Skip to main content

W środę Premier League rozgrywa kolejne zaległości. Dziś w akcji zobaczyć możemy czterech Polaków – Jana Bednarka, Przemysława Płachetę, Mateusza Klicha i Matty’ego Casha. Czesław Michniewicz wieczór spędzi zapewne oglądając spotkanie Aston Villi z Leeds.

The Villans zakotwiczyli w środku stawki. Na puchary szanse niewielkie, spadek raczej też nie grozi. Steven Gerrard może spokojnie popracować w klubie z Birmingham, głównie pod kątem kolejnego sezonu. W znacznie cięższej sytuacji jest Leeds. Podopieczni Marcelo Bielsy zachwycali w sezonie ubiegłym, ale teraz w oczy zajrzało im widmo degradacji. Raptem 6 punktów przewagi nad strefą spadkową to naprawdę niewiele. Na taką a nie inną sytuację Pawi złożyło się wiele czynników, a jednym z istotniejszych była plaga kontuzji. Pod tym względem jest już lepiej, ale Bielsa wciąż czeka na powrót Patricka Bamforda, najlepszego strzelca drużyny w poprzedniej kampanii.

Trudne zadanie czeka Jana Bednarka i jego kolegów z Southampton, bowiem zagrają oni w północnym Londynie z Tottenhamem. Spurs pod wodzą Antonio Conte przegrali raptem jeden ligowy mecz – ostatni z Chelsea. W końcówce zimowego okienka transferowego w ekipie Kogutów doszło do porządkowania kadry. Pozbyto się Bryana Gila, Giovaniego Lo Celso, Tanguya Ndombele (wypożyczenia) czy Dele Alliego. Conte w ramach transferu gotówkowego sprowadził z Juventusu Rodrigo Bentancura, a ponadto wypożyczył ze Starej Damy Dejana Kulusevskiego. Czy okażą się to jakościowe wzmocnienia? Pożyjemy, zobaczymy. Na pewno Tottenham jest faworytem dzisiejszej potyczki ze Świętymi. 28 grudnia w pierwszym meczu obu tych ekip padł remis 1:1, a podopieczni Ralpha Hasenhuttla musieli przez ponad pół meczu grać w dziesiątkę.

Norwich to jedna z tych ekip, która z pewnością nie cieszyła się z krótkiej przerwy w rozgrywkach. Kanarki wygrały dwa ostatnie mecze, dorzucając do swojego skromnego dorobku bezcennych 6 punktów. Norwich nie chce po raz kolejny żegnać się z elitą, jednak konkurencja w walce o utrzymanie zwiększa się. W dobrej formie jest Newcastle, Burnley ma sporo zaległości i ciuła punkty, a Everton zatrudnił nowego trenera. Dziś na Carrow Road gospodarze podejmą Crystal Palace, które także nie może być pewne utrzymania. Zespół Patricka Vieiry zajmuje 13. miejsce i ma 8 punktów przewagi nad „kreską”. To solidna zaliczka, ale do finiszu ligi jeszcze bardzo daleko. Trenera Deana Smitha martwić może kontuzja Tima Krula, podstawowego golkipera Kanarków.

Polaków w akcji nie zobaczymy w meczu Manchesteru City z Brentfordem. Niestety, prawdopodobnie nie zobaczymy także Christiana Eriksena. Duńczyk nie jest jeszcze gotowy do gry, ale wrócił do treningów z pełnym obciążeniem, więc jego debiut w nowym zespole to kwestia czasu. Citizens oczywiście przewodzą ligowej tabeli, ale nie mogą czuć się jeszcze mistrzem Anglii 21/22. Gdyby Liverpoolowi doliczyć 3 punkty za zaległy mecz, to strata The Reds wynosiłaby 6 oczek. Sporo, ale na pewno do odrobienia na dystansie kilkunastu kolejek, które dzielą nas od finiszu sezonu. Brentford z kolei w tabeli jest pomiędzy Leeds a Crystal Palace. Na pewno beniaminek nie może spać spokojnie, tym bardziej, że cztery ostatnie mecze Pszczoły przegrywały, tracąc w nich łącznie 12 goli. Wszystkie drużyny znajdujące się niżej od Brentford mają w dodatku mniej rozegranych spotkań – Leeds i Everton po dwa, a np. Burnley aż 3. W grudniowym starciu Brentford poległo u siebie z Citizens 0:1 po golu Phila Fodena.

Related Articles