Skip to main content

Biorąc pod uwagę formę obu drużyn i personalia (brak Osimhena), to Inter był faworytem finału Superpucharu Włoch i się z tej roli wywiązał. Długo jednak nie mógł trafić do siatki Pierluigiego Golliniego i zapowiadało się na rzuty karne. O wszystkim przesądził Lautaro Martinez w doliczonym czasie.

Napoli z zeszłego sezonu zapewne rozjechałoby obecne Napoli jakieś 5:0. Kwaracchelia jest łatwo rozczytywany i w ogóle nie przypomina przebojowego skrzydłowego sprzed roku. Victor Osimhen bardziej słynie z irytowania kolegów, ale tutaj i tak nie mógł pomóc, bo jest z Nigerią na Pucharze Narodów Afryki. Kim był po prostu niezastąpiony i teraz w obronie dopiero widać, jaki z niego lider. W Napoli wszystko jest nie tak, dlatego zwycięstwo z Fiorentiną w półfinale Superpucharu Włoch było małym promyczkiem nadziei na jakikolwiek sukces. Promyczkiem, bo naprzeciwko miał stanąć Inter w świetnej formie, który z kolei rozjechał Lazio. Tak więc w finale doszło do pojedynku, jaki byłby bez udziwnionych zasad. Mistrz kraju zmierzył się ze zdobywcą Coppa Italia.

Napoli oddało w tym spotkaniu zaledwie jeden celny strzał. W taki sposób nie da się osiągnąć pozytywnego rezultatu. Mecz można zaklasyfikować do tych bardziej nudnych. Inter bardziej próbował grać, ale nie stworzył znowu jakiejś wielkiej liczby “setek”. Owszem, miał lepsze okazje. W pierwszej połowie minimalnie spudłował Dimarco. Schemat tej akcji nie był jakąś wybitną wymianą podań. Wrzut z autu Darmiana, wybicie z główki przez Rrahmaniego i tylko na to czekał Dimarco ustawiony na szesnastce. Oprócz tego niewiele się działo. Warto zanotować bramkę, ale po wyraźnym spalonym Thurama, który dogrywał do Lautaro.

Napoli oddało jedyny celny strzał na początku drugiej połowy. Jedną z naprawdę nielicznych dobrych akcji popisał się Kwaracchelia, uderzając po długim rogu. Na posterunku był Yann Sommer i nie miał z tym strzałem kłopotów. Na tyle było stać Napoli. Od 60. minuty musiało sobie radzić w osłabieniu po czerwonej kartce Giovanniego Simeone (żółta+żółta w kilka minut). Od tamtej chwili Inter jeszcze bardziej napierał, a piłkarze z Neapolu tylko wykopywali piłkę nie wiadomo do kogo, bo na boisku nie było przecież żadnego napastnika. Co chwilę coś było nie tak po stronie Interu. Nic nie chciało wpaść. Ciągle czegoś brakowało, dokładniejszego dogrania, precyzyjnego strzału. W kilku sytuacjach zawiódł Marcus Thuram. Nie mógł dobrze trafić w piłkę.

Zapowiadało się na konkurs jedenastek, bo regulamin nie zakłada rzutów karnych. Przez ostatnie pół godziny gry o to chodziło drużynie Napoli. Niestety jednak tych jedenastek się nie doczekali, bo nieźle z prawej strony podłączył się na obieg Benjamin Pavard i idealnie obsłużył Lautaro Martineza. Chwilę wcześniej Gollini odbił piłkę po akcji sam na sam z Frattesim. Nie zdążył się nawet dobrze ucieszyć po tej interwencji, a zaraz musiał łapać się za głowę i wyciągać piłkę z siatki. To Inter był zespołem lepszym i zasłużenie zgarnął Superpuchar Włoch. Upodobał sobie to trofeum, bo wygrał je już po raz trzeci z rzędu. Rok temu pokonał Milan, dwa lata temu z kolei Juventus. Teraz przyszedł czas na Napoli.

Dla nas zastanawiające może być 0 minut Piotrka Zielińskiego. Trener Walter Mazzarri nie wpuścił go na boisko nawet na chwilę. Czyżby Aurelio De Laurentiis nakazał “Klub Kokosa” dla pomocnika reprezentacji Polski? W końcu jego odejście jest już raczej przesądzone.

Related Articles