Benjamin Mendy swego czasu był niegroźnym śmieszkiem. Prowokował na Twitterze, denerwował Pepa Guardiolę, brylował w mediach oficjalnej strony, był dobrym duchem szatni, ale żarty skończyły się w momencie oskarżeń o gwałt. W tym momencie jest ich siedem plus jedna napaść seksualna.
Zawodnik Manchesteru City został zatrzymany w sierpniu. Wówczas chodziło o cztery gwałty i jedną napaść seksualną. Tę sprawę już opisywaliśmy na blogu. Minęły cztery miesiące, a sytuacja wygląda dla zawodnika jeszcze gorzej. W trakcie śledztwa zostały wykryte trzy kolejne przestępstwa. W listopadzie dwa, a teraz jeszcze trzecie. W sumie uzbierało się więc siedem oskarżeń o gwałt. Nie chodzi w tym przypadku o jedną, czy dwie kobiety i jedną sytuację/imprezę, żeby można było choćby jakąś małą częścią mózgu pomyśleć, że ktoś konfabuluje i zmyśla historie w celu zaistnienia. To kilka różnych spraw, a oskarżenia wniosło aż pięć kobiet. To siedem przypadków gwałtu na czterech kobietach i napaść seksualna na piątą. To pogrąża Mendy'ego całkowicie. Pięć kobiet w wieku powyżej 16 lat oskarża go o przestępstwa, które miały miejsce między październikiem 2020 roku a sierpniem 2021 roku. Francuz przebywa w areszcie właśnie od sierpnia.
I też ciekawa sprawa dlaczego w ogóle przebywa tam, a nie w areszcie domowym. Benjamin Mendy chciał przecież wyjść za kaucją, jednak sąd na to nie pozwolił. Zawodnik trzy razy otrzymał odmowę. Dlaczego? Za recydywę. Już raz wyszedł za kaucją, a w sierpniu miał dopuścić się innego gwałtu. Od dłuższego czasu przebywa w areszcie HMP Altcourse w Liverpoolu. Pojawił się w sądzie we wrześniu, odzywając się tylko raz. Potwierdził wtedy swoje imię i nazwisko. Kiedy zatrzymano go w areszcie, to też doszło do kompromitacji zawodnika, który myślał, że będzie przebywał… w sali VIP. W rzeczywistości chodziło o tzw. "VP wing", a więc specjalne miejsce w każdym więzieniu w Wielkiej Brytanii, gdzie trzymają wrażliwych więźniów i podejrzanych o przestępstwa seksualne z dala od głównej populacji więziennej, dla ich bezpieczeństwa. Kiedy Mendy zobaczył, dokąd trafił – był zszokowany.
Mendy przebywa tam od końcówki sierpnia, wtedy też został zawieszony przez klub, zdążył zagrać mecz z Tottenhamem. Oskarżony jest także jego kompan Louis Saha Matturie (nie mylić z tym piłkarzem!). Wszystkie media podają, że rozprawa ma być za miesiąc, ale sam sędzia uznał to za mało prawdopodobne. Proponowany termin kolejnej rozprawy na 24 stycznia przyszłego roku został przesunięty, żeby było więcej czasu na dokładniejsze śledztwo, główna rozprawa Mendy'ego rozpocznie się latem. Może się okazać, że dowodów nazbiera się jeszcze więcej. Piłkarz nie zagra już w tym sezonie. Jeżeli sąd udowodni mu winę, to gracz zasługuje na potępienie. Nie chodzi tu nawet o jedną taką sytuację, której mógły żałować. Takich "sytuacji" jest osiem, a być może i więcej. Trudno nawet sobie wyobrazić, co działo się w jego wartej pięć milionów posiadłości. Podobno właśnie tam miały miejsce gwałty. Zawodnik urządzał regularne imprezy. Za jakiś czas powinien dołączyć do "drużyny Adama Johnsona".
Osobną sprawą pozostaje zachowanie klubu. Manchester City zawiesił zawodnika w sierpniu, ale wcześniej wiedział o dochodzeniu policyjnym w sprawie przestępstwa. Mimo to Mendy nadal grał w klubie, rozegrał kilkanaście spotkań i odebrał medal za wygraną w Premier League. Jeszcze wówczas nie było o tym głośno. Dopiero w sytuacji, gdy policja z Chesire wydała oświadczenie, a Mendy został zatrzymany przez policję, to wtedy władze "The Citizens" zawiesiły gracza, co było sprytnym, ale i koniecznym ruchem PR-owym.