Skip to main content

Wymieniając świąteczne zwyczaje z pewnością wspomnimy o choince, prezentach, dwunastu potrawach, wolnym miejscu przy stole, sianku pod obrusem. Kibic piłkarski bez wahania wspomni też o meczach Premier League w drugi dzień świąt. Dziś Szczepana, a w Anglii ten dzień zwany jest Boxing Day, bo to właśnie dziś w ichniej tradycji wręczane są prezenty (z ang. box – pudełko). I to właśnie w Boxing Day startuje 19. kolejka Premier League.

Na początek (13:30) meczu Newcastle z Nottingham. Sroki są w ewidentnym kryzysie – trzy porażki w czterech ostatnich meczach ligowych, w dodatku pożegnanie z europejskimi pucharami oraz odpadnięcie z Pucharu Ligi. Na ten moment Eddie Howe musi przyjąć strategię „ratujmy co się da”, czyli walczyć o miejsce w czołowej piątce Premier League. Dlaczego? To jasne – bo Liga Mistrzów. Nottingham bije się oczywiście o inne cele. Po ostatniej porażce z Bournemouth w oparach kontrowersji, zespół prowadzony od kilku dni przez Nuno Espirito Santo znalazł się tuż nad kreską. Nottingham swój ostatni mecz wygrało 5 listopada, co ciekawe z Aston Villą.

Dwa mecze o 16:00 – Bournemouth, które ostatnio wygrzebało się z dołu tabeli, zmierzy się z Fulham, czyli sąsiadem z ligowej tabeli. W drugim spotkaniu zamykające tabelę Sheffield zagra z innym rezydentem strefy spadkowej – Luton. Mamy więc zarówno pojedynek dwóch beniaminków, jak i dwóch z trzech ekip ze strefy spadkowej. Zresztą, tym trzecim również jest beniaminek – Burnley.

I właśnie Burnley zobaczymy w akcji o 18:30. Ekipa Vincenta Kompany’ego zagra z Liverpoolem. Faworyta z łatwością wskaże nawet dziecko, ale warto zauważyć, że Burnley ostatnio wygrało, a The Reds mogą być zmęczeni po szlagierowym meczu z Arsenalem, rozgrywanym w sobotę. Były zatem ledwie dwa dni na odpoczynek. Nie zmienia to jednak faktu, że druga od końca ekipa zagra z wiceliderem, więc każdy inny wynik niż zwycięstwo podopiecznych Jurgena Kloppa będzie niespodzianką.

Na koniec Boxing Day (o 21:00) mecz, w którym niełatwo wskazać faworyta. Aston Villa przyjeżdża bowiem na Old Trafford. Za czasów Sir Alexa Fergusona takie zdanie byłoby wręcz herezją, ale dziś to fakty. Aston Villa jest na podium ligi i ma aż 11 punktów więcej niż zajmujący 8. pozycję Manchester United. Atmosfera wokół Czerwonych Diabłów jest coraz bardziej gęsta – odpadnięcie z europejskich pucharów, kolejne porażki w lidze… W tym sezonie zespół Erika ten Haga schodził z boiska pokonany już 13 razy we wszystkich rozgrywkach! To najgorszy wynik na tym etapie sezonu od prawie 100 lat (sezon 1930/31). W ostatnią sobotę znowu porażka – tym razem nie udało się zapunktować z West Hamem (0:2). Marzenia o powrocie na szczyt w Premier League można już odłożyć na półkę z sezonem 24/25, a w bieżącej kampanii trzeba skupić się na grze o TOP 5, która ze względu na poniesione straty i kompletny brak formy będzie szalenie trudnym zadaniem.
Aston Villa potknęła się ostatnio z Sheffield, jedynie remisując, ale wciąż ma zaledwie punkt straty do prowadzącego Arsenalu i tyle samo co drugi Liverpool. Kto by pomyślał, że Unai Emery zacznie wykręcać takie wyniki przy Villa Park.

Tak wygląda marszruta na Boxing Day. Kolejne mecze tej kolejki w środę (Brentford – Wolves, Chelsea – Crystal Palace, Everton – Man City) i w czwartek (Brighton – Tottenham, Arsenal – West Ham). Przerwa jedynie w piątek, a potem w sobotę, niedzielę i poniedziałek kolejne mecze, już w ramach 20. kolejki. Karuzela kręci się w wysokim tempie.

Related Articles