Merih Demiral to bohater reprezentacji Turcji. Stoper dwukrotnie znalazł się w idealnym miejscu przy stałym fragmencie gry. Austriacy walczyli do ostatniej kropli krwi, mieli nawet “setkę” Baumgartnera na 2:2, ale fantastycznie obronił to Mert Gunok. Turcja – Austria to był najlepszy mecz 1/8 finału i nikt nie powie inaczej.
Merih Demiral trafił do siatki już w 57. sekundzie. Mamy EURO błyskawicznych goli, bo zarówno najszybszy, jak i drugi najszybszy został strzelony właśnie w 2024. Najpierw w osłupienie Europę wprawił Nedim Bajrami z Albanii, który wykorzystał zbyt krótko wyrzucony aut i pokonał Donnarummę już w 24. sekundzie. Tym samym stał się rekordzistą mistrzostw Europy pod względem najszybciej zdobytej bramki. Demiral trafieniem z Austrią w tej samej klasyfikacji plasuje się na… drugim miejscu. Jeśli przeanalizujemy TOP6 najszybszych goli, to… aż cztery pochodzą z obecnego turnieju! Jest jeszcze Youri Tielemans z Rumunią (1:13) oraz Chwicza Kwaracchelia z Portugalią (1:32). Belg zajmuje czwarte miejsce, a Gruzin szóste.
Jeżeli ktoś nie uważa, że mecz Turcja – Austria był na razie najlepszym w fazie play-off, to nie zna się na piłce i niech się zajmie hodowlą jedwabników. Mimo że podopieczni Ralfa Rangnicka przegrywali 0:2, to zdołali szybko odpowiedzieć bramką kontaktową, a potem dali z siebie wszystko, próbowali do końca, mocno zdominowali rywali. W tym meczu było szybkie tempo gry, emocje, dwie nabuzowane drużyny i jedno wielkie widowisko. Zaczęło się od wspomnianego błyskawicznego trafienia Demirala. Komediową interwencję obrońców wykorzystał Turek. Jeden nie doskoczył, drugi trafił w trzeciego, a czwarty – bramkarz – cudem to jeszcze wybił. Z tym, że prosto pod nogi Demirala. 57. sekunda, 1:0 dla Turków i mecz, który błyskawicznie się otworzył. Czego można chcieć więcej?
Ano tego, co działo się później. Austriacy też sprawiali rywalom kłopoty po rzutach rożnych. Sprytne dośrodkowanie po ziemi Romano Schmida przeszło tuż obok jednego słupka, tuż obok drugiego słupka i… nikt nie był w stanie go przeciąć. Blisko był Christoph Baumgartner, ale w ostatniej chwili interweniował Demiral. A było to zaledwie w piątej minucie! Mimo wszystko pierwsza połowa była tylko rozgrzewką, malutką przystaweczką do tego, co miało wydarzyć się później. To był taki mały śledzik, roladka z łososiem albo faszerowane jajko. Dopiero potem miało wjechać danie główne. Jako, że jesteśmy akurat przy meczu reprezentacji Turcji, to niech będzie, że wjechał po prostu pyszny, duży kebab.
Marko Arnautović przegrał pojedynek sam na sam z Mertem Gunokiem w 51. minucie. Doskonałym podaniem prostopadłym obsłużył go prawy obrońca Stefan Posch, który tego wieczoru grał świetnie, pewnie i bardzo aktywnie. Nawiasem mówiąc, tym meczem wpasował się w to, że tegoroczne EURO należy do graczy Bolonii. Arnautović jednak fatalnie zmarnował taką szansę i okradł kolegę z asysty. Dosłownie dwie minuty później indywidualny rajd zrobił Konrad Laimer, ale źle przygotował sobie piłkę do strzału. To Turcja jednak trafiła na 2:0. Praktycznie zawisł w powietrzu Demiral. Zaprezentował idealny timing. Było tam jeszcze trzech austriackich graczy, ale zasięg zrobił swoje. Nikt nie był w stanie skoczyć wyżej. Kiedy wydawało się, że w 59. minucie jest już po meczu, to Austriacy wcale się nie poddali i pokazali charakter. To dzięki ich determinacji obejrzeliśmy widowisko.
Błyskawicznie odpowiedzieli. Już pięć minut później – także po rzucie rożnym – zgrał głową Stefan Posch, a piłkę z bliska do siatki wbił Michael Gregoritsch. Austriacy cały czas przebywali na połówce przeciwników i próbowali coś wyczarować. Drugą połowę zakończyli z 15 strzałami, wśród których było aż pięć celnych. Jeszcze w 94. minucie Baris Alper Yilmaz mógł to wszystko zamknąć. Popędził z kontrą, przełożył obrońcę i uderzył, ale obronił to Patrick Pentz. Omal się to nie zemściło 30 sekund później. Chyba nie było osoby oglądającej ten mecz, która nie poderwałaby się na sam koniec i nie złapała za głowę. Austriacy mieli piłkę na 2:2, konkretnie Baumgartner. Kibice musieli już widzieć to w siatce. Uderzył on z główki z pięciu metrów i to po koźle. Gunok popisał się fantastyczną paradą, która ma wielką szansę na to, by stała się interwencją EURO – to z racji na efektowność, ale i moment interwencji. Ucieszył się jakby zdobył bramkę, a wyściskał go serdecznie Demiral.
Po końcowym gwizdku jedni i drudzy padli na murawę z wycieńczenia. Dali z siebie wszystko, a kibic na stadionie i przed telewizorem to czuł. Dlatego Turcja – Austria to dotychczas najlepszy mecz fazy play-off. Nie było w nim zachowawczości, gry na chodzonego, jakichś gierek taktycznych, oszczędzania sił, kombinowania.