Skip to main content

Lech Poznań potwierdził, że od sezonu 2023/24 Michał Skóraś będzie piłkarzem Clubu Brugge, czyli zespołu, który dopiero co grał w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Skrzydłowy reprezentacji Polski podpisze z nowym klubem czteroletnią umowę.

Michał Skóraś rozwinął się niesamowicie po odejściu Jakuba Kamińskiego. To piłkarz o dwa lata starszy od Kamińskiego, ale ukształtował i wybił się trochę później. Początkowo był trochę szarpiącym na swojej stronie skrzydłowym, który irytował decyzjami na boisku, ale przeszedł prawdziwą przemianę i stał się jednym z liderów Lecha Poznań. Wielu skautów przyjeżdżało do miasta, by zerkać, jak radzi sobie Skóraś. A on imponował nie tylko liczbami, ale też tym, jak pracował na boisku. To był najbardziej łakomy kąsek z całego składu. Od dłuższego czasu ptaszki ćwierkały, że będzie to jego ostatni sezon w Polsce. Pytanie było tylko na jaki krok zdecyduje się sam zawodnik, bo zainteresowanie jego osobą było ogromne. Skok do Clubu Brugge wygląda na racjonalny, choć była też mowa o bogatszych markach, a przede wszystkim o bardziej atrakcyjnych ligach. Bardzo zainteresowana była na przykład włoska Bologna FC.

Kwota tego transferu to prawie siedem milionów euro. Drożej zostali sprzedani Jakub Kamiński do Wolfsburga oraz Jakub Moder do Brighton, ale to były ruchy do bogatszych klubów. Tym niemniej jest kilku zawodników, za których Belgowie zapłacili więcej niż za Polaka. Zdecydowanie wyróżnia się kwota 17 milionów euro za Romana Jaremczuka, ale to taki jednorazowy strzał. Sporo Club Brugge płacił też za młodych Afrykańczyków – Onyedikę, Sowaha czy Okereke, ale za to drogo sprzedają. Charles De Ketelaere podczas tego lata został najdrożej sprzedanym zawodnikiem Clubu Brugge, bo trafił do Milanu za ponad 30 milionów euro. Jeżeli Skóraś tak się rozwinie, że przejdzie gdzieś indziej za dwa lub trzy razy większą kasę, to Lech może zarobić nawet 15% tej kwoty, tak informuje portal “Interia”.

Michał Skóraś będzie miał z dużym prawdopodobieństwem okazję, by po raz kolejny spróbować podbić Ligę Konferencji. Club Brugge w lidze belgijskiej radzi sobie cienko, ale tam są specyficzne zasady, które bardzo dobrze znamy z naszej Ekstraklasy. Koniec sezonu zasadniczego oznacza dzielenie punktów na pół. O mistrzostwo walczy czołowa czwórka. Club Brugge na koniec miał 16 punktów straty do liderującego Genku, jednak po redukcji punktowej jest to w tej chwili osiem punktów. Mimo tego, że strata została zmniejszona przez reguły matematyczne, to i tak wydaje się trudna do odrobienia. Kluby zagrają po sześć meczów. Trzecie miejsce zagra w eliminacjach do Ligi Europy, ale i tam strata do Royal Antwerp wynosi sześć punktów. Czwarte zmierzy się w eliminacjach do Ligi Konferencji, tak dobrze przecież Skórasiowi znanej.

Nie ma złej krwi w Poznaniu z powodu odejścia gwiazdy. Skóraś zdobył z Lechem mistrzostwo Polski i napisał historię polskiej piłki, dochodząc do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Jako piłkarz Kolejorza pojechał też na mundial w Katarze. Otwarcie mówił o kolejnym kroku w karierze i nie była to tajemnica. Grał w otwarte karty. W seniorach reprezentacji Polski zagrał w czterech spotkaniach. Z jego usług korzystał też ostatnio Fernando Santos. Zagrał połówkę z Czechami i zaliczył tam asystę i wszedł na trochę ponad 20 minut z Albanią. Skóraś zacznie w Belgii od zera, bo jeszcze nie wiadomo kto będzie w sezonie 2023/24 trenerem pierwszego zespołu. Sporo skasztanił Scott Parker, który prowadził Club Brugge tylko w 12 spotkaniach (dwie wygrane!) i miał fatalne wyniki, zmieniając co rusz koncepcje składu. Po 1/8 Ligi Mistrzów z Benfiką został pogoniony i na razie klub jest prowadzony przez szkoleniowca tymczasowego Rika De Mila. Skóraś może być więc jedną z twarzy małej rewolucji.

Related Articles