Skip to main content

Chelsea w miniony poniedziałek pokonała Tottenham 4:1, ale Spurs kończyli mecz w dziewiątkę i na pewno wyciąganie daleko idących wniosków po tym spotkaniu byłoby błędem. Zresztą, wystarczy spojrzeć w tabele. Tottenham właśnie spadł z pozycji lidera, a Chelsea mimo tej wygranej jest na 10. miejscu… W niedzielę prawdziwy sprawdzian obecnych możliwości ekipy Mauricio Pochettino, bowiem na Stamford Bridge przyjeżdża Manchester City.

Citizens wykorzystali prezent od Chelsea i dzięki temu, że The Blues pokonali Koguty, wrócili na pozycję lidera tabeli. Mistrzowie Anglii zapomnieli już o lekkiej zadyszce sprzed kilku tygodni, kiedy to przegrali dwa mecze ligowe i odpadli z Pucharu Ligi. Z bilansem 9-0-2 drużyna Pepa Guardioli i tak ma najwięcej punktów, a w miniony wtorek łatwo awansowała do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Dwa ostatnie mecze fazy grupowej Obywatele mogą przegrać i niewiele to już zmieni, bowiem po czterech kolejkach mają komplet punktów. Guardiola zapewne jednak nie odpuści całkowicie finiszu grupy w Champions League, bo ważne jest utrzymanie 1. miejsca, co daje teoretycznie znacznie większe szanse na uniknięcie trudnego rywala już w pierwszym wiosennym dwumeczu.

Generalnie fani Man City nie mają za wielu powodów do zmartwień. Drużyna spisuje się świetnie i nawet nieobecność Kevina De Bruyne, który przechodzi rehabilitację, nie jest zauważalna. Szczególnie, że pełnym blaskiem zaczyna rozbłyskać talent Jeremy’ego Doku. Rodak KDB w ostatnim ligowym meczu z Bournemouth zanotował gola i 4 asysty (sic), a City wygrało 6:1. Formy strzeleckiej nie zagubił też Erling Haaland, który ma już 11 goli i 2 asysty w lidze oraz 4 gole i asystę w Champions League. Dobre liczby wykręca też Julian Alvarez, który coraz częściej jest podstawowym wyborem Guardioli, co w zeszłym sezonie działo się rzadko.

Tymczasem Chelsea, mimo ostatniej efektownej wygranej z dotychczasowym liderem, wciąż jest synonimem wywalania pieniędzy w błoto. Od kiedy Roman Abramowicz opuścił klub, nowy właściciel Todd Boehly postanowił najwyraźniej przebić rozrzutność Rosjanina. Chelsea wydała podczas ostatnich okienek transferowych horrendalne sumy pieniędzy, całkowicie przemeblowując swoją kadrę. Efekty? Na razie wyłącznie negatywne. Ubiegły sezon drużyna zakończyła bez trofeum i w dolnej połówce tabeli (sic). Początek obecnej kampanii to również katastrofa. Ostatnio The Blues punktują już ciut lepiej, ale nadal nie wydostali się ze środkowej strefy tabeli, a bilansem 4-3-4 nikogo na kolana nie rzucą. Nadzieją na lepsze czasy jest na pewno osoba Mauricio Pochettino. Argentyńczyk pokazał w Tottenhamie, że potrafi zbudować silną drużynę. I trudno odmówić racji tym, którzy uważają, że potrzebuje on czasu. Przecież przez szatnię na Stamford Bridge przeszedł istny huragan, który wywiał gros zawodników i jeszcze więcej przywiał. Pochettino jest tu raptem od kilku miesięcy i musi sensownie poukładać zespół, a liczne kontuzje ważnych graczy nie pomagały mu w tym.

Wśród licznej gromadki nowych zawodników na Stamford Bridge jest Cole Palmer, młody piłkarz, którego londyńczycy wykupili właśnie z Manchesteru City. Było to spore zaskoczenie, bo wydawało się, że Guardiola będzie coraz mocniej stawiał na 21-latka, który nawet wpisał się na listę strzelców w meczu o Tarczę Wspólnoty z Arsenalem. Niedzielny mecz będzie miał też szczególny wymiar dla Mateo Kovacicia, który latem przebył drogę w odwrotnym kierunku.

Od kiedy Chelsea na finiszu sezonu 20/21 pod wodzą Thomasa Tuchela trzy razy z rzędu pokonała Manchester City (w Pucharze Anglii, nieistotnym meczu ligowym i finale Ligi Mistrzów), rozpoczęła się seria klęsk The Blues w meczach z Obywatelami. Sześć ostatnich bezpośrednich pojedynków to sześć porażek Chelsea bez choćby jednego strzelonego gola – kolejno 0:1, 0:1, 0:2, 0:1, 0:4 i 0:1. Nic zatem dziwnego, że to mistrzowie Anglii są faworytem spotkania, które bez wątpienia można nazwać hitem 12. kolejki. Początek rywalizacji na Stamford Bridge w niedzielę o 17:30 czasu polskiego.

Related Articles