
Jedną z oczywistych wad nowego formatu Ligi Mistrzów jest to, że o wynikach poszczególnych drużyn w dużej mierze zdecyduje losowanie. W teorii każdy ma po dwóch rywali z każdego z czterech koszyków, ale w praktyce widać wyraźnie, że jedni mają łatwiej, a innym od początku pod nogi lecą ciężkie kłody. Wśród drużyn, które mają prawo narzekać na swój kalendarz jest bez wątpienia Milan. Dziś Rossoneri zagrają z Bayerem Leverkusen.
To spotkanie jest bez wątpienia dużo ważniejsze z perspektywy Włochów, którzy w 1. kolejce grali z Liverpoolem i przegrali 1:3. Druga porażka postawi ich w mało wygodnej sytuacji, a na dodatek już w 4. kolejce czeka ich mecz z Realem. Nie napiszemy, że to murowane lanie, ale na pewno porażka, którą należy wkalkulować. Trzeba więc dziś stawać na rzęsach, by z BayAreny w Leverkusen przywieźć jakąś zdobycz – najlepiej większą niż punkt za remis.
Co może budować optymizm wśród kibiców Milanu? Bez wątpienia dwa dobre mecze w lidze. Do derbów z Interem Rossoneri przystępowali po porażce w Champions League i niemal wszyscy zgodnie stawiali na triumf mistrzów Włoch. Figa z makiem! Milan spłatał sąsiadowi z miasta niemałego psikusa, wygrywając Derby della Madonnina 2:1. W ostatni weekend drużyna Paulo Fonseki bez trudu pokonała Lecce 3:0. Tym samym udało się awansować na 3. miejsce w tabeli Serie A – dwa punkty więcej ma Napoli, oczko więcej Juventus, tyle samo ma Inter i Torino. Można więc zapomnieć o kiepskim wejściu w sezon (dwa remisy i porażka w trzech pierwszych kolejkach).
Bayer udowadnia, że nie będzie tylko typową egzemplifikacją powiedzenia „one season wonder”. Aptekarze Ligę Mistrzów rozpoczęli od efektownego 4:0 w Rotterdamie, w Bundeslidze spisują się dobrze, a do tego dorzucili Superpuchar Niemiec na inaugurację kampanii 24/25. Wprawdzie przydarzyła im się porażka z RB Lipsk, ale ostatnim remisem z rozpędzonym Bayernem, udowodnili, że należą do ścisłej czołówki i będą walczyli o obronę tytułu. Zresztą, czy może to dziwić, skoro latem nie stracili żadnego ze swoich liderów, a przede wszystkim trenera Xabiego Alonso? Kadra mistrzów Niemiec wydaje się silniejsza niż w poprzednich rozgrywkach, a na pewno jest szersza, co ma duże znaczenie przy sporym nawarstwieniu meczów i graniu co trzy dni.
Co przemawia za Milanem poza dobrą formą w dwóch ostatnich spotkaniach? Historia. Milan nie przegrał w Niemczech od 22 lat, a składa się na to już siedem spotkań (3 zwycięstwa i 4 remisy). Nigdy jednak nie była to bezpośrednia konfrontacja z Bayerem.
Co na korzyść Bayeru? Większy potencjał piłkarski i kadra bez żadnych absencji. Po stronie Milanu zabraknie m.in. Malicka Thiawa, Alessandro Florenziego czy Ismaela Bennacera, a Xabi Alonso ma do dyspozycji wszystkich graczy. Nikt nie mówi już o niesamowitej serii meczów bez porażki Bayeru, co zdejmuje z zespołu ciężar dodatkowej presji. Mogą skupić się na robieniu swojego, a wychodzi im to znakomicie. Dziś trzeba traktować ich jako faworyta, nie tylko ze względu na atut własnego boiska.
Jakby nie patrzeć mamy więc starcie mistrza Niemiec z wicemistrzem Włoch. W ubiegłym sezonie to te dwie ligi zgromadziły najwięcej punktów rankingowych, dzięki czemu dostały prawo desygnowania do Ligi Mistrzów zespołów z piątych miejsc. Jakości piłkarskiej na BayArenie nie powinno więc zabraknąć. Początek meczu o 21:00. Konkurencyjnych propozycji rzecz jasna nie brakuje, ale bez wątpienia konfrontacja w Leverkusen zapowiada się znakomicie.