Skip to main content

Milan i Liverpool napisały kawał pięknej historii w rozgrywkach Ligi Mistrzów, niejednokrotnie sięgając po uszate trofeum. W 2005 i 2007 roku ekipy te mierzyły się ze sobą w meczach finałowych. Dziś realia są jednak nieco inne – w obu drużynach są nowi trenerzy i mało kto widzi w nich kandydata do gry w finale. Szczególnie tyczy się Milanu, który będzie gospodarzem dzisiejszej konfrontacji z The Reds.

Rozpoczyna się nowa Liga Mistrzów – o zmianach i faworytach rozgrywek pisaliśmy już w osobnym tekście TUTAJ. Jednak nowa rzeczywistość dotyka nie tylko samą Champions League, ale również wiele klubów w niej uczestniczących. Liverpool latem pożegnał się z Jurgenem Kloppem, który przez blisko dekadę budował potęgę na Anfield. Niemiec powiedział „pas”, a stery – nieco niespodziewanie – przejął Arne Slot. Trudno jednak powiedzieć, by Liverpool przestrzelił z wyborem trenera. Pierwsze trzy mecze ligowe pod wodzą Holendra były bardzo obiecujące, a w szczególności wygrana z Man Utd 3:0. Humory pogorszyły się po reprezentacyjnej przerwie i porażce 0:1 z Nottingham. Na razie nikt nie bije jednak na alarm – to raczej wypadek przy pracy. Liverpool Slota grał naprawdę dobrą piłkę i mógł się podobać. Być może wielkiej tęsknoty po Kloppie nie będzie.

O ile triumf czy udział w finale Ligi Mistrzów The Reds byłby jedynie drobną niespodzianką, o tyle pojawienie się Milanu 31 maja na stadionie w Monachium byłoby wielką sensacją. Rossoneri również zmienili trenera. Uznano, że misja Stefano Pioliego dobiegła końca. Włochowi nikt nie odbierze tego, że doprowadził Milan do pierwszego od lat Scudetto. Zeszły sezon, choć zakończony wicemistrzostwem, był nieco rozczarowujący. Inter skończył sezon z 19 punktami przewagi i dwukrotnie wygrał w derbach. Nie było też sukcesy w Europie – 3. miejsce w Lidze Mistrzów, przesunięcie do Ligi Europy, ale i tam bez szału – w ćwierćfinale lepsza okazała się Roma.

Pioliego w Mediolanie zastąpił więc Paulo Fonseca. Portugalczyk ostatnie sezony spędzał w Lille, ale zna realia Serie A z prowadzenia Romy w latach 2019-2021. Początki w Milanie nie są jednak łatwe – w trzech pierwszych kolejkach zespół Rossonerich uzbierał raptem 2 punkty. Przełamanie przyszło w sobotę, kiedy udało się rozbić 4:0 Venezię. To sytuacja zgoła odwrotna do tej Liverpoolu, który rozpoczął z kompletem punktów, a akurat w ostatni weekend się potknął. W meczu z Venezią ekipa Fonseki sprawę załatwiła już w pół godziny, bo właśnie wtedy padły wszystkie cztery gole. Na razie jednak zachwytów nad pracą nowego trenera być nie może.

Większą jakością czysto piłkarską na pewno dysponuje Liverpool i właśnie dlatego to drużyna Slota jest faworytem dzisiejszego szlagieru Ligi Mistrzów. Goście mają też lepszą sytuację kadrową – poza kontuzjowanym od dłuższego czasu Harvey’em Elliottem, wszyscy są do dyspozycji holenderskiego trenera. W Milanie zabraknie Ismaela Bennacera, Alessandro Florenziego, Marco Sportiello i Malicka Thiawa.

Wspomnieliśmy o dwóch finałach Ligi Mistrzów z udziałem Rossonerich i The Reds, bo nie sposób nie nawiązywać do tamtych meczów. W 2005 roku w Stambule padł remis 3:3, a w rzutach karnych wygrał Liverpool. Pamiętamy tamten epicki finał, w którym do przerwy Milan prowadził 3:0, a potem swój show dał zespół z miasta Beatlesów, z mocnym udziałem Jerzego Dudka. Dwa lata później Milan zrewanżował się Liverpoolowi i wygrał finał 2:1. Historia pojedynków obu klubów obejmuje jeszcze tylko dwa spotkania – z fazy grupowej Champions League trzy lata temu – Liverpool wygrał 3:2 u siebie i 2:1 na San Siro.

Jak będzie dziś wieczorem – tym razem w fazie ligowej nowej Ligi Mistrzów?

Related Articles