Skip to main content

Gdyby patrzeć na sam wynik, zapewne nikt nie miałby nic przeciwko remisowi z Meksykiem. Jednak wgryzając się w szczegóły, to był kolejny wielki turniej z bardzo słabym startem. Atmosfera wokół reprezentacji Polski gęstnieje z godziny na godzinę, a tymczasem trzeba wybiec na boisko i pokonać Arabię Saudyjską.

Wysoko ustawiona linia obronna przeciwko faworyzowanej Argentynie mogła mieć różne skutki. Gdyby Albicelestes mieli nieco więcej cierpliwości i popracowali nad wbiegnięciami za linię defensywy, wówczas już po pierwszej połowie mogło być niewesoło dla Saudyjczyków. Przecież ekipa Lionela Scaloniego czterokrotnie trafiała do bramki rywala w pierwszej połowie. Szkopuł w tym, że trzykrotnie robiła to z pozycji spalonych. Dwukrotnie po interwencji sędziego asystenta, raz po interwencji wozu VAR bramki zostały anulowane.

Arabia Saudyjska w drugiej połowie pokazała jednak, że można z najlepszymi walczyć na równi. Wcale nie trzeba się ich bać. Najpierw Saleh Al Shehri, a po chwili Salem Al Dawsari dali dwie bramki Saudyjczykom. Zwłaszcza trafienie tego drugiego zrobiło wrażenie. Efektowny drybling oraz uderzenie, którego nie powstydziłyby się największe argentyńskie gwiazdy.

Herve Renard to w tym momencie jedno z najgorętszych nazwisk wśród selekcjonerów. Jego płomienna przemowa w przerwie meczu jest już hitem. Francuski szkoleniowiec, z polskimi korzeniami, świetnie oddał emocjonalnie to, co chciał przekazać pod kątem sposobu grania zespołu w dalszej części spotkania. Patrząc na efekt końcowy – idealnie mu się to udało.

Stypa po remisie
Punkt po Meksyku był czymś, czego można było się spodziewać. Jednak okoliczności, w jakich doszło do tego remisu już nie bardzo. Głęboka defensywa i kontra? No właśnie wystąpiło głównie to pierwsze. Wojciech Szczęsny jest w czołówce pod względem liczby długich podań i długości zagrań. To najlepiej pokazuje nastawienie naszego zespołu. Najgorsze w tym jest jednak to, że Czesław Michniewicz chyba zdołał przekonać swoich podopiecznych do prymitywnego stylu gry. – Robimy sobie więcej krzywdy niż dobrego, grając od tyłu – to słowa golkipera Juventusu, który świetnie gra nogami. Nie pozostawiają złudzenia, że mogą w dłuższej perspektywie wywołać więcej złego, niż dobrego.

Dodatkowo jeszcze mini wojenki selekcjonera z dziennikarzami oraz zaczynający się syndrom oblężonej twierdzy, nie pomagają w przygotowaniach do kolejnego meczu w dobrej atmosferze. Kadra jest już ustawiona niemal pod publicznym pręgierzem. Strach pomyśleć, co mogłoby się wydarzyć w momencie porażki z Arabią Saudyjską…

Zyskać w oczach opinii publicznej
Mecze z Chile i Meksykiem niestety zadowoliły tylko piłkarzy reprezentacji. Aż trudno uwierzyć, że tak słabe spotkania wywołały pozytywne emocje w kadrowiczach. Jednak coś, co mogło ujść na sucho w starciach z drużynami o dużej renomie, teraz już nie ujdzie. Brak wygranej z Arabią Saudyjską, będzie oznaczać po prostu medialny i publiczny lincz na kadrze. Bojaźliwa gra, kunktatorstwo oraz po prostu piłkarski prymitywizm bije po oczach. Jedyna opcja? Po prostu wygrana. Ona przedłuży szansę na awans do 1/8 finału, a także nieco załagodzi wokół kadry nastroje.


Kadrowo

Po pierwszym meczu kłopoty zdrowotne miał duet Bartosz Bereszyński oraz Krystian Bielik. W przypadku tego drugiego można powiedzieć “był czas przywyknąć”. Jednak w obu przypadkach nie miało ich to wykluczać z gry. Wszystko zależy od przebiegu ostatniego treningu przed meczem. Zapewne wszystkiego dowiemy się w momencie ogłoszenia składu.

Znacznie gorszą sytuację ma Herve Renard. Yasser Al-Shahrani już wrócił do kraju. To błyskawiczna reakcja władz piłkarskich i władz państwa, z królem na czele (!), po tym, gdy zderzył się ze swoim bramkarzem pod koniec meczu z Argentyną. Złamana szczęka i kości twarzy, a dodatkowo krwotok wewnętrzny to obrażenia, niczym z gal sportów walki. Na szczęście wszystko jest w porządku i jego zdrowiu oraz życiu nie zagraża bezpieczeństwo.

Turniej prawdopodobnie skończył się także dla kapitana Salmana Faraja. Środkowy pomocnik mecz z Argentyną skończył w przerwie.


Mądrzejsi będziemy w sobotni wieczór

Mecze grupy C odbędą się w kilkugodzinnym odstępie. Polska – Arabia Saudyjska o 14:00, zaś o 20:00 Argentyna – Meksyk. Dopiero w okolicach 22:00 w sobotni wieczór będziemy mądrzejsi w kontekście sytuacji w grupie. Jednak już po naszym meczu liczymy na poprawę sytuacji w tabeli, czytaj: prowadzenie po wygranej nad dotychczasowym liderem.

Jednak o wszelkich kontekstach ostatniej kolejki, będziemy mogli pisać najwcześniej w niedzielę. Przypomnijmy, że mecze trzeciej kolejki już w środę 30 listopada o godzinie 20:00. Wtedy cztery ekipy równocześnie rozpoczną swoje spotkania, by uniknąć prób układania wyników.

***

Początek meczu Polska – Arabia Saudyjska w sobotę o godzinie 14:00.

Related Articles