Skip to main content

Może i Lech grał totalną kaszanę, ale wykorzystał słabiutką drabinkę, która przysługiwała mistrzom krajowym. Po remisie 1:1 z F91 Dudelange zameldował się w fazie grupowej Ligi Konferencji. Raków Częstochowa za to przeżył istny koszmar, tracąc bramkę w 121. minucie, tuż przed rzutami karnymi.

Slavia Praga – Raków Częstochowa 2:0 (po dogrywce)
Kiedy wszyscy przed telewizorami czekali już w progu na przerwę i szykowali się do wyjścia z bloków przed serią rzutów karnych (szybka wizyta w toalecie, zaparzenie herbaty, przygotowanie drinków czy wszelkie inne dwuminutowe czynności), to Raków otrzymał nokautujący cios prosto w szczękę w 121. minucie. Vladan Kovacević bronił świetnie, popisał się kilkoma udanymi interwencjami, ale wobec strzału Schranza był bezradny. Zawodnicy Rakowa po prostu położyli się załamani na murawie, choć mieli jeszcze minutę. Nadzieje przed karnymi były duże, bo Kovacević to przecież specjalista w tym fachu. Nie minęły dwa miesiące od transferu w 2021 roku, a już obronił karniaka od Patryka Lipskiego w Ekstraklasie, od Bartosza Kapustki w Superpucharze Polski, został bohaterem karnych po męczarniach z Suduvą w II rundzie el. LKE (0:0 i 0:0), a następnie w 120. minucie obronił strzał Seada Haksabanovicia z Rubina Kazań na wagę awansu. Został najlepszym bramkarzem ligi sezonu 2021/22 i otrzymał słuszną łatkę eksperta od rzutów karnych. To się jednak w Pradze nie przydało…

Raków do 60. minuty utrzymywał korzystny dla siebie wynik i nie pozwalał na wiele. Takie rozstrzygnięcie dwumeczu boli z uwagi na niewykorzystane okazje. Nawet w Pradze Raków potrafił się odgryzać i miał tzw. “sety” Iviego Lopeza czy Mateusza Wdowiaka. Hiszpan najpierw trafił w bramkarza, a potem w tej samej akcji w słupek. Sama akcja była imponująca, szybka klepka w polu karnym. W drugiej połowie Wdowiak minął bramkarza, ale nie był w stanie trafić do pustej bramki. Raków sprytnie wykonywał też stałe fragmenty, po których dochodził do uderzeń, w tym między innymi Gwilii zza szesnastki. Gdyby Gruzin trafił, to byłoby prawdziwe golazo, a zabrakło mu niewiele. Kilka minut po pudle Wdowiaka było już 1:0 dla Slavii. Wystarczył daleki przerzut Sevcika na skrzydło, zgranie Schranza i pewne, mocne uderzenie lewą nogą Usora. Potem zrobiło się nerwowo. Raków został zepchnięty do ultraobrony i wyczekiwał dogrywki, a Slavia oddała kilka celnych strzałów. Za każdym razem Kovacević był na miejscu.

Do konkursu karnych zabrakło… minuty. Wystarczyła… laga na Schranza, który trafił z główki i zabrał marzenia Rakowa o fazie grupowej LKE. Wielka szkoda, bo pokonanie Slavii było jak najbardziej w zasięgu polskiej drużyny.

F91 Dudelange – Lech Poznań 1:1
To Luksemburczycy dominowali i tworzyli okazje w pierwszej połowie, grali agresywnie, naprawdę zależało im na odrobieniu wyniku i szczerze w to wierzyli. W 36. minucie Mehdi Kirch oddał strzał z daleka, nastąpił rykoszet od jednego z obrońców i Bednarek był bez szans. Mimo dominacji gospodarzy, to mistrz Polski i tak powinien objąć prowadzenie w 20. minucie. Ishak miał przed sobą już tylko pustą bramkę i cztery metry do niej, ale nie trafił w piłkę po idealnym dograniu Joela Pereiry. To się zemściło, bo Lech do przerwy przegrywał 0:1, a to był nerwowy wynik. Zresztą już w pierwszej połowie Filip Bednarek popisał się kapitalną interwencją, kiedy wybił piłkę nad poprzeczkę po mierzonym strzale Sinaniego. To, co działo się na boisku, wyglądało zawstydzająco.

Do czasu, a dokładnie do 60. minuty. Wystarczyło, że na boisku pojawił się Citaiszwili i już za minutę miał na koncie asystę. Joel Pereira podłączył się prawą flanką i zapakował piłkę do siatki mocnym strzałem. Wtedy nerwy u mistrzów Polski uleciały. Luksemburczycy musieli bowiem zdobyć już dwie bramki, a nie jedną. Gdyby koledzy byli skuteczniejsi, to Pereira mógł nawet skończyć z dwiema asystami, bo już przy stanie 1:1 świetnie dograł na głowę Pingota. Pod koniec gospodarze nie wierzyli już w awans, a to Lech był bliższy zdobycia bramki na 2:1. Dwie okazje miał choćby Pedro Rebocho. Taki wynik wystarczył do awansu do fazy grupowej, ale gra, jak już się przyzwyczailiśmy, była na kiepskim poziomie.

Mecze Lecha pokazały jedną bardzo ważną rzecz. Warto zostać mistrzem Polski już dla samej drabinki eliminacyjnej. Nawet, gdy odpadnie się z Champions League, to można ze słabiutką grą dojechać do fazy grupowej Ligi Konferencji. Rok temu Lincoln Red Imps z Gibraltaru w fazie play-off musiał pokonać Rigę FC z Łotwy. Tak dostał się do fazy grupowej. Kairat Ałmaty z kolei wyeliminował w tej samej fazie luksemburskie Fola Esch, a Flora Talinn irlandzkie Shamrock Rovers. Podobnie jak Lech, w tym sezonie udało się za to awansować łotewskiemu RFS – 4:2 w dwumeczu z maltańskim Hibernians, a potem męczarnie z północnoirlandzkim Linfield FC i awans po karnych.

Related Articles