Skip to main content

Szok w polskim środowisku piłkarskim. Bartosz Salamon, czyli kapitan Lecha Poznań, ostoja defensywy tego klubu, otrzymał pozytywny wynik testu antydopingowego. W jego organizmie wykryty został chlortalidon.

Lech Poznań wydał na oficjalnej stronie taki komunikat: – Lech Poznań otrzymał we wtorek informację, że próbka A badania antydopingowego przeprowadzonego u Bartosza Salamona po rewanżowym meczu ze szwedzkim Djurgårdens IF w Sztokholmie dała wynik pozytywny, który wykazał obecność chlortalidonu, substancji stosowanej w leczeniu nadciśnienia i nie przynoszącej żadnej korzyści w rozumieniu poprawy zdolności wysiłkowych zawodnika. Piłkarz nie został zawieszony i może bez przeszkód grać do czasu pełnego wyjaśnienia sprawy. To oczywiście pokazuje, że klub stoi w 100% za swoim kapitanem, ale też… zakrywa pewną rzeczywistość i chce, by medialnie poszła informacja – to nic takiego, błahostka. A tymczasem okazuje się, że sprawa wcale taka błaha nie jest, bo Salamonowi grożą poważne konsekwencje. I nie można tego w ten sposób bagatelizować.

Z drugiej strony zrozumiała jest reakcja samego klubu, który nie potępia piłkarza, stoi za nim murem i obiecał współpracować na wszelkich możliwych płaszczyznach. Co więcej, Lech zlecił nawet osobne badania antydopingowe. Wziął sprawę w swoje ręce i chce szybciej poznać przyczynę takiego stanu rzeczy, zamiast bezczynnie czekać i liczyć tylko na UEFA. Niestety dla samego piłkarza, próbka B w zdecydowanej większości przypadków potwierdza to samo, co było w próbce A. Jeśli tak się stanie, to Salamonowi grożą nawet cztery lata zawieszenia, ale to wówczas, gdy zostanie mu udowodnione, że świadomie przyjął niedozwoloną substancję, później wszystko zatajał i udawał świętoszka. To scenariusz bardzo skrajny i jest mało prawdopodobny. Dużo bardziej prawdopodobne jest nieświadome przyjęcie leku, co oznacza dwa lata bądź też rok zawieszenia.

Problem z chlortalidonem jest taki, że Lech w komunikacie nie wyjawił całej prawdy. Owszem, racja, że nie ma on bezpośredniego wpływu na wydolność, ale też… może skutecznie wypłukiwać inne substancje z organizmu. I na tej zasadzie funkcjonuje jako substancja zakazana. Chlortalidon to lek moczopędny, czyli tak zwany diuretyk. Zwiększa on objętość wydalanego moczu. Innym lekiem moczopędnym jest na przykład furosemid, który został wykryty w organizmie Andre Onany. Jest to więc całkiem podobna sprawa. Kameruńczyk otrzymał aż roczną dyskwalifikację, którą potem skrócono mu na okres dziewięciu miesięcy. Zatem coś podobnego może też czekać Bartosza Salamona. To byłby duży cios dla piłkarza, który miał wielki udział w mistrzostwie Polski, a ostatnio nawet wywalczył miejsce w reprezentacji i spisał się poprawnie.

Lech Poznań samoczynnie nie zawiesił swojego zawodnika. Na razie może występować w kolejnych spotkaniach, dopóki sprawa nie zostanie rozstrzygnięta. Klub wierzy w niewinność piłkarza. Salamon pewnie będzie mógł grać do końca sezonu, bo wątpliwe, by tak szybko afera się wyjaśniła. Nie ma też mowy o żadnych walkowerach, odpadnięciu z Ligi Konferencji, punktach ujemnych, odebraniu mistrzostwa, czy innych tego typu bajkach, bo jest to niezgodne z przepisami. Problem ma wyłącznie sam piłkarz. Będzie musiał udowodnić, że substancja znalazła się w jego organizmie bez jego wiedzy. To sprawi, że kara zostanie złagodzona. Sam komentuje sytuację tak: – Ta wiadomość jest dla mnie wielkim zaskoczeniem i kto mnie zna wie, że jestem bardzo uważny na każdy suplement czy lek, który przyjmuję i zawsze konsultuję go z lekarzem klubu. Wierzę, że wszystko zostanie wyjaśnione i będę mógł spokojnie kontynuować grę bez żadnej przerwy.

W tym miejscu warto przypomnieć też sprawę Jakuba Świerczoka. Azjatycka Konfederacja Piłkarska zdyskwalifikowała go aż na cztery lata za wykrycie w jego organizmie niedozwolonej substancji. Kara miała obowiązywać na całym świecie. Była to bardzo bolesna kara, ale Świerczok postanowił się od niej odwołać. W piłkę nie grał przez rok, ale na tym się skończyło. Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie uznał, że jest niewinny i wszystkie zawieszenia zostały anulowane, a piłkarz w lutym tego roku trafił do Zagłębia Lubin i może kontynuować karierę. Zatem Salamona na pewno czeka kilka niespokojnych miesięcy, udowadnianie niewinności, odwołania, badania, nerwy… Na razie ma jednak względny spokój.

Related Articles