Dzisiaj i jutro zobaczymy cztery mecze, które wyłonią czterech finalistów meczów barażowych. Najpierw do rywalizacji wkroczą pierwszoligowcy walczący o Ekstraklasę, a dzień później to samo uczynią drugoligowcy chcący znaleźć się szczebel wyżej. Szykuje się mnóstwo emocji na boiskach w całej Polsce.
I liga
Pierwszoligowcy nie mogą narzekać, bowiem nie trzeba daleko jeździć. Najpierw Puszczę Niepołomice czeka wyjazd 25 kilometrów na obiekt Wisły Kraków, a chwilę później Stal Rzeszów pojedzie niecałe 100km do Niecieczy. Krótko mówiąc spora wygoda względem tego, co jest w II lidze. Czas jednak skupić się na walce o Ekstraklasę.
Wtorek, 18:00 Wisła Kraków – Puszcza Niepołomice
Biała Gwiazda nadal zapewne żałuje tego, co wydarzyło się przy Reymonta dziewięć dni temu. Wówczas Wisła Kraków wygrywając z Zagłębiem Sosnowiec wykorzystałaby potknięcie Ruchu w derbach i wskoczyła na pozycje wicelidera. Tak się nie stało i ostatecznie nawet gładkie 3:0 w Łęcznej nie pozwoliło drużynie Radosława Sobolewskiego wywalczyć bezpośrednich przepustek do Ekstraklasy. Skończyło się na czwartym miejscu, co daje przynajmniej atut własnego boiska w kontekście półfinałowej rywalizacji. Zarówno Wisła, jak i Puszcza to drużyny znacznie lepiej radzące sobie na swoich obiektach. W przypadku krakowskiej ekipy mowa o stosunku 34 do 26 na korzyść domowych gier, a Puszcza to 35 kontra 23 “oczka” w domu. Dodatkowo rywale Puszczy wielokrotnie narzekali – słusznie – na stan murawy w podkrakowskiej miejscowości. Trudno się dziwić, skoro grały tam dwie drużyny, a czasem nawet trzy. Na czas budowy stadionu grała tam Sandecja, a tuż przed meczem z Wisłą Kraków gospodarze zdecydowali się wpuścić na główną płytę klubowe rezerwy, co tylko zryło i tak słabą murawę. Gospodarze to wykorzystali i wygrali 2:1 z Wisłą u siebie. Ale żeby nie było, jesienią… także pokonali Białą Gwiazdę, ale na wyjeździe. Wtedy ekipa Tomasza Tułacza wygrała 3:2 przy Reymonta.
Wiślacy wiosną byli najlepszym pierwszoligowcem wygrywając aż 12 meczzzów. Co ciekawe ponieśli cztery porażki, ale byli w tym wszystkim bezkompromisowi. Z jednej strony żadna porażka nie może cieszyć, tak jednak poza Zagłębiem Sosnowiec przegrywali jedynie z czołówką. Mowa o porażkach z drużynami, które już są w Ekstraklasie oraz ze wspomnianą Puszczą. Wisła to także najlepsza ofensywa ligi, ale będzie musiała się zmierzyć z bardzo pragmatycznie grającą Puszczą Niepołomice. To będzie spore wyzwanie, bowiem Tomasz Tułacz potrafi zneutralizować nawet najlepszych i najodważniej grających przeciwników.
Wtorek, 21:00 Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Stal Rzeszów
Jeśli w przypadku Wisły i Puszczy wskazywaliśmy na pewne rozbieżności punktowe pomiędzy domowymi a wyjazdowymi meczami, tak w przypadku Stali Rzeszów będzie po prostu przepaść. Żurawie w domu zgarnęły 36 punktów, podobnie zresztą jak Bruk-Bet Termalica Nieciecza, co uczyniło te drużyny drugimi najlepszymi domowymi ekipami, zaraz po ŁKS-ie. Szkopuł w tym, że drużyna Daniela Myśliwca na wyjazdach zdobyła zaledwie… 15 “oczek”! To fatalny wynik, ale jak widać dobra postawa u siebie w Rzeszowie pozwoliła zakończyć sezon w TOP6. Tyle że Stal już w tym sezonie do domu nie wróci, nawet jeśli pokona Słoniki w półfinale. Oczywiście można mówić, że baraże rządzą się swoimi prawami i pewnie to prawda. Jednak punktowanie poniżej “oczka” na mecz poza domem z przypadku się nie wzięło. Ciekawie także wygląda statystyka strzelonych goli. U siebie aż 42 sztuki, a poza domem ledwie 15 trafień. W przypadku traconych jest niemal remis – 21 u siebie oraz 23 na wyjazdach. Zresztą mecze Stali Rzeszów należą do najciekawszych pod względem liczby goli. 101 bramek w całym sezonie to wynik taki sam, jak w przypadku Arki Gdynia i tylko o dwa gole słabszy od gier Podbeskidzia. Co ciekawe cała ta trójka w ostatniej kolejce walczyła o szóste miejsce, ale to Stal pokonując Skrę awansowała do baraży. Już teraz jednak wiadomo, że nawet w przypadku dwóch wygranych i awansu do Ekstraklasy w zespole nie zostanie trener Myśliwiec. Wiele mówi się o jego konflikcie z dyrektorami Jarosławem Fojutem oraz Sebastianem Krzepotą, a także niezgodnością z priorytetami ustalanymi przez właściciela Rafała Kalisza. Jedni chcą rozwijać mocniej młodzież, a trenerowi zależy przede wszystkim na wyniku sportowym i trzeba powiedzieć, że mocno to realizuje. Zresztą wydaje się, że pozbycie się jednego z bardziej utalentowanych trenerów na rynku może być sporym błędem Stali, bowiem trudno znaleźć obecnie kogoś, kto mógłby wznieść zespół na wyższy poziom. Sam zainteresowany spokojnie powinien znaleźć pracę nawet na poziomie Ekstraklasy!
Faworytem tej potyczki będą gospodarze. Bruk-Bet Termalica Nieciecza to klub budzący mniejsze zainteresowanie od Stali, ale w ostatnich latach to właśnie w podtarnowskiej miejscowości bywała Ekstraklasa. Bywała, bowiem z regularnością były kłopoty. W sezonach 2015/16 – 2017/18 udało się przez trzy sezony zagościć na najwyższym szczeblu. Potem jednak trzy kolejne spędzili na zapleczu Ekstraklasy, by awansować tylko na rok. Teraz znowu chcą wrócić i mają ku temu solidne argumenty. Wiosną byli drugim najlepszym zespołem w I lidze, zgarniając 32 punkty w 16 meczach. Warto dodać, że imponująco wygląda ich dorobek w domu, gdzie mieli bilans 6-2-0 i 15:6 w bramkach. Co ciekawe podobne liczby wykręciła Stal, tyle że ich kłopotem będzie teren rozgrywania meczów barażowych, czytaj: wyjazdy.
Ekipa Radoslava Latala w teorii powinna być faworytem całej rywalizacji barażowej, skoro to ona skończyła sezon na najwyższym, niepremiowanym bezpośrednim awansem, miejscu. Zresztą niecieczanie w pewnym momencie sobotniej multiligi byli w tabeli live na drugiej pozycji. W końcówce jednak spadli na czwartą lokatę po stracie gola na 1:1. Jednak trafienie Kacpra Śpiewaka w 90. minucie zapewniło podium i zmieniło układ par na półfinały. Mogło przecież dojść do starcia najmniejszych miejscowości: Niecieczy z Niepołomicami.
II liga
W obu przypadkach na wyjazdy muszą jechać kluby z Lubelszczyzny. Różnica w kilometrażu jednak jest dość spora. Wisła Puławy pokona nieco ponad 300 kilometrów do Olsztyna, zaś Motor Lublin ponownie jedzie do Kołobrzegu, robiąc jakieś 730 kilometrów! To prawdziwa mordęga jeśli chodzi o końcówkę sezonu oraz krótki czas pomiędzy ostatnią kolejką a barażami.
Środa, 17:45 Stomil Olsztyn – Wisła Puławy
Dla gospodarzy koniec sezonu zasadniczego to dobra informacja. Forma z ostatnich kilku kolejek mogła mówić to, że gdyby było jeszcze kilka meczów do rozegrania, to Stomil mógłby mieć spore kłopoty z awansem do baraży. Mimo że przecież do końca liczył się z walce o bezpośrednią promocje na zaplecze Ekstraklasy i błyskawiczny powrót do I ligi. Jednak nie wygrali czterech ostatnich gier, strzelając w nich zaledwie dwa gole. Serie rozpoczęli od… porażki 0:3 z Wisłą Puławy przed własną publicznością 13 maja. Minęły trzy tygodnie i ponownie trzeba wyjść na tego samego rywala u siebie. Wtedy puławianie załatwili sprawę w 18 minut, gdy strzelili trzy gole i rozbili kompletnie rywala na łopatki. Jednak lekceważenie Stomilu byłoby sporym nadużyciem. Mówimy o ekipie, która przegrała tylko raz na wiosnę i rozpoczęła rundę o jedenastu gier bez porażki. Szkopuł w tym, że w 2023 roku zdecydowanie częściej remisowali – 9 razy – aniżeli wygrywali – tylko 5 takich wyników. Z czołówki pokonali jedynie Motor Lublin, a pozostałe wygrane były nad drużynami nieco niżej w tabeli.
Z kolei Wisła Puławy na początku rundy zanotowała trzy remisy, a później już była bezkompromisowa. Dwie porażki, wygrana, porażka, dwie wygrane, porażka, dwie wygrane, porażka i wygrana – tak prezentowała się druga część wiosny w ich wykonaniu. Puławianie mieli potrafili dobrze sobie radzić z czołówką. Przegrali jedynie z drużynami, które awansowały bezpośrednio – 0:2 z Polonią i 0:1 ze Zniczem. Ograli jednak Kotwicę, Motor, KKS oraz Stomil. Teren nie miał znaczenia, bowiem mowa o dwóch triumfach w domu i dwóch na wyjazdach. Patrząc na ostatnią dyspozycje wydaje się, że Wisła, mimo zajęcia piątej lokaty może być postrzegana jako jeden z faworytów baraży. Drużyna Mariusza Pawlaka właśnie takimi spotkaniami z czołówką potrafiła nabić wiele punktów, co może być tylko i wyłącznie atutem w kontekście końcówki sezonu.
Środa, 20:30 Kotwica Kołobrzeg – Motor Lublin
Gospodarze niby zajęli najwyższą pozycję spośród drużyn w barażach. Jednak to może być spora pułapka. Drużyna Macieja Bartoszka niemal przez cały sezon była w TOP2. Do tego miała w dwóch ostatnich kolejkach dwie szansę na zapewnienie sobie bezpośredniego awansu. Najpierw polegli w Kaliszu, a na koniec tylko zremisowali z Pogonią Siedlce u siebie. Takie wyniki na pewno podcinają skrzydła i trudno jest się zmotywować jeszcze raz i osiągnąć szczyt formy ponownie. Jednak kołobrzeska ekipa nie ma innego wyjścia, jeśli chce pójść w ślady Polonii i zaliczyć drugi awans z rzędu. Łatwo jednak nie będzie bowiem trener Bartoszek będzie miał kłopoty kadrowe. Aż trzech graczy wykartkowało się na półfinały! Mowa o Adamie Frączczaku, Josipie Soljiciu oraz Michale Kozajdzie. To trzech podstawowych zawodników, zatem spore osłabienia w kolejnym kluczowym meczu dla Kotwicy. Tym bardziej że Kotwica nie wygrała trzech ostatnich spotkań i to pierwszy taki kryzys (?) za kadencji nowego trenera. Wszystko zaczęło się od niedawnego bezbramkowego remisu z Motorem u siebie. W tym spotkaniu lepsi byli goście, którzy stworzyli sobie dogodniejsze sytuacje do strzelenia gola, ale ani razu nie umieścili piłki w siatce rywala.
Motor Lublin rzutem na taśmę po niesamowitej pogoni dobił do strefy TOP6. Wszedł tam po przedostatniej kolejce, ale niewiele brakowało, a wypadłby po ostatniej. Jeszcze w 85. minucie meczu z Polonią Warszawa lublinianom brakowało dwóch goli. Potem jednak zaczęły dziać się cuda. Zagłębie II Lubin strzeliło na 4:3 w meczu z KKS-em Kalisz, a chwilę później sam Motor wyrównał za pośrednictwem swojego kapitana Rafała Króla. W ten sposób ekipa Goncalo Feio wskoczyła na szóste miejsce w tabeli. Z jednej strony ogromna radość w Lublinie, gdzie po 11. kolejkach było 7pkt w tabeli i ostatnie miejsce. Z drugiej ogromne wyzwanie pod kątem regeneracji. Późnym wieczorem w niedzielę Motor wrócił do domu, a po chwili trzeba po raz kolejny jechać w daleką podróż do Kołobrzegu. Znowu podzieloną na dwa etapy, ale jednak na tym etapie sezonu takie detale mają spory wpływ na postawę zespołu na boisku. Piłkarsko Motor był najlepszym drugoligowcem w 2023 roku. Przegrał tylko dwukrotnie – w Olsztynie i Puławach. Poza tym jednak wygrywał w Kaliszu, Pruszkowie czy remisował w Warszawie oraz Kołobrzegu. Całą czołówkę miał na wyjeździe i wyszedł z tego obronną ręką. Zresztą teraz będzie podobnie, bowiem szóste miejsce oznacza, że ewentualny finał także będzie trzeba rozegrać poza domem.