Skip to main content

Ach, co to był za czwartek! Losy dalszej gry naszych reprezentantów rozstrzygały się niemal do północy. Szczęście dopisało Wiśle, która wygrała po serii rzutów karnych. Pechowo, w oparach wielu kontrowersji, odpadł Śląsk Wrocław. Na placu boju pozostały trzy polskie drużyny, które ruszają do boju o fazę ligową (Legia i Wisła) oraz o lepsze rozgrywki (Jagiellonia). Poznajmy kolejnych rywali w europucharach.

Mistrz Polski, Jagiellonia Białystok, został „wyjaśniony” przez norweskie Bodø/Glimt i w kolejnej rundzie będzie rywalizował w kwalifikacjach do Ligi Europy. Los dla „Jagi” nie był jednak łaskawy – rywalem białostoczan będzie słynny Ajax Amsterdam, który w ubiegłym sezonie zakończył rozgrywki holenderskiej Eredivisie dopiero na 5. miejscu. Awans Holendrów do kolejnej rundy eliminacji do LE rodził się w bólach, a rewanżowy mecz z Panathinaikosem Ateny zakończył się w serii rzutów karnych. Dokładnie w 17 serii! Ajax nie będzie dla polskich kibiców rywalem anonimowym.

Amsterdam jest konstytucyjną stolicą Holandii (oficjalnie Królestwa Niderlandów) i jednocześnie największym miastem w kraju. Od 18 marca 1900 roku funkcjonuje w nim Amsterdamsche Football Club Ajax NV, spadkobierca i kontynuator istniejącego w końcówce XIX wieku Unionu Amsterdam. „Die Joden”, bo taki przydomek nosi amsterdamski klub, są najbardziej utytułowaną drużyną w Holandii – aż 29 razy zdobywali tytuł mistrzowski, a także 20-krotnie wznosili puchar kraju. W Europie Ajax również wygrał niemal wszystkie istniejące rozgrywki – 4 razy Puchar Europy (obecnie Champions League), po razie Puchar UEFA i Puchar Zdobywców Pucharów. Trzykrotnie wygrywał Superpuchar Europy, a dwukrotnie Puchar Interkontynentalny. Choć w XXI wieku blask Ajaxu nieco przygasł, jego legenda wciąż budzi respekt wśród przeciwników.

W maju bieżącego roku nowym trenerem drużyny z Amsterdamu został 35-letni Włoch Francesco Farioli. Młody trener osiągał satysfakcjonujące wyniki z tureckimi Fatih Karagümrük i Alanyasporem, a także francuską Niceą. Teraz stara się budować Ajax na swoją modłę. Próżno szukać gwiazdorskiej jedenastki w Amsterdamie. Ot, pojedyncze nazwiska będą dla przeciętnego kibica magnesem. Choćby znany z występów w Liverpoolu Jordan Henderson czy wielokrotni reprezentanci Holandii: Steven Bergwijn i Steven Berghuis. Pierwszym wyborem Farioliego na pozycji nr 9 jest niespełniony talent Arsenalu Chuba Akpom. Co ciekawe, najlepszy strzelec ubiegłego sezonu w barwach Ajaxu – Brian Brobbey – jest w tym sezonie jedynie jokerem.

Mimo braku spektakularnych gwiazd „Die Joden” wciąż będą dla Jagiellonii bardzo wymagającym rywalem. Nieprzypadkowo akademia de Toekomst jest nazywana „fabryką piłkarzy”. Dotychczas w rywalizacji z polskimi klubami amsterdamczycy za każdym razem wychodzili obronną ręką. W sezonie 1969/1970 lekcję futbolu odebrał Ruch Chorzów (0:7, 1:2), natomiast w XXI wieku na drodze Ajaxu dwukrotnie stawała Legia Warszawa. W czterech spotkaniach ugrała jeden bezbramkowy remis, trzy pozostałe kończyły się wygraną Holendrów. Statystyka jest nieubłagana. Ewentualny awans „Jagi” w dwumeczu z Ajaxem będzie nie tyle niespodzianką, co prawdziwą sensacją.

Dreszczowiec pod Wawelem zakończył się niespodziewanym awansem Wisły Kraków do kolejnej rundy. Bohaterem „Białej Gwiazdy” był Kamil Broda, który w 14 serii rzutów karnych obronił drugą „jedenastkę”. Teraz na drodze Wiślaków po raz piąty w historii stanie rywal z Belgii. Mniej znany, mniej utytułowany, ale wciąż wymagający dla pierwszoligowej Wisły. Przeciwnikiem krakowskiego zespołu będzie spadkowicz z kwalifikacji do Ligi Europy, Cercle Brugge, czwarty zespół poprzednich rozgrywek belgijskiej Jupiler Pro League.

Brugia to nieco ponad 100-tysięczne miasto w Zachodniej Flandrii. Prężny ośrodek przemysłowy z historią sięgającą I wieku p.n.e., był w średniowieczu kolebką malarstwa flamandzkiego. Jest jednym z nielicznych europejskich miast, które podczas obu wojen światowych praktycznie uniknęły zniszczeń. Dzięki temu historyczne centrum Brugii trafiło na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. W mieście funkcjonują dwa kluby piłkarskie – bardziej utytułowany Club Brugge, a także młodszy, nieco uboższy rywal Cercle Brugge. Derby Brugii należą do jednych z najstarszych na kontynencie, choć wyniki pierwszych meczów z sezonu 1899/1900 do dziś nie zostały odnalezione.

Cercle Brugge Koninklijke Sportvereniging, bo tak brzmi pełna nazwa klubu, został założony 9 lipca 1899 roku i świętuje obecnie swoje 125-lecie. Awans do fazy ligowej Ligi Konferencji byłby zatem dopięciem pięknej klamry wspaniałego jubileuszu istnienia. „Groen en Zwart” (bel. zielono-czarni) są trzykrotnym, przedwojennym mistrzem Belgii, a także dwukrotnym tryumfatorem zmagań o krajowy puchar. Cercle po raz czwarty w historii bierze udział w europejskiej przygodzie, a tegoroczny awans do ostatniej rundy kwalifikacji do Ligi Konferencji jest ich największym sukcesem w zmaganiach na Starym Kontynencie. W drodze do dwumeczu z Wisłą, Belgowie odprawili w II rundzie eliminacji do Ligi Europy szkocki Kilmarnock (1:0, 1:1), ale w kolejnej rundzie musieli uznać wyższość norweskiego Molde (0:3, 1:0).

Właścicielem klubu jest kontrowersyjny, rosyjski oligarcha Dmitrij Rybołowlew, który posiada również udziały we francuskim AS Monaco. Trenerem belgijskiej ekipy jest 41-letni Bośniak Miron Muslić. Daremnym jest szukanie w składzie Cercle nie tylko znanych nazwisk, ale nawet reprezentantów swoich krajów. Najważniejszymi z nich są kontuzjowany w ostatnim ligowym meczu środkowy obrońca z Litwy Edgaras Utkus oraz środkowy napastnik z Togo Kevin Denkey, który w ubiegłym sezonie strzelił 28 goli we wszystkich rozgrywkach. To właśnie on, obok kapitana Thibo Somersa, będzie najgroźniejszym zawodnikiem ekipy z 30-tysięcznego Jan Breydelstadion. Wisła nie trafiła źle, ale po raz kolejny będzie musiała wznieść się na wyżyny umiejętności, aby myśleć o grze w fazie ligowej Ligi Konferencji.

Awans wyszarpała również Legia. Warszawiacy będąc lepszym zespołem od duńskiego Brøndby do ostatniego gwizdka meczu rewanżowego musieli drżeć o końcowy rezultat. Remis 1:1 po wygranej w Danii 3:2 premiował dalej zespół trenera Gonçalo Feio, który w euforii „pozdrowił” sympatyków Brøndby gestem Władysława Kozakiewicza. Stawką był nie tylko awans do IV rundy kwalifikacji do Ligi Konferencji, ale także potencjalnie słaby rywal w decydującym dwumeczu. Przeciwnik Legii wyłonił się dopiero po dogrywce, w której w starciu z łotewską Audą Kekava zwyciężył stary znajomy „Wojskowych” – kosowska Drita Gnjilane.

Gnjilane, lub w wymowie albańskiej Gjilan, to nieco ponad 50-tysięczne miasto we wschodnim Kosowie, położone niedaleko granicy z Serbią, a także oddalone od kilkadziesiąt kilometrów od stolicy kraju, Prisztiny. Miejscowość jest szóstą pod względem wielkości w całym Kosowie. Od 1999 roku Gnjilane było jedną z baz operacyjnych międzynarodowych sił pokojowych NATO (KFOR). Sport w mieście należy do czołowych rozrywek. Na pierwszym miejscu jest oczywiście piłka nożna, w której na najwyższym szczeblu rywalizują dwa kluby – SC Gjilani i właśnie Drita. Mecze pomiędzy drużynami nazywane są derbami Kosowa.

Pełna nazwa rywala Legii to Klubi Futbollistik Drita. Zespół został założony w 1947 roku przez mieszkańców Gnjilane, rodowitych Albańczyków. Do początku lat 90. rywalizował jedynie w lidze prowincji Kosowo, będącej częścią ówczesnej Jugosławii. Dopiero w sezonie 1991/1992 utworzono ligę Kosowa, która od rozgrywek 1999/2000 nosi nazwę Superligi. Drita (alb. światło) jest trzykrotnym mistrzem Kosowa, ma również w dorobku jeden puchar i jeden superpuchar kraju. Klub ma jedną z największych grup kibicowskich, zwaną „Intelektualët”. Na co dzień zespół gra na Stadiumi i Qytetit të Gjilanit (alb. Stadion Miejski Gjilan), który jednak nie spełnia choćby minimalnych wymogów stawianych przez UEFA. Dlatego mecz z Legią zostanie rozegrany na 13-tysięcznym Stadionie im. Fadila Vokrriego w Prisztinie.

Ekipa macedońskiego trenera Zekiriji Ramadaniego to trzecia siła kosowskiej Superligi. Ani gwiazd, ani choćby reprezentantów Kosowa w jej składzie nie znajdziemy. Epizody w reprezentacji Kongo miał lewy obrońca Raddy Ovouka. Czołowi zawodnicy Drity to prawy obrońca Besnik Krasniqi, który był najlepiej punktujących graczem zespołu w ubiegłym sezonie (9 goli, 11 asyst), a także środkowy napastnik Blerim Krasniqi (14 bramek). W składzie zespołu z Gnjilane mamy również „polski” akcent – lewoskrzydłowy Veton Tusha wiosną 2022 roku przywdziewał koszulkę Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Kariery nie zrobił – 3 występy i łącznie 17 minut na murawie, z czego 8 w bezbramkowo zremisowanym meczu z… Legią. Drita nie powala na kolana. Awans warszawiaków jest po prostu obowiązkiem.

W fazie ligowej europejskich pucharów na pewno zobaczymy co najmniej jeden polski zespół – Jagiellonia Białystok jest już pewna gry przynajmniej w Lidze Konferencji. Wydaje się, że Legia również nie będzie miała z tym problemów. Nasz cykl będzie miał zatem kontynuację wraz z początkiem września, chwilę po losowaniu zaplanowanym na przedostatni dzień sierpnia.

Related Articles