RB Lipsk to europejski średniak, który potrafi zaskoczyć. Czy jednak na tyle, że w Madrycie ktokolwiek drży przed dzisiejszym rewanżem? Królewscy wygrali w Lipsku 1:0, co daje im spory komfort. Zaklepanie ćwierćfinału to tylko formalność?
W weekend o meczu Realu było bardzo głośno, nie tylko w Madrycie, nie tylko w całej Hiszpanii. O decyzji sędziego Gila Manzano mówiła cała Europa. Nic dziwnego. W doliczonym czasie gry przy stanie 2:2 Real konstruował jeszcze jeden atak, który był następstwem rzutu rożnego. Gdy piłka została już dośrodkowana w pole karne, sędzia zakończył mecz. Piłka trafiła na głowę Jude’a Bellinghama, a ten skierował ją do siatki. Sęk w tym, że już dobrą sekundę, a może dwie po gwizdku. Gol nie mógł być uznany, ale sędzia zebrał zasłużone gromy za fatalny timing gwizdka kończącego mecz. Real potknął się, ale w sumie niewiele to zmienia, bo ani Girona, ani Barcelona nie są nawet w bliskim kontakcie z liderem. Mistrzostwo kraju dla Los Blancos wydaje się być oczywistą oczywistością.
W innej sytuacji jest drużyna RasenBallsport. Lipsk zaciekle walczy o zajęcie miejsca w TOP 4, co da prawo gry w kolejnej edycji Champions League. Na dziś Czerwone Byki są jednak na 5. miejscu, punkt za plecami Borussii Dortmund i aż siedem za plecami Stuttgartu. Wiele wskazuje na to, że w przyszłym sezonie w piłkarskiej elicie Starego Kontynentu zabraknie albo BVB albo RB. W ostatnich latach byli to raczej rezydencji Ligi Mistrzów.
Wróćmy jednak do dzisiejszego rewanżu. Real nie zwykł potykać się w tak prostych sytuacjach. Jedyny gol Brahima Diaza dał zespołowi Carlo Ancelottiego ogromny atut przed dzisiejszym meczem w Madrycie. Najbardziej wrażenie robi jednak fakt, że Królewscy wykręcają tak dobre rezultaty w sezonie 23/24 pomimo tak dużych problemów kadrowych. Przez cały sezon nieobecny jest Thibaut Courtois. Podobnie sprawy mają się z Ederem Militao. Z gry wypadł również David Alaba, a był moment, że defensywa była w całkowitej rozsypce, gdy do dyspozycji Ancelotti nie miał również Nacho i Antonio Rudigera. Mimo wszystko Włoch poradził sobie i dziś Real pewnym krokiem zmierza po mistrzostwo kraju, a w Lidze Mistrzów nie jest bez szans. Bo przecież Real i Liga Mistrzów to wyjątkowo dobrana para. Jeśli chodzi o gości z Lipska, to zabraknie dziś pauzującego za kartki Mohameda Simakana i kontuzjowanego Lukasa Klostermanna.
Real dokładnie dziś obchodzi 122. urodziny. Prezentem z tej okazji może być – i najprawdopodobniej będzie – awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. RB Lipsk nie przyjeżdża uświetniać imprezy urodzinowej dostojnego stulatka z Madrytu, tylko powalczyć o swoje marzenia. Mimo wszystko, jeśli dziś mamy się doczekać jakichś emocji, to raczej w tym meczu.
W drugiej parze Manchester City gra z Kopenhagą. W stolicy Danii było 3:1 dla obrońców trofeum, dlatego mimo całej sympatii do Kamila Grabary, nie przewidujemy tu większych emocji. City ostatnio jest w imponującej formie, zresztą po raz kolejny na tym etapie sezonu Obywatele po prostu nie biorą jeńców, tylko prują od zwycięstwa do zwycięstwa. Jeśli ktoś ma zatrzymać maszynkę Guardioli, to raczej nie kopciuszek z Kopenhagi.
Oba mecze startują o 21:00.