Andrea Pirlo po tym sezonie najprawdopodobniej pożegna się ze stanowiskiem trenera Juve. To raczej nie podlega dyskusji. Może jednak odejść z twarzą, zdobywając Puchar Włoch i wprowadzając Starą Damę do Ligi Mistrzów. Może być jednak dużo gorzej. Najbliższe dni będą dla Bianconerich kluczowe. A los turyńczyków w dużej mierze zależy od Atalanty. Dziś o 21:00 w Reggio Emilia finał Coppa Italia.
W finale rywalem Juve jest rzeczona Atalanta, która po drodze eliminowała Cagliari (3:1), Lazio (3:2) i Napoli (0:0 i 3:1). Z kolei Juventus uporał się z Genoą (3:2), Spal (4:0) oraz Interem (2:1 i 0:0). Trzeba przyznać, że włoska federacja jest bardzo przychylna dla gigantów, pozwalając im startować od 1/8 finału.
Atalanta po Puchar Włoch sięgnęła tylko raz – w 1963 roku. Czy po 58 latach trofeum wróci do Bergamo? Dwa lata temu podopieczni Gian Piero Gasperiniego polegli w finale z Lazio (0:2). To był jedyny jak do tej pory występ Atalanty w finale Coppa Italia w XXI wieku. Dziś pora na drugi. Juve to zupełnie inna skala. Na koncie 13 pucharów i 6 przegranych w finale. Dziś zatem podejście nr 20. W ostatnich latach obecność Starej Damy w finale to standard – tak było w 2015, 2016, 2017, 2018 i 2020 roku. W latach 2015-2018 trofeum udało się zdobyć cztery raz z rzędu, co w praktyce oznacza cztery kolejne dublety na krajowym podwórku.
Jednak ten sezon jest dla Bianconerich trudny. Scudetto powędrowało w ręce Interu, a Juve w ostatniej kolejce w niedzielę powalczy o Ligę Mistrzów. Na dziś drużyna Pirlo jest na 5. miejscu i musi nie tylko wygrać, ale też liczyć na porażkę Napoli lub Milanu. Napoli zagra u siebie z niewalczącą już o nic Veroną – marne szanse. Natomiast Milan zmierzy się z… Atalantą. Klub z Bergamo ma 3 punkty więcej od Juve i korzystniejszy bilans meczów bezpośrednich (remis i wygrana), a zatem jest już pewny swego. Atalanta nigdy w historii nie była jednak wicemistrzem Włoch, a jeśli pokona Rossonerich, zakończy ligę właśnie na 2. miejscu. Wtedy wygrana pozwoli Juventusowi wskoczyć do uciekającego pociągu Ligi Mistrzów. W przeciwnym razie Stara Dama zagra w Lidze Europy, jak niegdyś, gdy rywalizowała tam z Lechem Poznań.
Jak zatem widać los Juventusu w ostatnich dniach tego sezonu jest mocno powiązany z Atalantą i jej formą. Dla zespołu Pirlo najlepiej byłoby, gdyby dziś ta forma nie była zbyt wysoka, ale już w niedzielę wręcz olimpijska. To jednak wyłącznie myślenie życzeniowe sympatyków zespołu ze stolicy Piemontu, a prawda jest taka, że Bianconeri sami nie zrobili w tym sezonie zbyt wiele, by sobie pomóc. W ostatni weekend w serca fanów Juve wlano jednak odrobinę nadziei. Zwycięstwo w prestiżowych Derby d’Italia to zawsze promyk optymizmu, nawet jeśli rywal jest już koronowanym mistrzem i dogrywa sobie spokojnie ostatnie kolejki rozgrywek. Potknięcie z Interem oznaczałoby praktycznie pogrzebanie szans na Champions League 2021/22. Mimo gry w dziesiątkę Juve zdołało przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
W Turynie trwają spekulacje na temat nowego trenera, ale także na temat przyszłości Cristiano Ronaldo. Sam Portugalczyk nie rozwiera wątpliwości. Dziś do swojego przebogatego portfolio może dołożyć kolejny skalp – Puchar Włoch. Do tej pory go nie zdobył, bowiem dwa lata temu Bianconerich zabrakło w finale, a rok temu przegrali z Napoli.