Brendan Rodgers trzy lata swojej trenerskiej kariery spędził na Anfield Road. Był bliski zdobycia pierwszego w historii tytułu mistrzowskiego w Premier League, ale finalnie poległ. Dokonał tego ładnych parę lat później Jurgen Klopp. Dziś Rodgers jako trener Leicester spróbuje pogrążyć Liverpool Kloppa. Liverpool, który powoli musi się godzić z faktem, że straci tytuł…
The Reds przegrali trzy ostatnie ligowe mecze na swoim stadionie. Stadionie, który wcześniej przez ponad 60 meczów był twierdzą. Jednak forteca padła, zdobyta najpierw przez Burnley, następnie przez Brighton, a ostatnio, tydzień temu, przez Manchester City. Lider Premier League rozjechał The Reds 4:1, a antybohaterem meczu został Alisson Becker. Bramkarz, któremu przypinano łatkę nieomylnego, w tym spotkaniu robił wszystko, bo zniszczyć ten wizerunek.
W perspektywie tych rezultatów liverpoolczycy mogą się cieszyć, że przyjdzie im grać na wyjeździe, na King Power Stadium. Akurat trzy ostatnie wyjazdy w lidze ekipa Kloppa zalicza do udanych. Zwycięstwo na stadionie Lisów pozwoliłoby mistrzom Anglii zrównać się punktami z zespołem Rodgersa, który jest na 3. miejscu i wyprzedza Liverpool o trzy oczka. Problem w tym, że Manchester City jest już daleko z przodu. Nad The Reds ma 10 punktów zapasu, a w dodatku team Pepa Guardiola rozegrał jedno spotkanie mniej. Właśnie dlatego na Anfield Road muszą powoli godzić się z myślą o detronizacji.
Przyczyn takiego stanu rzeczy jest pewnie kilka. Główna to jednak kontuzje, które gnębią Liverpool od startu sezonu, a szczególnie dotykają linię obrony. Lista nieobecnych, obejmująca Virgila van Dijka, Joe Gomeza, Joela Matipa, a ostatnio także Fabinho, spędza sen z powiek Kloppa. Niedostępny jest też Naby Keita i Diogo Jota. W meczu z Man City niemiecki trener na środku defensywy wystawił dwóch środkowych pomocników – Jordana Hendersona i rzeczonego Fabinho. Dziś nawet na taki „komfort” nie będzie mógł sobie pozwolić.
Ale i Rodgers ma swoje problemy – tutaj szczególnie na bokach defensywy. Od dłuższego czasu wykluczony jest nowy nabytek Lisów, sprowadzony z Atalanty Bergamo Timothy Castagne. Belg miał bardzo udane wejście do nowej drużyny, jednak wszystko zatrzymała kontuzja. Teraz na L4 trafił także James Justin. W przypadku 22-latka mówi się o kontuzji, która eliminuje go z gry do końca sezonu. Kołdra na bokach obrony staje się bardzo krótka…
Leicester notuje podobny sezon do poprzedniego, kiedy zespół The Foxes długo zajmował miejsce na podium, ale na finiszu ligi zaczął się potykać i słaniać na nogach. W ostatniej kolejce Manchester United ograł Lisy, które w ten sposób zakończyły ligę poza TOP 4, a zatem poza Ligą Mistrzów 20/21. Kibice zespołu z King Power Stadium mogą mieć uzasadnione obawy, że i w tym roku taki scenariusz zostanie przerobiony. Szczególnie wobec problemów z kontuzjami. Przecież za plecami Leicester na miejsce w czwórce polują takie firmy jak Chelsea czy Tottenham.
W listopadowym meczu Liverpool pokonał Leicester na Anfield Road 3:0. Liverpool jest zresztą niewygodnym rywalem dla Lisów w ostatnich meczach. By znaleźć ostatnią wiktorię Leicester musimy cofnąć się do sierpnia 2017 roku, ale był to mecz Pucharu Ligi. Ostatnia wygrana w Premier League to luty 2017, kiedy to na King Power Stadium gospodarze wygrali 3:1. Czy dziś powtórzą ten rezultat? Początek meczu już o 13:30.