Skip to main content

Grupa The Cure wylansowała niegdyś przebój „Friday I’m in love”. Utwór raczej nie skupiał się na futbolu, ale fani piłki mogą zakochać się w piątku, który przynosi mecz Napoli – Juventus. Taki początek weekendu to my rozumiemy!

Napoli przed mundialem wygrywało mecze jak leci, notując w pewnym momencie serię 11 kolejnych wygranych. Czy ktoś ich zatrzyma w tym sezonie? To pytanie stawało się naprawdę aktualne i całkowicie uzasadnione. I już pierwszy rywal po powrocie Serie A do gry zdołał postawić się drużynie Luciano Spallettiego. Ale bądźmy sprawiedliwi – nie był to pierwszy lepszy rywal, tylko Inter Mediolan. Ekipa Simone Inzaghiego wygrała ten mecz 1:0, przerywając wyśmienitą ligową passę lidera. Ale do strącenia Napoli z piedestału jeszcze daleko.

Obecnie wiceliderem jest dzisiejszy rywal Napoli, czyli Juve. Stara Dama nie pamięta już problemach z początku sezonu. Osiem kolejnych zwycięstw w Serie A wywindowało drużynę Massimiliano Allegriego na pozycję wicelidera. Ale strata do Napoli wynosi 7 punktów. Nawet ewentualne zwycięstwo w dzisiejszym szlagierze nie przybliży Juventusu do Napoli na odległość jednego meczu. Wciąż do przegonienia potrzebne będą dwie kolejne wpadki Azzurrich. Jeśli zaś Napoli wygra, przewaga nad Starą Damą wzrośnie do 10 punktów – to już bardzo dużo, choć jeszcze złotych krążków na szyjach piłkarzy nie ma co wieszać. Tym bardziej, że jest jeszcze Milan, który ma dokładnie tyle samo punktów co Juventus, a w tej kolejce zagra teoretycznie łatwiejszy mecz z Lecce.

Wszystkie dywagacje trzeba jednak brać z lekkim dystansem, bo właśnie rozpoczyna się 18. kolejka, a zatem nie jesteśmy nawet na półmetku sezonu w Italii. Dużo jeszcze przed nami, a w grze o czołowe miejsca jest siedem ekip. Rzecz jasna szanse Romy, Lazio czy Atalanty na Scudetto są raczej niewielkie, ale jest jeszcze cel nr 2 – Liga Mistrzów. Prestiżowa i dochodowa. Na tym etapie rozgrywek Napoli raczej nie musi się tym przejmować, ale już Juventus jak najbardziej. Piąte Lazio ma mniejszą stratę do Starej Damy, niż ta do prowadzącego Napoli.

Wspomnieliśmy o serii ośmiu zwycięstw Juve w Serie A. Warto nadmienić, że w żadnym z tych meczów drużyna Allegriego nie dała sobie strzelić gola, a to z kolei oznacza, że Wojciech Szczęsny jest niepokonany od 666 minut. Ten szatański wynik prawdopodobnie zostanie wydłużony o kolejne minuty w meczu z Napoli. Ale o ile? Wystarczy 38, a pobity zostanie rekord Samira Handanovicia, który 12 lat temu nie wpuszczał gola przez 703 minuty. Żaden obcokrajowiec w Serie A nie ma dłuższej serii, ale nie jest to rekord całej ligi. Ten należy do legendy Juve, Gianluigiego Buffona. Włoch w sezonie 15/16 trzymał zero z tyłu przez 973 minuty! Jeśli „Szczena” zagra na czysto w trzech najbliższych meczach, będzie „atakował” ten rekord. Ale wyzwanie to nie lada, bo przed nim staje najbardziej produktywna ofensywa całej ligi. Napoli strzeliło 39 bramek i przewodzi w niemal wszystkich ofensywnych statystykach ligi – strzałach, wykreowanych sytuacjach, dryblingach, golach oczekiwanych i wielu, wielu innych. Spalletti stworzył maszynę, która chce atakować i strzelać gole. To będzie wielki sprawdzian, tak dla Szczęsnego, jak i przede wszystkim dla całej drużyny Juventusu.

Odwracając sytuację – to również wyzwanie dla Napoli, bo na stadion im. Diego Maradony przyjeżdża bezwzględnie najszczelniejsza defensywa. Allegri uporządkował grę turyńczyków i powoli Juve zaczyna wyglądać jak poprzednia wersja, która pod rządami tego trenera rokrocznie sięgała po Scudetto. 7 straconych goli 17 meczach mówi samo za siebie. Cieniem na wszystkim kładzie się odpadnięcie z Champions League w marnym stylu. Tego nie da się ani odzobaczyć, ani naprawić. Niebawem Stara Dama pogra sobie w Lidze Europy, tak zresztą jak np. Barcelona, Man Utd czy Arsenal.

Po jednej stronie niepokonany w ośmiu ostatnich „walkach” Szczęsny, po drugiej Piotr Zieliński, który u Spallettiego jest piłkarzem niepodważalnym. W tym sezonie ligowym ma 3 gole i 5 asyst. Tylko dwóch zawodników ma lepsze liczby w klasyfikacji kanadyjskiej – to Victor Osimhen (10+2) i Kvischa Kvaratskhelia (6+5).

Trzecim Polakiem, którego występu w tym meczu możemy się spodziewać, jest oczywiście Arkadiusz Milik. Polak był bohaterem Juventusu z Cremonese, gdy w doliczonym czasie gry zdobył zwycięskiego gola z rzutu wolnego. W ostatniej kolejce Juve znów się męczyło – tym razem z Udinese. Polak wszedł na boisko w 66. minucie zastępując mistrza świata, Angela Di Marię. Zwycięskiego gola zdobył jednak ktoś inny – Danilo. Pod nieobecność kontuzjowanego Dusana Vlahovicia szanse Milika na regularne występy mocno wzrastają.

To zresztą nie jedyny piłkarz Bianconerich, który pauzuje z powodu urazu. Allegri ma sporo problemów kadrowych, bo niedostępni są Paul Pogba, Leonardo Bonucci, Juan Cuadrado, Mattia De Sciglio czy Kaio Jorge. Pod tym względem Spalletti nie ma prawa narzekać – wszyscy zdrowi i gotowi, a o zmęczeni mundialem mowy być nie może, bo na MŚ występowało raptem kilku piłkarzy lidera Serie A i wszyscy stosunkowo szybko pożegnali się z imprezą. Bogatemu diabeł dzieci kołysze…

Start hitu włoskiej Serie A o godzinie 20:45. Obejrzeć to spotkanie można za pośrednictwem Unibet TV.

Related Articles