Skip to main content

Długo o swój pierwszy tytuł mistrza Europy walczył Cristiano Ronaldo, jeszcze dłużej Copa America nie potrafił wygrać Leo Messi. Teraz swój pierwszy triumf w Asian Cup chce wreszcie zanotować Son. Koreańczyk to z pewnością piłkarz innej klasy niż wspomniana dwójka, ale w Azji jest bezsprzeczną gwiazdą i niewątpliwie będzie też największą gwiazdą startującego jutro Pucharu Azji 2023. Tak, 2023.

Dlaczego turniej z oznaczeniem 2023 będzie odbywał się w 2024 roku? Czy znowu mieliśmy jakąś pandemię, która nam umknęła? Otóż nie – wyjaśnienie jest bardziej prozaiczne. Gospodarzem turnieju jest Katar, gdzie latem jest szalenie gorąco. Turniej musiał zostać więc przeniesiony na miesiące zimowe, tak jak mundial nieco ponad rok temu. Zdecydowano się więc na styczeń i luty, kiedy równolegle toczyć się będzie też rywalizacja o mistrzostwo Afryki.

W Pucharze Azji obejrzymy 24 drużyny, podzielone na 6 grup. Schemat turnieju identyczny jak w Euro, a zatem z każdej z sześciu grupy wychodzą po dwie drużyny, ale ponadto awans do 1/8 finału uzyskają cztery ekipy z najlepszym bilansem z 3. miejsc w grupach. Finał zaplanowany jest na 10 lutego w Lusajl. Również w Lusajl rozegrany będzie mecz otwarcia, w którym gospodarze i jednocześnie obrońcy tytułu, czyli Katarczycy, zagrają z Libanem. To spotkanie o 17:00 czasu polskiego. Faza grupowa potrwa do 25 stycznia. Faza pucharowa startuje 28 stycznia.

Korea Południowa wygrała dwie pierwsze edycje Pucharu Azji, ale było to już grubo ponad pół wieku temu (1956, 1960). Od tej pory nie udało im się to już ani razu. Najbliżej sukcesu Son i jego koledzy byli w 2015 roku. W finale z ówczesnymi gospodarzami, Australijczykami, Korea Płd. rzutem na taśmę doprowadziła do dogrywki, nawiasem mówiąc po golu Sona. Ale w dogrywce to reprezentacja „Kangurów” strzeliła bramkę na wagę mistrzostwa. Cztery lata temu Korea poległa w ćwierćfinale z późniejszym triumfatorem imprezy, Katarem. Dla gwiazdora Tottenhamu turniej nie był udany – nie strzelił w nim ani jednego gola.

Obok Sona w reprezentacji Korei Południowej zobaczymy znakomitego stopera Bayernu Monachium, Kima Min-Jae. W piłkarskim mainstreamie dobrze znani są również Lee Kang-in (PSG) i Hwang Hee-chan (Wolverhampton). Łącznie w kadrze Jurgena Klinsmanna jest aż dwunastu piłkarzy grających w Europie i czyni to z Koreańczyków jednego z kandydatów do złota. Jednego z, ale nie największego.

Tym największym jest Japonia, która cztery lata temu poległa w finale. Japończycy zdobywali jednak tytuły w latach 1992, 2000, 2004 i 2011. W ekipie „Samurajów” zdecydowana większość zawodników gra na co dzień na Starym Kontynencie, a największe gwiazdy tej drużyny to Wataru Endo (Liverpool), Kaoru Mitoma (Brighton), Takumi Minamino (Monaco), Takefusa Kubo (Real Sociedad) czy Takehiro Tomiyasu (Arsenal).

Wśród kandydatów do medali wymienia się też inne ekipy, które mieliśmy okazję oglądać podczas niedawnego mundialu – Australię, Arabię Saudyjską, Iran czy Katar, który broni dość niespodziewanego tytułu sprzed ponad czterech lat. Katarczycy totalnie rozczarowali na MŚ przed własną publicznością – teraz będą chcieli zrehabilitować się w rywalizacji kontynentalnej. Każda z pozostałych wymienionych reprezentacji pokazała na mundialu coś ciekawego – Australia dotarła do 1/8 finału, gdzie musiała uznać wyższość Argentyny. Tę samą Argentyną w grupie ograła sensacyjnie Arabia Saudyjska. Iran pokazał efektowny, ofensywny futbol i zasłużenie ograł Walię.

Na kogo zwrócić uwagę, poza wymienionymi gwiazdami z Korei Południowej i Japonii? Australia ma całkiem spore grono piłkarzy z Europy, ale chyba najbardziej znany jest Matthew Ryan, który nie tak dawno temu grał w Premier League, a obecnie reprezentuje barwy AZ Alkmaar. W ekipie Iranu mamy Mehdiego Taremiego z FC Porto, Alirezę Jahanbakhsha z Feyenoordu, Sardara Azmouna z Romy i… Ali Gholizadeha z poznańskiego Lecha. Z kolei cała reprezentacja Arabii Saudyjskiej oparta jest o zawodników z krajowej ligi, ale jak wiemy, ta w ostatnim okresie przeżywa boom. Kluby Saudi Pro League dysponując nieskończonymi wręcz pokładami pieniędzmi sprowadzają do siebie największe gwiazdy futbolu z Cristiano Ronaldo, Neymarem czy Karimem Benzemą na czele. Tym samym poziom ligi rośnie, a zyskują na tym miejscowi. Zresztą, już na mundialu mieliśmy okazję z bliska przyjrzeć się Saudyjczykom, których pokonaliśmy nieco szczęśliwie, przy dużym udziale Wojciecha Szczęsnego. Gracze tacy jak Salem Al-Dawsari, Saleh Al-Shehri czy Fahad Al-Muwallad nie są anonimowi.

Obok Arabii Saudyjskiej jeszcze cztery reprezentacje są oparte w 100% o zawodników z krajowej ligi – to Indie, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar i Wietnam. W reprezentacji Chin jest zaś tylko jeden zawodnik spoza Chinese Super League. Na drugim biegunie Australia – raptem czterech graczy grających w Antypodach oraz Japonia – tylko pięciu zawodników występujących w lidze Kraju Kwitnącej Wiśni. Klubem, który wysłał na Puchar Azji największą liczbę graczy jest Johor Darul Ta’zim z Malezji (14 zawodników). Z europejskich lig najwięcej zawodników na turniej wysyłają Anglicy (19). Na drugim miejscu są Niemcy (12). Ekstraklasę reprezentować będzie tylko wspomniany Gholizadeh.

Generalnie Puchar Azji to turniej dla futbolowych freaków. Dużo w nim egzotyki, o czym najlepiej świadczy skład grup, który prezentujemy poniżej.

Grupa A: Katar, Chiny, Liban, Tadżykistan
Grupa B: Australia, Uzbekistan, Syria, Indie
Grupa C: Iran, ZEA, Palestyna, Hongkong
Grupa D: Japonia, Irak, Wietnam, Indonezja
Grupa E: Korea Płd., Jordania, Bahrajn, Malezja
Grupa F: Arabia Saudyjska, Oman, Kirgistan, Tajlandia

Related Articles