
Liverpool przegrał w tym sezonie raptem dwa mecze – obydwa w Premier League. Pierwsze z nich w listopadzie, po bardzo długiej serii bez porażki. The Reds ulegli wtedy na London Stadium ekipie West Hamu 2:3. Dziś przychodzi czas rewanżu.
Liverpool znów jest w wielkim gazie. Wygrywa mecz za meczem, a w zeszłą niedzielę zdobył Puchar Ligi po ekscytującym finale z Chelsea. Od 14 spotkań podopieczni Jurgena Kloppa nie przegrali. 11 ostatnich wygrali, jeśli rzeczone zwycięstwo nad The Blues po rzutach karnych uznać za wygraną, bo w statystykach mecz ten widnieć będzie jako remis po regulaminowym czasie. Kilka potknięć Manchesteru City spowodowało, że The Reds znów uwierzyli w tytuł mistrzowski. Nic dziwnego, że płyną z wiatrem w żaglach, a wszystko układa się po myśli niemieckiego trenera. Okres Pucharu Narodów Afryki, kiedy Mohamed Salah i Sadio Mane nie mogli reprezentować barw Liverpoolu mógł być gwoździem do trumny marzeń o mistrzostwie. Nie był. Wręcz przeciwnie, bo Liverpool wygrywał spotkanie za spotkaniem. Teraz Klopp ma do dyspozycji praktycznie wszystkich piłkarzy, a w dodatku zimą wzmocnił się, sprowadzając z FC Porto Luisa Diaza. Kolumbijczyk nie potrzebował czasu na aklimatyzację i z miejsca pokazuje swoje najlepsze strony.
I oczywiście Liverpool będzie faworytem dzisiejszego meczu z West Hamem, ale Klopp musi pamiętać o tym, co stało się w Londynie pod koniec listopada. Gospodarze zaskoczyli wtedy The Reds i pokazali, że nieprzypadkowo są w czołówce Premier League. Od tamtej pory minęło już sporo czasu – West Ham miał lepsze i gorsze momenty. Wciąż jednak liczy się w walce o TOP 4, czyli de facto o miejsce w Champions League. To ogromny sukces Davida Moyesa, bo przed sezonem mało kto przypuszczał, że Młoty stać na taki wynik. Na dziś WHU jest na 5. miejscu i ma tylko 2 punkty straty do czwartego Man Utd. Z drugiej strony za plecami tej dwójki czają się dwie ekipy z północnego Londynu. Arsenal ma tyle samo punktów co West Ham, ale aż trzy mecze mniej! Tottenham jest w gorszej sytuacji. Ma trzy punkty mniej i dwa mecze zaległe. Na tym chyba lista drużyn zainteresowanych TOP 4 się kończy, a rywalizacja może tutaj trwać nawet do ostatniej kolejki.
Dla Moyesa przyjazd na Anfield to także szczególny moment. W swojej karierze trenerskiej jeszcze nie wygrał na tym stadionie, a przecież prowadził dwa kluby, które są wielkimi antagonistami The Reds – lokalnego rywala, czyli Everton oraz bardziej globalnego – Man Utd. Na przedmeczowej konferencji prasowej Moyesa wychwalał Klopp, podkreślając, że kilka razy jego drużyny były bardzo blisko wygranej na Anfield. – David to dobry kolega. W West Hamie wykonuje świetną pracę, dokonuje dobrych transferów. Mam jednak nadzieję, że nadal pozostanie bez wygranej na Anfield – mówił Niemiec, dodając, że West Ham w meczach przeciwko Liverpoolowi stawia na defensywę. – My też musimy być lepsi w defensywie niż w ostatnim meczu z nimi. Wtedy nie byliśmy w 100% sobą – podkreślał opiekun Liverpoolu.
West Ham trzy dni temu pożegnał się z Pucharem Anglii. Na St. Mary’s Stadium Młoty przegrały z Southamptonem 1:3. W lidze drużyna z London Stadium spisuje się ostatnio dobrze – w czterech ostatnich spotkaniach West Ham nie przegrał. Wygrał z Watfordem i Wolves, po drodze remisując z Leicester i Newcastle.
Łukasz Fabiański musi się dziś spodziewać pracowitego wieczoru w mieście Beatlesów. Ofensywa The Reds ma potężną moc. Jeśli jednak West Hamowi uda się powstrzymać faworyzowanych gospodarzy, będzie to ogromne osiągnięcie, a przy okazji nie tylko cenna zdobycz punktowa, ale również spora przysługa dla Manchesteru City, który przygotowuje się do jutrzejszych derbów miasta.