Skip to main content

Nie ma nudy w Ekstraklasie. W środę i czwartek czterej pucharowicze rozegrają zaległe spotkania 6. kolejki. Dziś spotkanie Pogoni z Legią, jutro Lecha z Rakowem.

Mecze Pogoni z Legią jeszcze parę lat temu zapowiadaliśmy jako mecze przyjaźni. Drogi fanów Portowców i Wojskowych rozeszły się, więc o żadnych przejawach sympatii na trybunach mowy nie będzie. Na boisku też nie ma się spodziewać miłych i przyjemnych akcentów, bo walka toczy się o ważne punkty w lidze. Legia może wskoczyć dziś na fotel lidera, wyprzedzając Śląsk Wrocław. Team Kosty Runjaicia jest obecnie jedyną niepokonaną drużyną w lidze. Pogoń z kolei musi próbować wygrzebać się na powierzchnię. Szczecinianie mają za sobą serię czterech kolejnych porażek w Ekstraklasie, po których ugrzęźli w okolicach strefy spadkowej. Pokonanie Widzewa przerwało tę passę, a ostatnie zwycięstwo 5:1 na stadionie Cracovii pokazało, że w Pogoni drzemie potencjał. Jens Gustafsson musi go wydobyć, by ekipa z Zachodniopomorskiego wróciła do walki o czołowe miejsca w lidze.

I właśnie dlatego dzisiejszy mecz w Szczecinie jest tak ciekawy. Pogoń nie może pozwolić sobie na kolejne straty, ale z drugiej strony jest Legia, która może zanotować najlepszy tydzień od wielu, wielu lat. W czwartek udało się pokonać Aston Villę w Lidze Konferencji Europy, następnie w niedzielę Legia ograła Górnika Zabrze, a teraz w środę może dorzucić kolejny triumf – tym razem w Szczecinie.

Kolejny ważny aspekt dzisiejszego meczu to oczywiście osoba trenera Runjaicia, który do Legii trafił właśnie z Pogoni. Jego dobra praca w ekipie Portowców została dostrzeżona i doceniona przez włodarzy Legii. Runjaić przeniósł się do stolicy i wydaje się, że Dariusz Mioduski po raz pierwszy od bardzo dawna może być w pełni zadowolony z dokonanego wyboru trenera. Runjaić w pierwszym sezonie doprowadził klub do wicemistrzostwa Polski i zdobycia Pucharu Polski. Teraz udało się już awansować do fazy grupowej europejskich pucharów, a i w lidze wszystko układa się niemal książkowo.

Tylko punkt mniej od Legii ma obrońca mistrzowskiego tytułu – Raków. Częstochowianie jadą do Poznania na mecz z Lechem. Będzie to więc konfrontacja dwóch ostatnich mistrzów kraju. Raków po porażce 0:2 w Bergamo, poprawił sobie humory bijąc Ruch Chorzów 5:3. Choć znając filozofię Dawida Szwargi i całego Rakowa, wygrana z aż trzema straconymi bramkami nastręcza więcej znaków zapytania i wątpliwości niż radości. Medaliki słyną z solidności w tyłach, a tymczasem w meczu z Niebieskimi zwycięstwo zapewniła im nadspodziewanie skuteczna ofensywa z Dawidem Drachalem na czele. 18-latek ustrzelił hat-tricka i zasygnalizował trenerowi, że należy mu się więcej szans w podstawowej jedenastce.

A co z Lechem? Po kompromitacji ze Spartakiem Trnawa trzeba ratować co się da – walczyć o mistrzostwo kraju i umiejętnie spieniężyć niektórych zawodników. Tutaj najoczywistszym wyborem wydaje się Filip Marchwiński, który wciąż jest bardzo młody, a jest w pierwszym zespole Kolejorza od dawna. W dodatku „Marchewa” jest po prostu w bardzo dobrej formie – w lidze strzelił cztery gole i zaliczył asystę, dwie bramki i asystę dorzucił też w eliminacjach LKE.

Marchwińskiego pewnie uda się sprzedać już nawet zimą, ale kwestia tytułu nie będzie taka prosta, skoro rywalami są Legia i Raków. Tymczasem zespół Johna van den Broma ma już dwa remisy i jedną porażkę po siedmiu kolejkach. Jeśli w czwartkowy wieczór nie udało się pokonać Rakowa, będzie nieciekawie. Jeśli to Raków wygra, znów zacznie się dyskusja, czy przypadkiem nie czas na pożegnanie holenderskiego trenera. Wspaniała przygoda w poprzedniej edycji Ligi Konferencji nie może przesłonić innych faktów – Lech bez walki oddał tytuł mistrzowski, a za chwilę może narobić sobie strat, które wykluczą walkę o mistrzostwo również w bieżącej kampanii.

Related Articles