Skip to main content

Reprezentacja Włoch po raz drugi z rzędu odpadła w barażach do mistrzostw świata. Tym razem jednak nie ze Szwecją, a z dużo słabszą Macedonią Północną. To jedna z największych, a może i największa kompromitacja w 112-letniej historii calcio.

Macedonia Północna przyjechała do Palermo na ścięcie głowy. Nikt o zdrowych zmysłach nie zakładał, że Włosi będą mieli tutaj jakikolwiek problem. Szybki gol, jakieś 3:0 po 90 minutach i szykujemy się na Portugalię – tak zakładał plan. W końcu wylosowali najłatwiejszego przeciwnika w barażach. Kto by się tam przejmował jakąś Macedonią Północną? To miało być przetarcie przed meczem z Portugalią, spacerek. Okazał się to spacer, ale po rozżarzonych węglach i to jeszcze z potknięciem się i sparzeniem sobie tyłka. Wiemy już, że do hitu nie dojdzie. Portugalczycy, z problemami, ale poradzili sobie z Turcją i musieli przecierać oczy ze zdumienia widząc wynik drugiego barażu. W Macedonii Północnej nawet nie mógł wystąpić największy gwiazdor, czyli Elif Ełmas, który pauzował za żółte kartki. Przynajmniej poleci sobie do Porto zagrać z Portugalią.

Włosi stworzyli w tym spotkaniu 32 okazje pod bramką Stole Dimitrewskiego, a Macedończycy mieli swoich okazji ledwie cztery. Tyle wystarczyło. Gospodarze zaatakowali dość mocno już od samego początku, były momenty, że wręcz "siedzieli" w szesnastce gości, ale większość strzałów była dobrze blokowana. Później cały czas nic nie chciało wpaść do bramki. Włosi niby tworzyli te okazje, ale były one raczej mierne. Przy takiej liczbie szans, to ich współczynnik expected goals powinien się śmiało zakręcić gdzieś w okolicach 4-5, a tymczasem wynosił 1,98. Oczywiście to i tak gigantyczna przewaga przy Macedończykach, którzy mieli 0,17, ale to pokazuje, że gospodarze nie otłukiwali słupków, poprzeczek, nie marnowali doskonałych okazji z kilku metrów. Dimitriewski musiał obronić pięć strzałów. Ile z nich było takich rzeczywiście trudnych? Może ze dwa, z czego jeden sam sprowokował, bo podał do Berardiego. Ten jednak uderzył za lekko, po ziemi i Dimitriewski nie został durniem dnia.

Cały czas rzucało się w oczy to, że Macedończycy stawali na linii wszystkich strzałów. Blok, blok, blok, blok – tak to wyglądało niemal cały czas. Whoscored pokazuje w statystykach 32 oddane strzały przez Włochów, a wiecie ile zostało skutecznie zablokowanych przez obronę? Aż 16, czyli połowa. Gospodarze uderzali więc często z pozycji nieprzygotowanych. Blok obronny spisywał się bardzo dobrze. W drugiej połowie Włosi oddali ledwie dwa celne strzały, oba w koszyk Dimitriewskiego. Bramkarz macedoński nie musiał się nawet specjalnie wysilać. Domenico Berardi był najbardziej aktywny i miał najlepsze okazje. Z 16 metrów słabszą nogą fatalnie przekopał, a w innej akcji na piątym metrze kapitalnie w ostatniej chwili zablokował go Alioski.

No dobra, nic nie chce wpaść, trudno. Trzeba będzie najwyżej przepchnąć ten mecz w dogrywce – pomyślało w okolicy 90. minuty jakieś 98% włoskiej populacji, wyłączając z tego zestawu totalnych malkontentów. A tu im w 92. minucie gola pakuje facet, który przez cztery lata grał dokładnie na tym stadionie w Palermo, bo reprezentował barwy tego klubu. Szok! Co to jest w ogóle za historia, że akurat Aleksandar Trajkowski zdobył jedyną bramkę w tym barażu. Włosi nie mieli już czasu, żeby zareagować. Mogli jeszcze trafić fuksem po rykoszecie, ale szczęście im nie dopisało i w sensacyjny sposób pożegnali się z marzeniami o mundialu. Ich bilans po zdobyciu Pucharu Świata w 2006 roku to dwie fazy grupowe i ostatnie miejsce w 2010 roku, trzecie miejsce w grupie w 2014 roku, a mistrzostwa w 2018 i 2022 w telewizji z piwem w ręku.

Related Articles