Pora poznać drugiego finalistę Ligi Mistrzów. Będzie nim Manchester City albo Real Madryt. Jedna z tych drużyn 10 czerwca zmierzy się w Stambule z Interem Mediolan. W zgodnej opinii ekspertów przed nami druga odsłona przedwczesnego finału. Po pierwszej części na tablicy wyników jest remis 1:1. Dziś atut własnego boiska jest po stronie The Citizens.
Manchester City od początku był faworytem tego dwumeczu, ale przed tygodniem na Santiago Bernabeu musiał odrabiać straty. Na bramkę Viniciusa Jr. odpowiedział Kevin De Bruyne. Dwa trafienia po strzałach z dalszej odległości ustaliły rezultat tego meczu. W teorii remis na wyjeździe to całkiem niezła zaliczka dla Obywateli. Problem jest tylko jeden, za to bardzo poważny – ich rywalem jest Real Madryt, czyli królowie Ligi Mistrzów. Ubiegłoroczna faza pucharowa pokazała, że Królewskich przenigdy nie wolno spisywać na straty. Początek dwumeczu z Liverpoolem w tej edycji był kolejnym tego dowodem.
Real nie błyszczał w La Liga i dość łatwo przegrał mistrzostwo z Barceloną, jednak wciąż może to być wspaniały sezon dla Los Blancos. Na krajowym podwórku udało się wygrać Puchar Króla, a 10 czerwca może być kolejna feta po triumfie w Champions League. Kluczem jest jednak dzisiejszy mecz. Z Interem powinno być łatwiej. Wydaje się, że Nerazzurri będą skazywani na pożarcie, niezależnie od tego, czy trafią na Anglików czy Hiszpanów.
W weekend Real pokonał Getafe 1:0 grając niemal całkowicie rezerwowym składem. Większość podstawowych graczy odpoczywała. Do gry po kartkowej pauzie wraca dziś Eder Militao. Czy Brazylijczyk zastąpi w wyjściowym zestawieniu Antonio Rudigera? W weekend zagrał z Getafe, a Niemiec w pierwszym meczu z Man City świetnie opiekował się Erlingiem Haalandem. Niewykluczone więc, że Carlo Ancelotti nie dokona żadnej zmiany w stosunku do pierwszego spotkania.
Czy zamiesza Pep Guardiola? Wciąż kontuzjowany jest Nathan Ake, więc zbyt wielu roszad w składzie Citizens nie ma się co spodziewać. Media spekulują jedynie, że Riyad Mahrez może zastąpił Bernardo Silvę. Algierczyk notuje ostatnio sporo asyst. Fani mistrzów Anglii liczyć będą jednak przede wszystkim na Haalanda, który w tym sezonie Ligi Mistrzów strzelił już 12 bramek i pewnym krokiem zmierza po koronę króla strzelców. Z kolei w Premier League zdobył 36 bramek i nie tylko zostanie królem strzelców, ale też pobił już rekord bramkowy ligi i wciąż go śrubuje.
Manchester City nie przegrał żadnego z 22 ostatnich meczów! Po drodze było raptem kilka remisów – z Realem przed tygodniem, wcześniej w rewanżu z Bayernem, w pierwszym starciu z Lipskiem oraz w lidze z Nottingham. Walec, za sterami którego siedzi Pep Guardiola, prze do przodu, wciąż mając realną szansę na potrójną koronę. Ligę mają już w garści, w Pucharze Anglii czekają na finałowe derby z United, a w Lidze Mistrzów muszą zrobić jeszcze dwa kroki.
Guardiola od odejścia z FC Barcelony nie wygrał Ligi Mistrzów. W Bayernie trzy razy dochodził do półfinału i za każdym razem odpadał po meczach z rywalami z La Liga. W Manchesterze City eliminowały go kolejno: Monaco (1/8 finału), Liverpool, Totttenham, Lyon (ćwierćfinały), Chelsea (finał) i ostatnio Real (półfinał). Czy to jest ten sezon, gdy obsesyjna chęć powrotu na europejski szczyt Pepa zakończy się sukcesem? Jego drużyna wydaje się niesamowicie mocna, ale wciąż po drugiej stronie jest Real Madryt, z graczami takimi jak Luka Modrić, Toni Kroos czy Karim Benzema.
Aha, te swoiste piłkarskie gwiezdne wojny posędziuje Szymon Marciniak. To praktycznie zmniejsza szanse Polaka na finał do zera, ale z drugiej strony dzisiejszy półfinał może być lepszy niż finał. Wyznaczenie Marciniaka do prowadzenia tej batalii to wyraz najwyższego uznania dla jego umiejętności. Zresztą, mówimy przecież o arbitrze finału MŚ, który niczego już nie musi udowadniać. Szymonowi wypada życzyć samych trafnych decyzji – dla dobra widowiska.