Skip to main content

W 4. kolejce La Liga Barcelona zmierzy się w wyjazdowym meczu z FC Sevillą. Obie ekipy już za kilka dni rozpoczną rywalizację w Champions League, ale póki co szykują się do batalii o ligowe punkty. Robert Lewandowski polować będzie na kolejne trafienia w Hiszpanii.

Barcelona zaczęła sezon od lekkiego falstartu, bo tak należy ocenić bezbramkowy remis z Rayo Vallecano. Ale już w kolejnych dwóch spotkaniach Duma Katalonii serwowała rywalom czterobramkowe bagaże – kolejno Realowi Sociedad i Realowi Valladolid. Teraz w teorii Blaugranę czeka znacznie trudniejszy mecz, bo klasy Sevilli nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. Jaka będzie praktyka? Ligowa tabela stawia znak zapytania przy obecnej formie drużyny ze stolicy Andaluzji.

Sevilla po trzech spotkaniach ma na koncie tylko 1 punkt. Zaczęło się porażki 1:2 z Osasuną, potem był domowy remis 1:1 ze wspomnianym Valladolid, a w ostatniej serii spotkań podopieczni Julena Lopetegui polegli 1:2 z Almerią. Rywale mało ekskluzywni, więc punkt po trzech meczach to naprawdę kiepski początek. A przecież po dzisiejszym spotkaniu wcale nie musi być lepiej. Faworytem starcia na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan będzie na pewno drużyna Xaviego.

Barcelona uznawana jest za europejskiego króla polowania w letnim okienku transferowym. Trudno się dziwić, skoro na Camp Nou poza Lewandowskim trafili również Raphinha, Franck Kessie, Andreas Christensen, Marcos Alonso, Hector Bellerin i Jules Kounde. Zresztą, ten ostatni ściągnięty został z Sevilli, która w zamian dostała połowę tego, co kiedyś obiecywał Polakom Lech Wałęsa – 50 milionów. Z tym, że euro. Widać wyraźnie, że w Katalonii cel jest jeden – powrót na mistrzowski tron i udana kampania w Lidze Mistrzów. Nie po to za grubą kasę sprowadzono gwiazdy światowego formatu, by znów obejść się smakiem trofeów.

Wśród tych gwiazd najjaśniejszym blaskiem świeci ta polska. Lewandowski jak na doświadczonego na najwyższym poziomie zawodnika przystało, do La Liga wszedł z buta. Po trzech kolejkach ma na koncie cztery gole. Dwukrotnie ustrzelił dublet. Jeszcze dobrze nie rozpoczął się wyścig, a Lewy rzucił rękawicę Karimowi Benzemie, tak jak Barcelona chce rzucić rękawicę Realowi. Marnie spisująca się Sevilla wydaje się być kolejnym smakowitym kąskiem dla wiecznie głodnego goli RL9.

Klub z Andaluzji mocno obłowił się na letnich transferach. O transferze Kounde już wspomnieliśmy, ale drugi ze stoperów, Diego Carlos, również przyniósł do klubowej kasy spory zastrzyk – 31 mln od Aston Villi. Spieniężono jeszcze Luuka de Jonga, Lucasa Ocamposa czy Alejandro Pozo, choć tutaj mówimy już o znacznie mniejszych sumach. Do Andaluzji trafili zaś Tanguy Niazou z Bayernu czy Marcao z Galatasaray. Docelowo ta dwójka ma tworzyć nowy zestaw stoperów Sevilli. Za pozostałe transfery Monchi nie zapłacił – wypożyczono m.in. Alexa Tellesa z Man Utd czy Kaspera Dolberga z Nicei, a za darmo ściągnięto Isco z Realu i Adnana Januzaja również z Realu, tylko że Sociedad. Póki co Lopetegui nie ulepił z nowych graczy ciekawego zespołu, ale czas powinien pracować na jego korzyść. Pytanie czy starczy jakości, szczególnie w defensywie, której kręgosłup został utrącony.

W grudniu zeszłego roku na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan padł remis 1:1. Na gola Papu Gomeza odpowiedział Ronald Araujo. Tamtego meczu nie dokończył Kounde, który w 64. minucie obejrzał czerwoną kartkę. W kwietniowym rewanżu na Camp Nou triumfowali gospodarze, a jedynego gola zdobył Pedri.

Początek starcia Sevilli z Barceloną dziś o 21:00, a transmisję można obejrzeć za pośrednictwem Unibet TV.

Related Articles