Skip to main content

Sarriball, Sarrismo i wiele innych określeń było na to, jak Napoli za kadencji Maurizio Sarriego grało efektownie w piłkę. Teraz wydaje się, że na niezłej drodze w tym kierunku jest jego Lazio. W tym przypadku mowa wyłącznie o wydaniu ligowym rzymskiej ekipy.

Druga najlepsza ofensywa w lidze, najlepsza defensywa razem z Atalantą. Trzecie miejsce w Serie, z dorobkiem 20 punktów. Tak wygląda sytuacja Lazio po dziewięciu kolejkach. Dla porównania w Lidze Europy dopiero trzecie miejsce w grupie, ledwie pięć oczek w czterech grach, a obok przecież żadne tuzy – Feyenoord, Midtjylland czy Sturm Graz. Skupmy się jednak na ligowej wersji Lazio.

4:0 we Florencji, 4:0 u siebie ze Spezią, 4:0 w Cremonie, 2:0 z Hellas u siebie. Tak wyglądały ostatnie cztery ostatnia Lazio w Serie A. Dopisanych 12 punktów, do tego bilans bramkowy 14:0. Ostatnia i jedyna wpadka w tym sezonie, to początek września. Wtedy przegrali na Olimpico 1:2 z Napoli. Właśnie dlatego to neapolitańczycy są liderem, a stołeczna drużyna trzecia. Ponadto Lazio traciło punkty w Turynie(remis z Torino) oraz Genui. Zwłaszcza ten drugi przypadek musiał być bolesny, bowiem Sampdoria zamyka ligową tabelę z trzema remisami w dziewięciu grach.

Liderzy stają na wysokości zadania
Od kilku lat w ciemno można odpowiadać na pytanie “kto jest liderem Lazio?”. Ciro Immobile oraz Siergiej Milinković-Savić. Najlepiej widać to po liczbach. Najlepsza ligowa “9” we Włoszech ma 6 goli i 3 asysty. Serb w drugiej linii ma bilans niemal odwrotny: 3 gole i 7 asyst. Dodajmy do tego fakt, że panowie świetnie współpracują. Pięć asyst serbskiego pomocnika trafiło właśnie do Immobile. Krótko mówiąc ten duet jest nie do zatrzymania.

Ale liczby też dorzucają inni ofensywni gracze. Znane nazwiska, jak Luis Alberto(3 gole), Pedro(2+1) czy Felipe Anderson(1+2). Nad nimi jednak góruje gość, który dla niedzielnego kibica raczej jest jeszcze – słowo klucz! – anonimowy. Mattia Zaccagni jest już po debiucie w pierwszej reprezentacji, ale nadal nie przebił się do mainstreamu. To błąd, bowiem rozpoczął sezon od trzech goli i trzech asyst. Lada moment wyrówna wynik z ubiegłego sezonu – 4+6. Wtedy był tylko wypożyczony z Hellasu Verona, ale latem w ramach wykupu trafił na Olimpico już na stałe. 7 milionów euro szybko się spłaci, jeśli utrzyma formę.

Miał być dobry bramkarz i jest, ale inny
Lazio to od kilku lat kilka stałych punktów. Jednak w tyłach pojawiło się kilka nazwisk, których wcześniej nie było. Przede wszystkim doszło do wymiany w bramce. Thomas Strakosha i Pepe Reina odeszli, a w ich miejsce trafił duet Luis Maximiano oraz Ivan Provedel. Pierwszy z Granady miał być numerem jeden. Provedel przyszedł ze Spezii, zwalniając w jej bramce miejsce dla Bartłomieja Drągowskiego. Docelowo Provedel miał być dwójką. Nikt jednak nie przewidział, że Portugalczyk Maximiano w szóstej minucie debiutu dostanie… czerwoną kartkę. Przez ponad 80 minut Lazio męczyło się z Bolonią w osłabieniu i wygrało 2:1. Provedel został w bramce do dzisiaj, broniąc w pozostałych meczach ligowych oraz pucharowych!

Kluczowa zmiana
Lazio nadal strzela, aż miło popatrzeć. W ubiegłym sezonie strzelili 77 goli, co było drugim najlepszym wynikiem w lidze, zaraz za Interem. Średnia nieco ponad 2 trafień na 90 minut robiła wrażenia. Teraz jest przecież podobnie, a póki co średnia jest nawet nieco wyższa – 2,33 przy 2,03 w ubiegłym sezonie. Jednak największa zmiana zaszła – póki co – w liczbach defensywnych. Poprzednie rozgrywki to aż 58 straconych bramek, czyli 1,53 w każdym meczu. Teraz zaczęli od pięciu sztuk w dziewięciu grach – 0,56. Krótko mówiąc strzelają o 0,3 więcej i tracą niemal jednego gola mniej przez każde 90 minut. To musiało przełożyć się na dobre rezultaty.

Być może to przyjście Alessio Romagnolego pomogło w uporządkowaniu linii obronnej. W końcu Romagnoli to w zasadzie jedyne nowe ogniwo w obronie, jeśli chodzi o podstawowy skład. Ostatnie sezony znacznie gorsze, niż wcześniej, gdy zapowiadał się na kogoś ważnego dla calcio. Teraz jednak wyraźnie odżył i znowu może sprawdzić się w roli lidera linii defensywnej u Sarriego.

Powstrzymać sensacyjnie Udinese
Już w najbliższą niedzielę Lazio zagra z Udinese. Mecz oczywiście w cieniu El Clasico, ale we Włoszech to powinno być wydarzenie weekendu. W końcu spotyka się trzecia z czwartą drużyną. Spotyka się także najlepsza drużyna w domu – Lazio – kontra czwarty najlepszy zespół na wyjazdach – Udine. Dwie czołowe ofensywy, a dokładniej druga i trzecia siła ofensywna Serie A.

Zresztą najlepszą zachętą do obejrzenia tego spotkania powinno być wspomnienie ostatniego ligowego meczu tych ekip na Olimpico. W grudniu ubiegłego roku nic nie zapowiadało, że w 15. kolejce obejrzymy spotkanie, które było kandydatem do meczu sezonu. Do przerwy Udinese prowadziło 3:1 po dublecie Beto oraz trafieniu Nahuela Moliny, na które odpowiedział Ciro Immobile. Po przerwie szybkie ciosy Pedro i Siergieja dały remis 3:3. Potem czerwone kartki po obu stronach – Patric i Molina. Acerbi strzelił na 4:3 w 79. minucie, ale ostatnie słowo należało do gości. Tolgay Arslan wyrównał w 99. minucie, a goście kończyli w dziewiątkę po czerwieni Walace’a! Powtórka w najbliższą niedzielę? Bierzemy w ciemno!

***

Początek niedzielnego meczu Lazio – Udinese o godzinie 15:00.

Related Articles