Kariera Szymona Marciniaka to już dziś dobry materiał na film. Swoim perfekcyjnym sędziowaniem mundialowego finału wszech czasów pomiędzy Argentyną i Francją, Polak udowodnił, że jest najlepszym arbitrem na świecie. Niedawno również doskonale poprowadził szlagierowy półfinał Ligi Mistrzów pomiędzy Manchesterem City a Realem Madryt. Jednak kariera Marciniaka nie składa się wyłącznie ze wzlotów. Były również momenty trudne – pocovidowe problemy zdrowotne, przez które stracił Euro 2020 czy pamiętny mecz Niemcy – Szwecja, który pogrzebał jego szansę na fazę pucharową mundialu w 2018 roku. Kto wie, czy największy zakręt tej kariery nie pisze się dziś na naszych oczach, a cała sprawa jest tyleż bulwersująca, co absurdalna. Takiego cyrku nie wymyśliłby chyba nikt – musiało go napisać życie.
Najpierw nakreślmy fakt. Szymon Marciniak monetyzuje ostatnio swoją popularność i pojawia się w wielu miejscach – nie oszukujmy się – po to żeby zarobić. Jednym z takich eventów była konferencja biznesowa Everest, organizowana m.in. przez Sławomira Mentzena, lidera Konfederacji. Na spotkaniu występowali z klucza ludzie sukcesu, którzy opowiadali o swojej drodze na szczyt. Można byłoby to chyba zamknąć w stwierdzeniu, że była to coachingowa gadanina, dla ludzi, którzy szukają swojej drogi albo inspiracji. Marciniak w gadaniu odnajduje się wyśmienicie, więc do konwencji pasował jak ulał. A przy okazji zainkasował pewnie pięciocyfrową sumkę. I pewnie mało kto w ogóle odnotowałby takie wydarzenie, gdyby nie stowarzyszenie Nigdy Więcej. To taka organizacja pozarządowa, która zajmuje się tropieniem przejawów rasizmu, faszyzmu, dyskryminacji i innych skrajnych zachowań w przestrzeni publicznej. Czyli w teorii bardzo potrzebna i pożądana struktura, bo każdy normalny człowiek uzna, że rasizm, faszyzm itp. trzeba wypalać gorącym żelazem. Nigdy Więcej doniosło do UEFA na Szymona Marciniaka, sugerując jego związki ze skrajnymi prawicowcami. Jeszcze wczoraj wydawało się, że w europejskiej federacji ten donos trafi do toalety na trzecim piętrze, gdzie akurat zabrakło papieru toaletowego. Nic z tych rzeczy – ponoć sędziowanie przez Marciniaka finału Ligi Mistrzów wisi na włosku. Decyzji możemy spodziewać się dziś, ale wielce prawdopodobne, że będzie ona niepomyślna dla Polaka. Odkręcaniem afery zajęły się już podobno PZPN i Ministerstwo Sportu i Turystyki, a także sam Zbigniew Boniek, który jest wiceprezydentem UEFA.
Tyle faktów. A teraz spójrzmy na ten teatr absurdu.
1. Można uważać Konfederację za skrajną prawicę. W końcu mają w swoich szeregach takich odklejeńców jak Braun czy Korwin. To generalnie nie są spoko ludzie, a ich poglądy na wiele spraw faktycznie są niebezpieczne. Ale przecież Konfederacja pozostaje legalną partią w Polsce. Czy gdyby Marciniak pojawił się 4 czerwca na marszu organizowanym przez Donalda Tuska, również byłaby taka wrzawa? Czy ktoś podnosiłby ten temat? A w tym wypadku nie mówimy przecież o sytuacji, gdy arbiter poszedł sobie na wiec polityczny (a nawet gdyby tak było, to dlaczego nie?), a jedynie na konferencję biznesową, organizowaną przez jednego z polityków.
2. UEFA mówiąca o wartościach i moralizująca kogokolwiek to kpina w biały dzień. Ta organizacja, tak jak bratnia jej FIFA, to symbol układów, korupcji, lewych interesów i wielu innych patologii. Panowie ze szczytów światowej piłki nie mieli problemów ściskać z Władimirem Putinem, ale problemem jest Marciniak, który pochodził z mikrofonem po sali na evencie Mentzena? Czy ktoś postradał zmysły? Może naprawianie świata trzeba zacząć od ważniejszych spraw i wykluczyć Białoruś ze struktur? Może nie należy przyznawać finałów wielkich imprez Węgrom, którzy współpracują z Rosją? Albo Turkom, gdzie panuje dyktatura Erdogana? Mieliśmy też ważne mecze w Baku. Czy ktoś w UEFA słyszał o torturowaniu jeńców wojennych w Azerbejdżanie? E tam. Bulwersujące jest dopiero zachowanie Marciniaka… I naprawdę – nieważne jaka będzie finalna decyzja i czy Polak poprowadzi ten finał czy nie. Sam fakt, że ktoś w ogóle tym się zajął jest grubym skandalem.
3. Stowarzyszenie Nigdy Więcej już nigdy więcej nie może zostać potraktowane poważnie. Po raz pierwszy zrobiło się o nim tak głośno, choć już wcześniej w mniejszym lub większym stopniu można było usłyszeć, że to raczej banda kretynów niż ludzie, którym faktycznie zależy na wyeliminowaniu niebezpiecznych ideologii. Przecież dwie dekady temu ta organizacja przyznała tytuł Antyfaszysty Roku Simonowi Molowi (sic sic sic). Jeśli ktoś nie wie, kim był ten jegomość, to warto poczytać. My nie chcemy się zwymiotować.
A zatem Nigdy Więcej zyskało wielką rozpoznawalność, ale straciło jakąkolwiek wiarygodność. Od dziś nikt normalny nie będzie traktował tego stowarzyszenia inaczej niż jako donosicieli. Ale pal licho donieść w słusznej sprawie. Gdy sąsiad leje żonę i dzieci, to nawet jest to chwalebna postawa. Ale zmyślić sobie związki Marciniaka z faszystami i wysmarować jakiś obrzydliwy paszkwil do zepsutej do cna organizacji piłkarskiej? Przecież to się w pale nie mieści.
Cóż, do żadnej organizacji jak do tej, tak dobrze nie pasuje jej adres. Bagno 3.
4. Inna sprawa, że czas zastanowić się nad płacami sędziów. Na każdym poziomie rozgrywkowym są oni mocno niedofinansowani. Zdajemy sobie sprawę, że prawdopodobnie nikt nie ogląda meczów dla sędziów. Oczywiście, że to piłkarze muszą zarabiać najwięcej. Ale gdyby Marciniak był wynagradzany jak na najlepszego sędziego na świecie przystało, to raczej nie musiałby jeździć po jakichkolwiek eventach i dorabiać sobie do pensji.
Ale czy w UEFA ktoś dba o sędziów? Dowiemy się już niedługo. Po środowym finale Ligi Europy sędziego Anthony’ego Taylora i jego rodzinę spotkały szykany, a nawet ataki fizyczne na lotnisku. Kibice Romy nie mogli pogodzić się z porażką ich drużyny i próbowali wyżyć się na sędzim. Filmy z tych zdarzeń naprawdę przyprawiają o ciarki na plecach. I trudno nie łączyć tych zdarzeń z zachowaniem Jose Mourinho. Portugalczyk po raz kolejny pokazał swoją twarz, zarówno podczas meczu, jak i po jego zakończeniu. Za swoje gesty i słowa pod adresem sędziego powinny spotkać go poważne konsekwencje, bo to właśnie on bezpośrednio wywołał ataki kibicowskiej tłuszczy na Taylora. To tutaj UEFA ma pole do popisu…
5. Ale zostawmy już Mourinho i Taylora. To tylko didaskalia do tej kuriozalnej opowieści. Gdyby ktokolwiek powiedział nam, że można połączyć konferencję Everest i udział w niej z faszyzmem czy rasizmem, to puknęlibyśmy się w głowę. Gdyby ktoś dodał, że jakaś organizacja w związku z tym napisze donos na Marciniaka do UEFA, po prostu zasugerowalibyśmy przespanie się albo wizytę u specjalisty od głowy. Ale gdyby ktoś powiedział jeszcze, że UEFA na serio zajmie się tym tematem, wezwalibyśmy już panów z kaftanami bezpieczeństwa.
Tymczasem okazuje się, że w te kaftany trzeba chyba ubrać dzisiejszy świat.
A za Szymona trzymamy kciuki. Nawet jeśli poprowadzi ten cholerny finał, to właśnie totalnie niezasłużenie przeżywa trudne chwile, a jakiś brud przyklei się do niego na zawsze. Panowie z Bagna powinni jednak taplać się sami, a nie obryzgiwać innych.