponująco, tworząc kolejne i kolejne okazje. Wpadło pięć bramek, a mogło śmiało więcej. Nasi zawodnicy oddali aż dziewięć strzałów celnych. Dominowali i ostro jechali z rywalami, nie dając im wychodzić z połowy.

Z Węgrami było podobnie. Po meczu bardzo ciekawą rzecz powiedział trener Marcin Włodarski. Był niezadowolony, że jego zespół, prowadząc 3:0, oddał inicjatywę, zamiast iść po gola numer cztery czy pięć. Zimny prysznic z Walią nie miał już znaczenia, bo awans do ćwierćfinału był w kieszeni i to z pierwszego miejsca. Walijczycy wszystkie bramki zdobyli po 80. minucie, w tym dwie po kontrach. Polacy, choć w rezerwowym składzie, znów w tym meczu dominowali, ale już nie tak wyraźnie. Tym razem byli jednak nieskuteczni. Filip Wolski i Daniel Mikołajewski uderzyli w poprzeczkę. Szansę dostało wielu zawodników drugiego szeregu. O to też chodzi na takim turnieju. W ćwierćfinale mistrzostw Europy zmierzymy się z Serbią i na pewno nie ma się czego obawiać. Początek spotkania o godzinie 15:00. Turniej pokazuje otwarta stacja TVP Sport i na pewno warto zerknąć na jakość gry prezentowanej przez ekipę Marcina Włodarskiego, bo nie ma tu gry typowo na wynik. To zaprzeczenie narodowym ideałom.

Related Articles