Skip to main content

Reprezentacja Polski miała dobre 10 minut na samym początku meczu, a później wszystko wróciło do normy i to Portugalia zaczęła sobie układać wszystko na murawie. Wystarczyły dwa lub trzy podania przyspieszające i nasza defensywa nie nadążała. Skończyło się na wyniku 1:3 i świadomości, że dużo jeszcze brakuje do najlepszych.

Michał Probierz bardzo zaryzykował i wystawił w podstawowym składzie na Bruno Fernandesa i Bernardo Silvę absolutnego debiutanta, czyli Maxiego Oyedele. Cóż, piłkarz Legii Warszawa nie zachwycił. Przeszedł zupełnie obok meczu, bał się podejmować ryzyko i nie podjął ani jednej próby odbioru piłki. Nie walczył, nie przeszkadzał, często truchtał, co też było widoczne przy bramce Ronaldo, gdzie powinien wcześniej sfaulować Rafaela Leao, a tego nie zrobił. W skali szkolnej Maxi otrzymałby dwóję na zachętę, mimo że prawie nic nie wiedział, bo nauczyciel go trochę lubi. Jakby w ogóle nie pasował pod naszą strategię i był ciałem obcym w zespole. Trzymał tylko swoją pozycję, oddawał piłkę do najbliższego i niewiele dawał. To jednak wciąż 19-latek rzucony być może na zbyt głęboką wodę.

Obrona za to jak typowa obrona reprezentacji Polski. Jan Bednarek niby trochę powybijał tych piłek, raz też fajnie wyczyścił Diogo Jotę, jak przystało na defensora z Premier League, lecz jego problem jest taki, że i tak jest zamieszanym w złe rzeczy nieszczęśnikiem. Przy golu numer jeden to właśnie jemu uciekł Bruno Fernandes, choć kilka sekund wcześniej jeden z kolegów machnął ręką, żeby uważać właśnie na gracza United. Dziwne, że akurat uwielbiający dośrodkowania i wymiatanie piłki z główki Bednarek przepuścił tutaj długie zagranie i pozwolił Bruno na odegranie do Bernardo… główką. To był gol na 1:0 w momencie, gdy Portugalia przejęła inicjatywę i zaczęła już trochę bardziej atakować. Na koniec jeszcze Bednarek dołożył samobója wślizgiem. Cały on.

Nie da się wszystkiego zbudować na Piotrze Zielińskim. Na pewno wniosek jest taki, że zabrakło Kacpra Urbańskiego od pierwszej minuty. Jest to zawodnik, który szuka gry, zbiega to w prawo, to w lewo w poszukiwaniu piłki i nie boi się grać. Sebastian Szymański oddał dwa niegroźne strzały, ale długimi momentami znikał, nie wychodził do podań. Posłał tylko 13 celnych w 84 minuty. Owszem, były w jego wykonaniu strzały i dwa kluczowe podania. To dobre liczby. Mimo wszystko jednak zbyt często się chował i był poza grą. Oyedele w 66 minut miał 21 celnych podań. Nawet Lewandowski – czyli napastnik – miał ich więcej od Sebastiana Szymańskiego, który w domyśle ma być jednym z kreatorów.

Już do przerwy przegrywaliśmy 0:2, będąc zespołem wyraźnie słabszym. Jedną paradą popisał się Łukasz Skorupski, a w innej akcji Rafael Leao przebiegł z piłką dobre 40 metrów obok polskich zawodników w taki sposób, jakby to były tyczki do treningów. Przypomnijmy, że gracz Milanu jest w beznadziejnej formie, a tutaj sobie urządził sprint obok Frankowskiego, Oyedele, Walukiewicza, Bednarka i uderzył w słupek. Piłka trafiła akurat pod nogi Cristiano Ronaldo i nie miał on problemu, żeby strzelić do pustej bramki. Stadion Narodowy mógł zrobić głośne “siuuuuu” po golu nr 132 CR7 dla Portugalii. Strzelił Szkotom, Chorwatom i nam też. Niedawno przekroczył barierę 900 bramek w seniorskiej karierze.

“Zielu” podłączył na chwilę Polaków do prądu bramką kontaktową w 78. minucie. Tu należy pochwalić Kacpra Urbańskiego. Choć to nie on podawał, tylko Ruben Neves wrócił i drasnął piłkę, chcąc ją wybić, to należy docenić gracza z Bolonii i zmiennika w tym meczu za uczestnictwo w tej bramkowej akcji. Uproszczeniem byłoby powiedzenie, że sędzia Serdar Gozubuyuk nas skrzywdził i przez to przegraliśmy, a nie zremisowaliśmy. Otóż w końcowych minutach Michael Ameyaw (dobra zmiana) wdał się w pojedynek w polu karnym z Nelsonem Semedo. Powtórki pokazują, że został on uderzony przez rywala. VAR jednak nie przyznał nam karnego pewnie uznając, że to było za mało. Pech chciał, że akurat potem poszła kontra i Bednarek wpakował samobója. Przyznanie karnego cofnęłoby gola i dało szansę na 2:2.

To się jednak nie wydarzyło i Polska przegrała z Portugalią 1:3. Po trzech kolejkach Ligi Narodów mamy na koncie trzy punkty. Chorwacja, która z nami zwyciężyła w Osijeku, tym razem pokonała także Szkotów i ma tych oczek sześć. To oznacza, że to właśnie z nią powalczymy o drugie miejsce dające awans do serii finałowej. Portugalia odjechała na dziewięć punktów i zdaje się, że wygra po prostu tę grupę. Raczej innej opcji nie ma.

Related Articles