Skip to main content

"Lewy, a dlaczego nie Barcelona?" Słynne słowa Romana Kołtonia powracają dziś jak mantra. Wtedy ten transfery wydawał się absurdalny, bo Robert Lewandowski dopiero wspinał się w piłkarskiej hierarchii, a Barcelona była wtedy u szczytu. Jeszcze kilka miesięcy temu ten transfer wydawał się absurdalny z innego powodu – pogrążona w kryzysie Barcelona nie była dla najlepszego piłkarza na świecie żadną ofertą. A jednak…

A jednak jak donosi TVP Sport ten transfer jest bardzo bliski realizacji. Robert Lewandowski ma jeszcze ponad rok ważnego kontraktu z Bayernem, ale ponoć zapragnął opuścić Bawarię i poszukać nowych wyzwań w swojej karierze, która przecież wiecznie trwać nie może. Fakt posiadania ważnego kontraktu z Bayernem implikuje pewnego rodzaju komplikacje. Jeśli Bayern uzna, że nie chce rezygnować z polskiego supersnajpera, to może zablokować jego odejście na rok. Wtedy Lewandowski odejdzie, ale za darmo w 2023 roku. Z drugiej strony pamiętać należy, że przecież Bayern także pozyskał Polaka za darmo, gdy temu skończył się kontrakt w Dortmundzie. Czy taką klamrą zepnie się dekada Lewandowskiego w Monachium?

Wydaje się, że jednak nie. Coraz więcej źródeł twierdzi, że Bayern zgodzi się na transfer Polaka, oczywiście za sowitą opłatą, którą będzie musiała ponieść Duma Katalonii. Czy rzeczywiście już za kilka miesięcy będziemy oglądać Lewandowskiego w barwach Blaugrany? Czy kapitan reprezentacji Polski wyprowadzi naszą drużynę na Mistrzostwach Świata już jako piłkarz Barcelony?

Tego póki co nie można przesądzać, dopóki nikt oficjalnie nie potwierdzi transferu. Znając politykę Bayernu i dbałość Lewandowskiego o PR, odbędzie się to w kulturalnej atmosferze, z podziękowaniami, pewnie podczas konferencji prasowej. Żadna ze stron nie potrzebuje skandalu i szarpaniny, jak przy transferze Ousmane’a Dembele z BVB do Barcelony parę lat temu.

Tak czy inaczej – w Katalonii tworzy się nowy zespół. Już bez Leo Messiego, ale za to z gromadką zdolnych piłkarzy i bardzo zdolnym trenerem. Xavi odmienił oblicze zrujnowanej kryzysem organizacyjnym i pracą Ronalda Koemana drużyny. Barcelona idzie od zwycięstwa do zwycięstwa, a rozbicie Realu 4:0 na Santiago Bernabeu było meczem-wizytówką dla tego „projektu”. Teraz potrzebna jest mu twarz wielkiej gwiazdy. Mówiło się sporo Erlingu Haalandzie, ale skoro Barcelona robi umizgi w kierunku Lewandowskiego, można zakładać, że tematu przyjścia Norwega nie ma. No chyba, że Joan Laporta wygrał EuroJackpot i nikomu się jeszcze nie pochwalił…

Latem Xaviego czekają wielkie porządki w kadrze. Dziś z samych napastników, którzy zagrali w tym sezonie choćby minutę, można byłoby złożyć jedenastkę do gry. Wymieńmy tylko tych bardziej znanych: Braithwhaite, Dembele, Fati, Depay, Traore, Torres, Aubameyang czy de Jong. A przecież na wypożyczeniu jest jeszcze Coutinho. I to nie wszyscy. Gdy dojdzie Lewandowski, to można być pewnym, że w takiej roli jak w Bayernie – gracza niezmienialnego. Grającego wszystko od deski do deski. Zapewne w różnych kierunkach Europy rozjedzie się przynajmniej czterech lub pięciu napastników z obecnej kadry.

To jednak oczywiście póki co tylko gdybanie, choć nawet bez transferu Lewandowskiego grzybów w barcelońskim barszczu jest zbyt wiele. Dla wszystkich fanów talentu Lewego były to nowy, ekscytujący rozdział historii. Choć z drugiej strony niepobity pozostałby rekord 365 goli w Bundeslidze, który dzierży nieżyjący już Gerd Muller. Ale nie można mieć wszystkiego, nawet jeśli jest się Lewandowskim.

Related Articles