Skip to main content

Po pierwszych meczach bliżej awansu są hiszpańskie drużyny. Villarreal pokonało u siebie Bayern 1:0, a Real zwyciężył na Stamford Bridge po hat-tricku Karima Benzemy 3:1. Czy dziś ekipy z La Liga w komplecie awansują do półfinałów?

Na pewno trudniejsze zadanie czeka Villarreal, który musi zmierzyć się z Bayernem na jego stadionie. Choć może podopieczni Juliana Nagelsmanna nie zachwycają formą, to jednak trzeba pamiętać, że w 1/8 finału również przystępowali do meczu rewanżowego po lekkiej wpadce. Wtedy był to remis na wyjeździe z Salzburgiem – remis dość szczęśliwy, dodajmy. Jak się skończyło? W Monachium bawarski walec rozwalcował Red Bull 7:1. Nie można przesądzać, że dziś będzie tak samo, bo po pierwsze Villarreal to trochę inna klasa rywala, a po drugie podopieczni Unaia Emery’ego będą na Allianz Arenie bronić wygranej z pierwszego spotkania. Może być bardzo ciekawie. Zwłaszcza, że potwierdzeniem słabszej formy Bayernu był ligowy mecz w sobotę – wprawdzie wygrany 1:0, ale zwycięskiego gola w końcówce z rzutu karnego zdobył Robert Lewandowski, a wcześniej bliżej szczęścia byli zawodnicy Augsburga. Z kolei Villarreal w sobotę zremisował na swoim terenie z Athletikiem Bilbao 1:1. Żółta Łódź Podwodna praktycznie nie ma już szans na zajęcie w La Liga miejsca dającego awans do europejskich pucharów. I to akurat nie jest dobra wiadomość dla Bayernu, bo można zakładać, że wajcha w Villarreal została przestawiona całkowicie na sukces w Lidze Mistrzów.

A co z Chelsea? Londyńczycy jadą do Madrytu na dużym musiku. Przegrali u siebie 1:3, więc każde dwubramkowe zwycięstwo na Santiago Bernabeu da im dogrywkę, a każde wyższe da im awans. Łatwo się mówi, a Real w tym sezonie na swoim stadionie przegrał zaledwie dwa razy. Raz w Lidze Mistrzów z… Sheriffem Tiraspol, raz – niedawno – w La Liga z Barceloną. I właśnie El Clasico powinno być dla Chelsea światełkiem w tunelu. Barcelona, która przecież nie święci swoich najlepszych czasów, rozbiła Królewskich na ich terenie 4:0. A więc da się!

Ale na pewno nie z taką grą jak przed tygodniem. Chelsea popełniała proste błędy w defensywie, a Karim Benzema karcił je bez litości. Strzelił swojego drugiego z rzędu hat-tricka w Lidze Mistrzów. Raz z PSG, raz z Chelsea. To robi ogromne wrażenie. Jeśli Real pójdzie po trofeum, Benzema właściwie Złotą Piłkę ma w garści. Ale coś nam mówi, że Chelsea ostatniego słowa jeszcze nie powiedziała.

Póki co The Blues prężą muskuły – w Premier League rozgromili Southampton aż 6:0. Oczywiście, nie ma najmniejszego sensu porównywać siły Królewskich i Świętych, ale takie ostre strzelanie może pozytywnie podziałać na mental samych piłkarzy. Dobry występ zaliczył Timo Werner – autor dubletu. Być może to na nim oparta będzie dziś ofensywa londyńczyków. Romelu Lukaku jest kontuzjowany i on nie będzie niepokoił defensorów Realu. I pewnie nikt w stolicy Hiszpanii z tego powodu nie rozpacza, bo jednak Belg, mimo że w tym sezonie nieco zawodzi, jest napastnikiem budzącym respekt. Choćby ze względu na swoje warunki fizyczne i idącą w parze siłę. Werner to przy nim chucherko.

Polscy kibice wybiorą dziś pewnie mecz Bayernu z Villarreal, by sprawdzić, czy Robert Lewandowski zostanie na pokładzie Champions League i w walce o koronę króla strzelców rozgrywek. Ale i na Santiago Bernabeu będzie polski akcent – rozjemcą zawodów pomiędzy Realem a Chelsea będzie Szymon Marciniak. Obydwa mecze startują o 21:00. Szykuje się całkiem przyjemny wieczór z Champions League.

Related Articles