Fakt, że w tym roku rozgrywane są Mistrzostwa Europy na pewno nie zwiększał szans Leo Messiego w walce o Złotą Piłkę. Przed startem turnieju wśród kandydatów do tej nagrody wymieniało się przede wszystkim N’Golo Kante, Kevine De Bruyne, Harry’ego Kane’a, Roberta Lewandowskiego czy Kyliana Mbappe. O sukcesie tego czy innego gracza zdecydować miał występ na Euro. Tymczasem przewrotny los powoduje, że wciąż bezrobotny Messi (kontrakt z Barceloną podpisze prawdopodobnie w najbliższych godzinach) jest teraz głównym faworytem do zgarnięcia siódmej w karierze nagrody France Football.
Wszyscy pozostali kandydaci mocno stracili na Euro 2020. Kante i Mbappe wraz z reprezentacją Francji odpadli w 1/8 finału, choć przecież mistrzowie świata byli prawie pewniakiem do medalu. Tym samym znakomity w klubie Kante (wygrał Ligę Mistrzów) zmniejszył swoje szanse, a pupilek francuskich mediów, Mbappe, przekreślił je niemal do zera. Przypomnijmy, że PSG nie wygrało ani Ligi Mistrzów, ani nawet mistrzostwa kraju, dając się wyprzedzić Lille. Sam Mbappe na Euro zawiódł – nie strzelił gola i zmarnował kluczowy rzut karny ze Szwajcarią.
Kevin De Bruyne był jednym z motorów napędowych Manchesteru City, który w pięknym stylu wygrał ligę angielską. Zamiast wymarzonej poczwórnej korony Citizens zgarnęli jednak jeszcze tylko Puchar Ligi. W Pucharze Anglii i Lidze Mistrzów lepsza okazywała się Chelsea. KDB potrzebował więc mocnego akcentu na Euro, ale Belgia znów odpadła w ćwierćfinale, a sam rudowłosy pomocnik nie rzucił Europy na kolana. Błysnął tylko w meczu grupowym z Danią, gdy wszedł z ławki, a potem zaliczył asystę i strzelił gola, odmieniając losy meczu.
Kane dotarł z Anglią do finału Euro i był wyróżniająca się postacią. Zdobył cztery gole, absorbował uwagę obrońców, pomagał w defensywie i angażował się w rozegranie. Był kapitanem z prawdziwego zdarzenia. Gdyby Anglia zdobyła tytuł, szanse Kane’a byłyby na pewno nieco większe. A tak kończy sezon bez trofeum – w klubie jak zwykle, w reprezentacji w sumie też jak zwykle. Na pocieszenie zostają mu indywidualne osiągnięcia – najwięcej goli i asyst w Premier League 2020/21. Ale to z pewnością za mało, by traktować w tym momencie tę kandydaturę poważnie.
Paradoksalnie sporo na Euro zyskał Robert Lewandowski. Wprawdzie Polacy odpadli w grupie, prezentując się naprawdę słabo, ale Lewandowski strzelił trzy gole i w świadomości międzynarodowej publiczności dał się zapamiętać jako jednoosobowa lokomotywa kadry. I w sumie nie jest to mocno przestrzelona cenzurka reprezentacji Polski. O osiągnięciach Lewego w Bayernie wiemy wszystko. Zabrakło Ligi Mistrzów – wtedy upragniona Złota Piłka byłaby bardziej prawdopodobna. Mistrzostwo Niemiec i korona króla strzelców Bundesligi, okraszona niesamowitym rekordem bramek, to jednak chyba za mało.
A wszystko dlatego, że Leo Messi zmiażdżył system na Copa America. Po raz pierwszy w karierze wygrał te rozgrywki, a ponadto został królem strzelców i królem asyst turnieju. Oczywiście skutkowało to także nagrodą MVP imprezy. Od początku kalendarzowego roku Messi jest zresztą nie do zatrzymania. Produkuje niesamowite liczby. Barcelonie dało to „tylko” Copa del Rey, zresztą po genialnym w wykonaniu Messiego finale z Athletikiem Bilbao. W Lidze Mistrzów jak zwykle ostatnio bez sukcesu, a na dodatek tytuł mistrza Hiszpanii pozostał w Madrycie, choć zmienił lokalizację z Santiago Bernabeu na Wanda Metropolitano. Jednak na dziś Messi jest murowanym faworytem do wygrania Złotej Piłki. Jeśli jesienią nie zaliczy dramatycznego spadku formy, spokojnie powinien utrzymać wysokie notowania do samego końca.
Wysoko w rankingu kandydatów znalazł się znów Cristiano Ronaldo – król strzelców Euro 2020 i król strzelców Serie A. On jednak może pochwalić się zaledwie wygranym Pucharem Włoch. To jednak trochę za mało. W dodatku trzy z pięciu bramek na Euro strzelił z rzutów karnych, co także w pewnym stopniu rzutuje na ogólną ocenę.