Lech Poznań świetnie rozpoczął po przerwie zimowej. Ostatnio jednak gra “Kolejorza” jest dramatyczna – odpadnięcie z Pucharu Polski, ani jednego celnego strzału z Rakowem, bezbarwny bezbramkowy remis w Zabrzu. Mariusz Rumak natomiast “rumakuje” i cwaniakuje na konferencjach prasowych.
Lech Poznań w czterech meczach z rzędu nie strzelił gola. Licząc jeszcze godzinę z Jagiellonią (bo ostatni gol padł tam w 30. minucie), wychodzi już 420 minut bez zdobytej bramki. Ofensywni zawodnicy kompletnie zawodzą. Kristoffer Velde zapomniał, jak należy grać w piłkę, a jeszcze niedawno był wyróżniającym się piłkarzem w całej Ekstraklasie. Ali Gholizadeh zdążył już wystąpić w kilku spotkaniach, jednak też niczym specjalnym się nie wyróżnił. Filip Szymczak od czterech meczów gra na zero z przodu. To napastnik, któremu trzeba wykreować szansę, bo inaczej jest na boisku bezużyteczny. Tych sytuacji jednak nie otrzymuje. Ofensywie “Kolejorza” brakuje jakiegokolwiek pazura, co po raz kolejny było widoczne przeciwko Górnikowi Zabrze.
Mariusz Rumak natomiast wybrał “rumakowanie” na konferencjach prasowych. Wojuje i sprawia wrażenie, jakby wszystko robił dobrze. A to zaczepia zupełnie bezsensownie Dawida Dobrasza z portalu Meczyki.pl, a to puszczają mu nerwy, gdy zaprasza dziennikarza, żeby przyjechał zobaczyć treningi. Po meczu w Zabrzu reporter portalu kibicpoznanski.pl na konferencji prasowej wytknął siedem i pół godziny bez gola i zasugerował, że być może coś jest niedopracowane właśnie na treningach, że w meczu wygląda to później tak beznadziejne. Bardzo rozzłościło to Mariusza Rumaka, który zaprosił dziennikarza na treningi o godzinie 11:00, żeby przyjechał i powiedział co takiego jest nie tak. Tymczasowemu szkoleniowcowi Lecha nerwy puszczają zaledwie po miesiącu i tworzy syndrom oblężonej twierdzy.
Tym bardziej, że nie jest to jednorazowa wpadka Lecha. 420 minut na zero z przodu powinno dać do myślenia, że w linii ofensywnej jednak nie wszystko działa tak, jak powinno. Zwłaszcza wstydliwe było zero strzałów celnych z Rakowem Częstochowa. Mistrz Polski po prostu zdemolował Lecha, przejechał się po nim, ośmieszył go i wgniótł w powierzchnię ziemi. Górnik tak naprawdę w Zabrzu także przeważał. “Kolejorz” skupia się głównie na destrukcji i grze obronnej, a z przodu ewidentnie brakuje polotu, wypracowanych schematów i nawet indywidualista Velde nie potrafi błysnąć. Wszyscy czekają na powrót Mikaela Ishaka, jednak trudno przypuszczać, żeby jeden piłkarz jakoś całkowicie rozruszał taką stagnację.
Wystarczył miesiąc, by Rumak zaczął dziennikarzy irytować arogancją. Śmiesznie wyglądają dziś tezy, że trochę spokorniał. Lech w ogóle nie zareagował na klęskę w Częstochowie. Rumak tłumaczył po niej milczącym zawodnikom co znaczy grać w tej koszulce. Jak widać, płomienna przemowa raczej nie poskutkowała. “Kolejorz” ma cztery punkty straty do prowadzących w tabeli Jagiellonii Białystok i Śląska Wrocław. Rumak powinien jednak zmienić strategię i nie strzelać do dziennikarzy na konferencjach, tylko wypracować schematy strzelania do bramki. Szkoleniowiec co prawda przeprosił później za uniesienie się w tej sytuacji, lecz dodał, że nie lubi takich dyskusji. Ewidentnie widać, że sytuacja w Poznaniu podnosi mu ciśnienie. Wojuje nie na boisku, a przed mikrofonem. “Rumakowanie” i jakieś celne szpilki miałyby jakiś sens po kolejnych zwycięstwach, ale nie w przypadki siedmiu i pół godziny bez zdobytej bramki, bo to nie przystoi. Pokory tutaj na pewno brakuje.