Przed dwoma ostatnimi meczami grupowymi Ligi Narodów podopieczni Jerzego Brzęczka rozegrają jeszcze towarzyskie spotkanie z Ukrainą. Ten mecz dziś na Stadionie Śląskim w Chorzowie, a początek o 20:45. Można być pewnym, że Jerzy Brzęczek wykorzysta ten moment, by potestować zawodników i ustawienia. Z pewnością nie zagra Robert Lewandowski, który chce być w pełni wypoczęty na mecze z Włochami i Holandią.
Trudno wyrokować na jakie zestawienie zdecyduje się "Guardiola z Truskolasów". Październikowe mecze pokazały, że zawodnicy z drugiego szeregu mogą niebawem stać się podstawowymi postaciami drużyny. Szczególnie w drugiej linii, gdzie furorę zrobili Mateusz Klich, Karol Linetty, Jacek Góralski czy Jakub Moder. Nagle konkurencja w pomocy zrobiła się naprawdę mocna i trudno powiedzieć kto w lecie przyszłego roku wyjdzie na mecze z Hiszpanią czy Szwecją.
Listopadowa przerwa reprezentacyjna jest więc arcyważna. Nie dość, że znów biało-czerwoni zagrają trzy mecze, to jeszcze rozstrzygnie się kwestia ewentualnego awansu do finałów Ligi Narodów, a także rozstawienia koszyków na losowanie katarskiego Mundialu. W październiku poszło nam naprawdę dobrze. Efektowna wygrana z Finlandią, bezbramkowy remis z Włochami i pewne zwycięstwo z Bośnią. Teraz jednak będzie trudniej. Ukraina to wyższa półka niż Finowie, a mecze z Italią i Oranje w Lidze Narodów na pewno nie będą bułką z masłem.
Ukraińcy zajmują 23. miejsce w rankingu FIFA, ale już dziś wiele osób twierdzi, że podopieczni Andrija Szewczenki mogą być jednym z czarnych koni przyszłorocznego Euro. W swojej grupie Ligi Narodów Ukraina jak równy z równym walczy z Niemcami i Hiszpanią. W październiku na swoim terenie nasi wschodni sąsiedzi pokonali reprezentację La Furia Roja 1:0, choć dużo więcej sytuacji mieli goście. Szewczenko wyraźnie stawia na defensywę, co najlepiej pokazały eliminacje do Mistrzostw Europy, w których Ukraina straciła zaledwie cztery bramki.
Choć żaden z piłkarzy reprezentacji Ukrainy nie jest gwiazdą takiego formatu, jakim był sam "Szewa", to nikt nie może jednak lekceważyć Oleksandra Zinczenki, Rusłana Malinowskiego, Andrija Jarmolenki czy doświadczonego Andrija Pjatowa, wciąż strzegącego bramki Szachtara Donieck. Kadra zresztą w dużym stopniu oparta jest o zawodników dwóch najlepszych ukraińskich klubów, występujących w Champions League – Szachtara i Dynama Kijów. Na mecz z Polską z powodu urazu nie został powołany Jewhen Konoplianka.
Zresztą dziś w Chorzowie i tak raczej nie zobaczymy pierwszego garnituru naszych rywali. Szewczenko nie kryje, że w towarzyskim meczu będzie chciał eksperymentować, podobnie jak Brzęczek. Skoro Ukraińcy, tak jak Polacy, mają jeszcze szanse na wygranie swojej grupy w Lidze Narodów, to cała para musi być w tamten gwizdek.
Będzie to dziewiąty mecz polsko-ukraińskiej rywalizacji. Póki co idziemy na remis. Trzy razy wygrywali Polacy, trzy razy Ukraińcy, dwa razy padały remisy. Bilans bramkowy to 9-9. Ostatnio zmierzyliśmy się ze sobą podczas fazy grupowej Euro 2016. Po bramce Jakuba Błaszczykowskiego Polska wygrała 1:0. Wcześniej w eliminacjach do brazylijskiego Mundialu dwa razy polegliśmy (1:3 u siebie i 0:1 na wyjeździe). Pierwszy w historii mecz Ukrainy z Polską miał miejsce w 1998 roku. W towarzyskim spotkaniu nasi piłkarze wygrali 2:1 po bramkach Mirosława Szymkowiaka i Sylwestra Czereszewskiego. Honorową bramkę dla Ukraińców zdobył ich dzisiejszy selekcjoner.