To będzie wyjątkowo krótka zimowa przerwa w Ekstraklasie, ale jednak przez nieco ponad miesiąc nie zobaczymy w akcji naszych ulubieńców. Dlatego z tym większą uwagą trzeba śledzić 14. kolejkę – ostatnią w tym roku. Zaczyna się ona wyjątkowo już dziś i potrwa do niedzieli.
Startujemy we Wrocławiu. Śląsk ostatnio przegrał w derbach Dolnego Śląska z Zagłębiem, a dziś podejmie Wartę Poznań. Beniaminek po nieco zaskakującej serii dwóch zwycięstw, teraz przegrał trzy kolejne spotkania. Co by się jednak nie stało, poznaniacy nie wylądują na pewno w 2020 roku w strefie spadkowej, tym bardziej, że obejmuje ona tylko jedno, ostatnie miejsce. Faworytem niewątpliwie jest Śląsk.
Na piątek zaplanowane są dwa spotkania. Wisła Płock zmierzy się z Podbeskidziem i na pewno nie będzie to najciekawiej zapowiadająca się rywalizacja weekendu. Płocczanie grają bardzo ciężkostrawną piłkę, ale ostatnio zainkasowali bezcenne trzy punkty, pokonując Lechię. Punktowo sa w tej samej sytuacji, co wspomniana już Warta. Podbeskidzie zamyka ligową tabelę, a ostatnie marne wyniki (0:4 z Lechem i 0:5 z Piastem) stanowiskiem przypłacił trener Krzysztof Brede. W zasadzie nie wiadomo, kto jutro poprowadzi Górali w Płocku. Na karuzeli jest kilka nazwisk, a Krzysztof Stanowski ujawnił wczoraj na Twitterze, że najbliżej zatrudnienia w Podbeskidziu jest Artur Skowronek.
O 20:30 teoretycznie dość łatwe zadanie czeka Legię Warszawa, która podejmie u siebie Stal Mielec. Beniaminek z Podkarpacia w tabeli o punkt wyprzedza Podbeskidzia, a Legia przewodzi stawce z dwupunktową przewagą nad Rakowem. Każdy wynik inny niż pewne zwycięstwo mistrzów Polski trzeba będzie uznać za niespodziankę.
Trzy ligowe batalie w sobotę, a na początek mecz Pogoni z Zagłębiem. Szczecinianie wczoraj (w środę) zrobili niemałą rzecz, bijąc Lecha Poznań aż 4:0! W ten sposób Portowcy wskoczyli na ligowe podium i mają szansę przezimować na tej pozycji – wystarczy ograć Miedziowych. Zagłębie w trzech ostatnich meczach zgromadziło 7 punktów, więc także na formę narzekać nie może. W przypadku wygranej podopieczni Martina Seveli zrównają się punktami z Pogonią.
W drugim sobotnim meczu Cracovia zmierzy się z Lechią. To mecz sąsiadów z ligowej tabeli i ekip, które mają na koncie po 16 punktów. Cracovia jest jednak niewątpliwie w lepszej formie (7 punktów w 3 ostatnich spotkaniach) i ciągle trzeba pamiętać, że startowała z pięciopunktowym debetem. Lechia przegrała cztery spotkania z rzędu. O ile porażki z medalistami sezonu 19/20 można jeszcze zrozumieć, o tyle wpadka z płocką Wisłą to już bolesna sprawa. Nawet jednak ewentualna piąta kolejna porażka niewiele zmieni – strefa spadkowa wciąż w bezpiecznej odległości.
Lech po remisie z mielecką Stalą i porażce u siebie 0:4 z Pogonią jest w naprawdę niewesołej sytuacji. Miało być ściganie czołówki i w sumie gdyby dorzucić pogubione w tych meczach 5 punktów, to rzeczywiście Kolejorz byłby o krok od podium. Ale zespół Dariusza Żurawia zagrał dwa słabiutkie spotkania i do Legii traci 12 punktów, a do Rakowa 10. W sobotę poznaniacy zagrają u siebie z krakowską Wisłą. Niby znów będą faworytem, zwłaszcza że Wisła punktuje bardzo mizernie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że trener Peter Hyballa tchnął nowego ducha w swoich piłkarzy. Z Cracovią udało się zremisować, z Legią mimo prowadzenia i ambitnej gry, skończyło się porażką. Pod Wawelem nie brakuje jednak optymistycznych głosów, mówiących, że nowa miotła ma pomysł na Białą Gwiazdę. "Pozamiatanie" Lecha byłoby na pewno potwierdzeniem tej tezy.
Ligę w 2020 roku kończymy w niedzielę. W Gliwicach Piast zmierzy się z Rakowem. Piastunki złapały formę i od siedmiu meczów nie przegrały. Raków formą imponuje właściwie od początku sezonu, więc w przypadku ekipy Marka Papszuna nie można mówić o przypadku, albo "jechaniu na picu". Ciekawe czy górą będzie Papszun czy jednak Waldemar Fornalik, który sukcesywnie wygrzebuje gliwicki zespół z mielizny, na której osiadł na początku sezonu.
Na koniec mecz w Białymstoku. Jagiellonia gra w kratkę, ale jej ostatnie mecze regularnie przynoszą mnóstwo bramek. To dobra wróżba w kontekście spotkania z Górnikiem Zabrze, bo wszyscy chcielibyśmy obejrzeć dobre widowisko na koniec rundy. Górnik jest w tabeli tuż za podium i ma jeszcze szanse wrócić na 3. miejsce, o ile w sobotę przegra Pogoń. Jaga to typowy średniak bez większych aspiracji. Kursy wysokie, faworyta wskazać ciężko. Ale kusi overek 3,5.