Skip to main content

Dość interesująco układają się losy obu północno-londyńskich zespołów w tym sezonie Premier League. W pierwszych trzech kolejkach trzy razy 1:0 wygrywał Tottenham. Gdy Koguty zaczęły przegrywać, swoje dwa kolejne mecze wygrał Arsenal – i także 1:0. Logika wskazuje, że to Kanonierzy są teraz w gazie, a Spurs w odwrocie, jak koronawirus przed wyborami. Czy jednak ekipa Mikela Artety faktycznie sięgnie po zwycięstwo w dzisiejszym North London Derby?

Arsenal sezon rozpoczął tragicznie. Porażki 0:2 z Brentford, 0:2 z Chelsea i 0:5 z Manchesterem City zaprowadziły The Gunners na ostatnie miejsce w ligowej tabeli! Skromne, ale bardzo cenne zwycięstwa 1:0 z Norwich i Burnley pozwoliły uwierzyć w lepsze czasy. Choć skuteczność drużyny (zaledwie dwa gole w pięciu meczach) pozostawiała wiele do życzenia, to udało się opuścić dolne rejony tabeli. Dziś pod wieczór można nawet przeskoczyć Tottenham.

To byłaby niezwykła historia, bo gdy Arsenal zajmował ostatnie miejsce w lidze, tabelę otwierały właśnie Koguty, które na dzień dobry zgromadziły trzy zwycięstwa po 1:0. Jednak te wyniki najwyraźniej mocno zacierały rzeczywiste możliwości drużyny, bo w kolejnych dwóch seriach gier podopieczni Nuno Espirito Santo przegrywali po 0:3 – z Crystal Palace i Chelsea. Teraz czeka ich trzeci kolejny mecz derbowy. Jednak pod względem prestiżu derby z Orłami czy The Blues w żaden sposób nie mogą się równać do derbów z Arsenalem.

Podsumowując – Arsenal chce utrzymać zwycięską passę, a Tottenham przerwać serię porażek. Jest jeszcze jedna seria, która na pewno nie leży Kogutom, a jest po myśli Kanonierów. Harry Kane nie strzelił ani jednego gola w pierwszych pięciu kolejkach! W pierwszym meczu w ogóle nie grał, a w drugim wszedł z ławki na nieco ponad kwadrans, ale potem trzykrotnie rozpoczynał mecze w wyjściowej jedenastce i ani razu nie wpisał się na listę strzelców. Dla takiego goleadora taki początek rozgrywek to katastrofa. Ale jest jeszcze jedna strona tego medalu – Kane uwielbia mecze przeciwko Arsenalowi. To w tym klubie stawiał pierwsze kroki w dziecięcym futbolu i od paru lat regularnie odpłaca się The Gunners za to, że nie postawili na niego. W Premier League kapitan reprezentacji Anglii zagrał z Arsenalem 13 razy i strzelił 11 goli oraz zaliczył 2 asysty. Wygrał 5 z tych spotkań i 5 zremisował, a trzykrotnie schodził z boiska pokonany. W ostatnich latach derby północnego Londynu to niemal pewny gol Kane’a.

Wyjątkiem były tu ostatnie North London Derby. 14 marca na Emirates Stadium Arsenal wygrał 2:1 po bramkach Martina Odegaarda i Alexandre’a Lacazette’a. Prowadzenie Kogutom fenomenalnym golem dał wcześniej Erik Lamela, który finalnie zakończył mecz z czerwoną kartką. Tym samym Arsenal wziął rewanż za porażkę z Tottenham Hotspur Stadium. W „Mikołajki” Spurs wygrali 2:0 i tutaj Kane był już na liście strzelców.

W Arsenalu nie ma dziś większych problemów z kontuzjami. Z kolei sąsiedzi zza miedzy muszą radzić sobie bez Stevena Bergwijna i Ryana Sessegnona. Trzeba jednak przyznać, że to niezbyt poważne osłabienia, zatem bezstronni kibice mogą liczyć na dobry mecz, dwóch drużyn w silnych zestawieniach. Inna sprawa, że da się odnieść wrażenia iż obserwujemy jeden ze słabszych Tottenhamów w ostatnich latach i jeden z najsłabszych Arsenalów w erze Premier League. Być może to tylko złudzenie, ale niektóre wyniki obu drużyna początku sezonu zdają się potwierdzać tak odważną tezę.

Related Articles