Skip to main content

Zakończyła się pierwsza przerwa reprezentacyjna związana z Ligą Narodów. Kilka reprezentacji zaskoczyło swoją formą – między innymi Gruzja czy Włochy. Historyczne, pierwsze zwycięstwo o punkty odniosła drużyna San Marino w Dywizji D. Oto krótkie podsumowanie dwóch pierwszych kolejek czwartej edycji Ligi Narodów.

Polska zakończyła zgrupowanie z jednym zwycięstwem odniesionym na Hampden Park oraz porażką w Osijeku po bardzo bezbarwnej grze i pokłonom w kierunku Luki Modricia, który bawił się z naszymi zawodnikami. W Dywizji A trzy zespoły mają komplet punktów – to Portugalia, Włochy oraz Dania. Przypomnijmy od razu nowe zasady Ligi Narodów – otóż po raz pierwszy nie będzie spotkań o pietruszkę. Na przykładzie naszej grupy – dwa zespoły awansują do turnieju głównego, trzeci gra baraż o utrzymanie, natomiast czwarty leci niżej. Podobnie, choć adekwatnie do sytuacji jest w Dywizji B – pierwsza reprezentacja z każdej grupy awansuje do elity, druga zagra baraż o awans, trzecia baraż o utrzymanie, a czwarta spada. Polakom nie wystarczy jak w poprzednich edycjach wyprzedzić tylko jednego przeciwnika, by mieć spokój.

Italia zaskoczyła na Parc des Princes. Przegrywała już w 13. sekundzie po trafieniu będącego w doskonałej formie Bradleya Barcoli. Jeśli przypomnimy sobie beznadziejnie grających Włochów na EURO 2024, którzy do tego ledwie się na ten turniej dostali, to musi dziwić fakt, że zasłużenie zgarnęli wyjazdowe trzy punkty we Francji. Odpowiedzieli cudownym trafieniem Federico Dimarco, który “sklepał” z Sandro Tonalim i uderzył z woleja. Kolejne bramki dołożyli Davide Frattesi oraz rezerwowy Giacomo Raspadori. Luciano Spalletti w środku pola postawił na nieopierzonego Samuele Riccieto z Torino, który zagrał trzeci i czwarty mecz dla kadry. Po zawieszeniu za obstawianie meczów ze swoim udziałem wrócił Sandro Tonali. Może ze swoich podopiecznych być dumny Luciano Spalletti. Później pokonali także Izrael i mają sześć oczek.

Cristiano Ronaldo zdobył najpierw bramkę numer 900, a w drugiej kolejce bramkę numer 901 w całej karierze. Portugalia to przeciwnik z naszej grupy i zmierzymy się z nią u siebie w trzeciej kolejce. Najpierw pokonała Chorwację 2:1, a później takim samym stosunkiem Szkocję. W obu meczach gola na wagę trzech punktów strzelił legendarny CR7. Duńczycy z bardzo słabej strony zaprezentowali się na EURO 2024, gdzie wyszli z grupy po trzech remisach, a tutaj mają na koncie dwa pewne zwycięstwa po 2:0 – ze Szwajcarią oraz Serbią. Należy jednak zaznaczyć, że Skandynawom sprzyjały okoliczności. W pierwszym meczu zagrali niemal całą drugą połowę z przewagą, a w drugim byli zabójczo skuteczni, zamieniając nieliczne okazje na bramki.

Ciekawie jest w Dywizji B, gdzie Gruzja nie przestaje zadziwiać. Wynik 4:1 z Czechami to istna deklasacja. Zespół Willy’ego Sagnola kontynuuje świetną formę z mistrzostw Europy. Dopiero co przecież wywalczył awans do wyższej dywizji, a tu prowadzi w tabeli z sześcioma oczkami. Gruzini rozbijali Czechów błyskawicznymi kontrami, a potem pokonali na wyjeździe Albanię 1:0. Bardzo z tego zaplecza chcą wydostać się Anglicy, którzy zaliczyli spadek. Rozegrali oni głośny mecz przeciwko Irlandii. Dlaczego głośny? To z uwagi na postać tymczasowego selekcjonera Lee Carsleya, który jest Irlandczykiem i zapowiedział, że nie będzie śpiewał hymnu przeciwko swoim. Również tak się złożyło, że strzelcy goli – Declan Rice oraz Jack Grealish – mają irlandzkie korzenie i w przeszłości grali w młodzieżówkach w zielonych koszulkach. W ich kierunku zostały zaprezentowane specjalne “pozdrowienia” – gwizdy i transparent, że “węże wróciły”. Rice nie celebrował trafienia, a Grealish przeciwnie.

Cuda wydarzyły się za to w Lidze Narodów D. To rozgrywki dla prawdziwych koneserów. Mamy tam sześć najsłabszych reprezentacji: San Marino, Gibraltar oraz Liechtenstein, natomiast w drugiej grupie Mołdawię, Maltę i Andorę. Te słabiutkie ekipy mają szansę powalczyć w grze o punkty z równorzędnymi rywalami. Dzięki temu właśnie zajmujące ostatnie miejsce w rankingu FIFA San Marino napisało historię rodzimej piłki – wygrało dopiero drugi mecz, a pierwszy o punkty. Oba te zwycięstwa miały miejsce właśnie z Liechtensteinem – w 2004 roku gola na wagę zwycięstwa w meczu towarzyskim strzelił legendarny Andy Selva. Wówczas jeszcze nie było na świecie Nicko Sensoliego, czyli obecnego bohatera narodowego San Marino. Nie ma absolutnie żadnego znaczenia, że miał on trudności z łapaniem się do gry w Serie D. Sensoli przerwał serię 140 meczów tej maleńkiej kadry bez wygranej, ale za to przedłużył także beznadziejną serię Liechtensteinu do 40 meczów z rzędu bez zwycięstwa.

Co ciekawe, w drugim meczu Gibraltar zremisował z Liechtensteinem 2:2, a to oznacza, że San Marino z trzema punktami to lider po wrześniowym zgrupowaniu. Maleńkie ekipy otrzymają szansę na awans lub baraż, bowiem zwycięzcy wejdą bezpośrednio do Dywizji C, natomiast ci, którzy wywalczą drugie miejsca zagrają o taki awans z kimś, kto zajmie w Dywizji C trzecią pozycję. Jest zatem o co grać. Nie ma meczów o nic!

Related Articles