Największe zainteresowanie światowych mediów budzą napastnicy. Nic dziwnego, że i wokół nich buduje się najgłośniejsze transferowe narracje. Widać to na przykładzie trwającego okienka. A im bliżej końca, tym spekulacje nabierają na sile.
Harry Kane zostaje w Tottenhamie! To jedna z ważniejszych informacji ostatnich dni. Anglik jeszcze przed Euro 2020 zapowiedział, że latem chce opuścić Spurs i poszukać nowych wyzwań w karierze. Od razu ruszyła lawinę dywagacji, gdzie może trafić, ale dość szybko wyłonił się lider starań o względy Kane’a. Był nim Manchester City i bardzo długo wydawało się, że parafowanie kontraktu z Citizens przez kapitana Lwów Albionu jest tylko kwestią czasu. A jednak nie! Negocjacje przedłużały się i nie przynosiły efektu. Media donosiły o różnych kwotach transferowych, które Manchester City miał oferować Tottenhamowi. Dziś wątpliwości rozwiał sam zawodnik, informując opinię publiczną, że zostaje w północnym Londynie. Prawdopodobnie temat jego transferu wróci – być może zimą, a co bardziej realne – latem przyszłego roku. Póki co wciąż będzie jednak strzelał dla Kogutów.
Tym samym Citizens stali się mocno „potrzebowscy” jeśli chodzi o atak. Gabriel Jesus od paru sezonów nie jest w stanie wskoczyć na najwyższy poziom, a Ferran Torres nie jest klasycznym napastnikiem. Czy Pep Guardiola będzie stawał na rzęsach, by podpisać kontrakt ze snajperem? Pamiętając ubiegły sezon, który Obywatele rozegrali praktycznie bez napastników, można mieć wątpliwości. Guardiola lubi piłkarzy kreatywnych, uniwersalnych. Jego ideałem jest drużyna złożona z 11 pomocników. Być może więc wielkiego transferu po prostu nie będzie, a miejsce w ataku w zależności od boiskowych sytuacji zajmować będą różni gracze – np. Kevin De Bruyne albo Ilkay Gundogan.
Są jednak plotki, że na angaż w Manchesterze City mocno liczy Cristiano Ronaldo, który rzekomo nie chce już grać w Juventusie. Byłby to bardzo zaskakujący transfer, bo przecież do tej pory przy okazji odejścia CR7 ze stolicy Piemontu wymieniało się raczej drugi klub z Manchesteru oraz PSG. Zresztą, ten ostatni kierunek ciągle jest możliwy. Coraz bardziej na odejście z Paryża naciska bowiem Kylian Mbappe.
To dziś chyba temat nr 1. Media przerzucają się informacjami na temat ewentualnej przeprowadzki Mbappe. Wiadomo powszechnie, że najbardziej zainteresowany zatrudnieniem Francuza jest Real Madryt i między tymi dwoma stronami toczą się negocjacje. Nigdzie nie jest jednak powiedziane, że nie włączy się do nich któryś z angielskich gigantów. Na przykład Manchester City albo Liverpool. O The Reds w kontekście Mbappe mówi się zresztą co jakiś czas, ale mało prawdopodobnie by Jurgen Klopp upierał się przy takim ruchu, gdy do dyspozycji ma Salaha, Mane, Firmino i Jotę. A na odejście żadnego z nich się nie zanosi.
Odejście Mbappe z PSG staje się scenariuszem coraz bardziej realistycznym, a dziennikarze uważają, że w takiej sytuacji katarscy właściciele klubu nie poprzestaną na sprowadzeniu Leo Messiego. Stąd mówi się o ewentualnym ściągnięciu Cristiano Ronaldo, a wizja gry w jednym zespole zdobywców 11 Złotych Piłek działa na wyobraźnie, choć ciągle wydaje się lekko surrealistyczna. Dziś można było przeczytać nawet o Robercie Lewandowskim, jako potencjalnym wzmocnieniu dla PSG. Jego menadżer ponoć rozmawiał z paryskim klubem, ale do końca nie wiadomo o czym. Patrząc na to, jak poukładanym klubem jest Bayern, wydaje się to zwykła kaczka dziennikarska. Gdyby Lewandowski faktycznie miał opuścić Bawarię, to w drzwiach mistrza Niemiec stałby już pewnie przebrany w czerwoną koszulkę Erling Haaland. A o przeprowadzce Norwega z Westfalii akurat jest dość cicho.