Skip to main content

W środku tygodnia gra tym razem większość europejskich lig. W Hiszpanii wszyscy spoglądają na wyniki Atletico, Realu i Barcelony, bo ta trójka idzie niemal łeb w łeb. W środę i czwartek gigantów La Liga czekają mecze z niżej notowanymi rywalami. Ale czy będą to typowe spacerki? Niekoniecznie.

Zacznijmy od Realu, który w środę czeka wyjazdowy mecz z Cadiz. Sytuacja kadrowa Królewskich wciąż jest opłakana, ale już ciut lepsza. Po kartkowej pauzie wracają bowiem Nacho i Casemiro, a po dłuższej kontuzji Dani Carvajal. To na pewno cieszy Zinedine’a Zidane’a, ale gdy Francuz spojrzy na listę nieobecnych, jego uśmiech zniknie. Sergio Ramos, Ferland Mendy, Fede Valverde, Lucas Vazquez, Toni Kroos, Eden Hazard, a być może także Luka Modrić. Ten ostatni przedwcześnie opuścił ostatni trening Królewskich. „Zizou” znów musi tak krajać, jak mu materii staje. W weekend jeszcze bardziej osłabiony Real stracił punkty w meczu z Getafe.
Tymczasem ekipa z Kadyksu jest w niezłej formie. W ostatnich trzech spotkaniach zgromadziła 7 punktów. Zespół Alvaro Cervery to istny pogromca faworytów w tym sezonie. Z Barcelona w dwóch meczach zdobył 4 punkty. Pokonał także Real na Estadio Alfredo di Stefano (1:0). Jedynie Atletico dwa razy bez trudu ograło tego przeciwnika, za każdym razem aplikując mu po cztery bramki.

W czwartek Atletico, które ostatnio rozbiło Eibar 5:0, zmierzy się z Huescą. Niby rywal łatwy i przyjemny, ale na tym etapie sezonu spotkania z drużynami zagrożonymi spadkiem to raczej nie są rurki z kremem. Huesca zajmuje pierwsze bezpieczne miejsce, ale tyle samo punktów ma Alaves i będące w strefie spadkowej Valladolid, a punkt mniej Elche. Sytuacja jest więc bardzo zagmatwana i każde uciułane oczko może okazać się na wagę złota, czyli zachowania ligowego bytu. Atletico musi się więc nastawiać na ciężki mecz na Wanda Metropolitano. Tym bardziej, że we wrześniu na boisku rywala padł bezbramkowy remis.

Późno, bo o 22:00, swój mecz zagra Barcelona. W weekend Duma Katalonii nie powiększyła swojego dorobku punktowego w lidze, ale powiększyła za to listę zdobytych przez siebie trofeów. Podopieczni Ronalda Koemana w świetnym stylu zdobyli Puchar Króla, bijąc w finale Athletic Bilbao 4:0. Wpadka Realu z Getafe powoduje, że Barcelona ma wszystko w swoich rękach. Jeśli wygra wszystkie mecze do końca sezonu, w tym mecz zaległy, a także starcie z Atletico, wówczas sięgnie po mistrzostwo. Droga do tego jeszcze bardzo daleka, bo składa się na nią aż osiem meczów. Pierwszy z nich z Getafe, czyli zespołem, który w niedzielę odebrał punkty Los Blancos. Ciekawe czy sprawiedliwie odbierze je również Blaugranie. 17 października na swoim terenie zespół z przedmieść Madrytu pokonał Barcę 1:0. Na Camp Nou może nie być tak łatwo, zwłaszcza że zdobyty puchar pewnie napędzi Leo Messiego i spółkę.

W teorii sporo niżej notowani rywale powinni oznaczać dla wielkiej trójki zainkasowanie kompletu punktów. W praktyce każdy z tych zespołów w rundzie jesiennej skutecznie postawił się gigantowi. Być może czekają nas więc spore emocje, które choć na chwilę nakryją zamieszanie wokół Superligi.

Related Articles