Nie zrobił tego Zbigniew Boniek, nie zrobił Arkadiusz Milik, nie zrobił też będący swego czasu w wybornej formie Krzysztof Piątek. Zrobił za to Szymon Żurkowski w drugim meczu po powrocie do Empoli, gdzie czuje się, jak ryba w wodzie. Chodzi oczywiście o skompletowanie hat-tricka. To pierwszy polski hat-tick we włoskiej lidze.
Empoli wygrało z Monzą 3:0, a wszystkie gole w tym meczu strzelił właśnie Szymon Żurkowski. Co jest najdziwniejsze w tym hat-tricku? Że przy żadnym trafieniu nie było asystenta. Za każdym razem polski pomocnik znalazł się tam, gdzie spadła piłka. Czaił się gdzieś z tyłu. Miał wyjątkową “czutkę”, w którym miejscu się ustawić. Najpierw uderzył soczyście z woleja z 16 metrów po zbyt krótkim wybiciu obrońcy, później bramkarz Monzy obronił strzał jego kolegi z zespołu i piłka trafiła akurat na głowę Żurkowskiego, który stał w polu karnym. W trzeciej sytuacji z kolei obrońca gości zablokował strzał. Znowu piłka wylądowała pod nogami Polaka. Normalnie przyciągał ją niczym jakiś magnez.
Szymon Żurkowski zagrał dopiero… dwa mecze w Empoli. Chwilę temu został wypożyczony ze Spezii. Przedziwna to sytuacja, że zawodnik, który nie łapie się w pierwszym sładzie drużyny walczącej o utrzymanie w Serie B, nagle przechodzi ligę wyżej i z automatu staje się gwiazdą. To tylko pokazuje, że Żurkowski czuje się w Empoli wyjątkowo. Nigdzie bowiem nie prezentował takiej formy, jak właśnie tutaj. W sezonie 2021/22 zdobył dla Empoli sześć bramek w Serie A i imponował formą. To był dotychczas jego najlepszy sezon we Włoszech. Z tym klubem wywalczył awans, a potem występował w najwyższej lidze. To właśnie tam się odbudował po nieudanym okresie we Fiorentinie.
Niestety grał na tyle dobrze, że “Viola” chciała go zatrzymać, ale tak naprawdę znów zahamowała jego karierę na pół roku. Ten nieszczęsny klub prześladował Żurkowskiego i dobrze, że już się od niego uwolnił. Może Vincenzo Italiano stawiałby na Polaka, jednak ten nabawił się urazu i przyszłości tu nie miał. Dlatego też sięgnęła po niego Spezia – najpierw go wypożyczając, ale z obowiązkiem wykupu latem 2023 roku za ponad trzy miliony euro. Problem taki, że Spezia spadła do drugiej ligi i Żurkowski w niej ugrzązł. Jeszcze gorzej zrobiło się, gdy przestał regularnie grać. Od czego jest jednak dom? Nigdzie nie gra mu się lepiej niż w Empoli. Żurkowski udowodnił, że nie jest za słaby na Serie A.
Znów musiał ratować karierę, a gdzie byłoby mu lepiej? Po pierwsze musiał szukać gry, po drugie Spezia wypycha zawodników na wyższych kontraktach, bo podobnie uczyniła z Bartłomiejem Drągowskim. Empoli wygrało pierwszy mecz od 12 listopada i sensacyjnego zwycięstwa na stadionie im. Diego Armando Maradony. Od tamtej pory zremisowało trzy mecze i przegrało pięć. Miało też między innymi serię czterech kolejnych spotkań bez gola, co pokazuje, że ofensywa kuleje. Dość powiedzieć, że Szymon Żurkowski po dwóch meczach jest, uwaga, liderem strzelców w Empoli. Strzelił gola w pierwszym meczu z Hellasem (właśnie wtedy przełamał tę wstydliwą serię drużyny bez gola), a potem popisał się hat-trickiem. Wszystkie jego cztery bramki były… bez jakiekokolwiek asystenta. Żurkowski zwyczajnie wie, gdzie się ustawić i jest zabójczo skuteczny.
Nic dziwnego, że Empoli zakochało się na nowo w pomocniku.To jeden z najbardziej niespodziewanych plot twistów w 2024 roku związanych z polskimi piłkarzami. Gość, który nie łapał się, by grać w słabiaku Serie B, nagle jest głównym argumentem dla Empoli w walce o utrzymanie w Serie A. Klub zajmuje przedostatnie miejsce, ale strata do bezpiecznej strefy nie jest duża. Wynosi tylko dwa punkty. Davide Nicola, któremu powierzono tę misję, to cudotwórca. Potrafił w beznadziejnych sytuacjach utrzymać się z Crotone i Salernitaną.