Skip to main content

Manchester City od wielu sezonów bezskutecznie próbuje wygrać Ligę Mistrzów. Póki co Pep Guardiola i jego drużyna odbijają się od różnych przeszkód i za każdym razem na końcu muszą obejść się smakiem. Dziś Citizens czeka rewanż z RB Lipsk w 1/8 finału. Odpadnięcie na tym etapie byłoby dla Obywateli klęską. A wcale nie jest wykluczone.

Po pierwszym meczu w tej rywalizacji mamy remis 1:1. Nic nie jest więc przesądzone, zatem faworyci spacerują po linie na dużej wysokości. Dziś każdy remis oznacza dogrywkę, a każda wygrana jednej ze stron oznacza jej awans do ćwierćfinału. Oczywiście, Citizens mają atut własnego boiska, ale przyjeżdża do nich naprawdę dobrze zorganizowana ekipa, która w pierwszym meczu pokazała, że nie ulęknie się faworyta. RB nacierało przez całą drugą połowę, by doprowadzić przynajmniej do remisu, a potem szukało gola zwycięskiego. Guardiola na pewno nie mógł być zadowolony z postawy swojego zespołu w Niemczech.

Zresztą, ta 1/8 finału to może być pogrom angielskiej piłki. Tottenham już odpadł, Liverpool najpewniej odpadnie jutro i jeśli dziś przegra Man City, to jedynym reprezentantem Premier League w najlepszej ósemce Champions League będzie… Chelsea. The Blues z trudem bo z trudem, ale ograli Borussię Dortmund. Od lat w Europie w klubowej piłce zaznaczała się dominująca pozycja najbogatszej Anglii, a tymczasem ten sezon może być zupełnie inny.

Ale to jedynie spekulacje. Manchester City pozostaje faworytem w dzisiejszym meczu. Mistrzowie Anglii po remisie na Red Bull Arenie wygrali cztery kolejne spotkania – jedno w Pucharze Anglii i trzy ligowe. Rywale wprawdzie nie z najwyższej półki, ale punkty z Newcastle czy Crystal Palace nie są wcale bezwartościowe. Zwłaszcza, że w tym ostatnim meczu na Selhurst Park Citizens męczyli się okrutnie i zwycięskiego gola zdobyli dopiero w 78. minucie, gdy Erling Haaland wykorzystał rzut karny.

Od norweskiego snajpera dziś wiele może zależeć. Pomimo fantastycznych liczb, które notuje w tym sezonie, wciąż ma wielu krytyków. Nie brak głosów, że Manchester City lepiej wyglądał bez Haalanda lub, że ten jest zawodnikiem małych meczów. Strzela słabszym rywalom, a z najtrudniejszymi jest nieobecny. Więcej o Haalandu i jego strzeleckich dokonaniach przy Etihad Stadium w osobnym tekście pisze Jarosław Szewczuk – KLIKNIJ.

RB nie może mówić o szczególnie udanej wiośnie. W Bundeslidze podopieczni Marco Rose stracili już punkty z Bayernem (1:1), Koeln (0:0), Unionem (1:2) i Borussią Dortmund (1:2). Byki zajmują 3. miejsce w tabeli, mając 7 punktów straty do prowadzącego Bayernu. Szanse na mistrzostwo wydają się być czysto iluzoryczne. Po 45 punktów mają także ekipy Unionu i Freiburga, więc ekipa RasenBallsport powinna skupić się na utrzymaniu TOP 4, co zagwarantuje kolejny start w Lidze Mistrzów.

Z gry o mistrzostwo nie rezygnują zaś Obywatele. Obrońcy tytułu mają 5 punktów straty do Arsenalu, co przy 11 kolejkach do końca i perspektywie bezpośredniego starcia z Kanonierami wcale nie jest przepaścią. Jednak sam Guardiola z pewnością poświęciłby jeden triumf na krajowym podwórku, by wreszcie podnieść uszaty puchar Ligi Mistrzów – podnosił go dwa razy w Barcelonie, ale to już ponad dekadę temu. W Bayernie i Manchesterze City odbija się od ściany. Hiszpańskiego trenera Citizens może cieszyć sytuacja kadrowa w zespole – nie ma żadnych kontuzji i może wystawić taką jedenastkę, jaka mu się zamarzy. Rose takiego komfortu nie ma – brakuje kontuzjowanych Christophera Nkunku, Petera Gulacsiego, Abdou Diallo czy Xavera Schlagera.

Początek tego boju o 1/4 finału dziś o 21:00 w błękitnej części Manchesteru, na Etihad Stadium.

Related Articles