Skip to main content

Dziś wieczorem Jaga podejmuje Pogoń. Rewanż za półfinał Pucharu Polski, a być może także preludium do… Superpucharu, który odbędzie się latem. Na ten moment wiele na to wskazuje, bowiem Jagiellonia Białystok ma zdecydowanie największe szansę na mistrzostwo Polski. Z kolei Pogoń Szczecin w pucharowym finale będzie faworytem i już za kilka dni w Warszawie ma zamiar sięgnąć po swoje pierwsze trofeum w historii klubu. Najpierw jednak potyczka ligowa w Białymstoku.

Według wielu rywalizacja o mistrzostwo Polski oraz europejskie puchary to wyścig żółwi. Trudno się dziwić takim określeniom, skoro kandydaci regularnie wywracają się o nogi przeciwników, ale także o… własne, tworząc sobie nowe kłopoty. Na ten moment najmniej pomyłek zaliczyła Jaga, która prowadzi w tabeli po 29. kolejkach z dorobkiem 55 punktów. Cztery więcej od Śląska i Lecha Poznań, ale aż siedem przewagi nad czwartym Górnikiem Zabrze, kolejne osiem nad Legią i Pogonią oraz dziewięć nad wciąż panującym mistrzem z Częstochowy. Przewaga praktycznie nie pozwalająca na wypadnięcie poza strefę europejskich pucharów Jagiellonii, ale nie oszukujmy się, nikogo te puchary nie zadowolą. Na pięć kolejek przed końcem w takiej sytuacji cel może być jeden – MISTRZOSTWO. Tym bardziej że terminarz sprzyja drużynie Adriana Siemieńca. Zresztą przyjrzyjmy się dokładniej:

Pogoń (6. miejsce – w domu)
Stal (9 – wyjazd)
Korona (16 – dom)
Piast (10 – wyjazd)
Warta (13 – dom)

Aż trzy domowe spotkania to spory atut dla drużyny, która ma najlepszy – obok Rakowa – bilans domowy. Dodatkowo siła przeciwników nie powala na kolana. Oczywiście Korona Kielce walczyć będzie zaciekle do samego końca o utrzymanie, więc to może być trudniejsza potyczka, niż sugeruje tabela. Podobna sytuacja może być z Wartą, ale… nie musi, bo Zieloni mogą być już utrzymani w lidze, a tego dnia Dawid Szulczek po raz ostatni poprowadzi zespół z Gro… tzn. z Poznania.

Kwietniowe przesilenie i rewanż za puchar
Jagiellonia dopiero w ostatni weekend zanotowała pierwsze kwietniowe zwycięstwo. Było to w czwartym spotkaniu w tym miesiącu, co pokazuje, że mieli kilka trudniejszych chwil. Pierwsza przyszła rzecz jasna w… Szczecinie. Półfinałowe spotkanie Pucharu Polski zakończyło się golem w dogrywce Fredrika Ulvestada. Wtedy także prysły nadzieje na pierwszy puchar od czternastu lat w Białymstoku i jednocześnie na podwójną koronę. Tyle że chwilę później Jaga dwukrotnie traciła punkty w lidze. Remis w Warszawie, zwłaszcza w sytuacji, gdy gonili wynik przez ponad 50 minut można było zaakceptować. Domowa porażka z Cracovią 1:3 już musiała boleć. Tym bardziej przez wzgląd na wydarzenia z pierwszej połowy. Zaczęło się od gola na 1:0 – samobój Virgila Ghity. Potem szybko z boiska wyleciał Adrian Dieguez, co w 10 minut wykorzystały Pasy, golami Michała Rakoczego oraz Arttu Hoskonena. Przed przerwą kolejna fatalna wiadomość dla białostoczan – Afimico Pululu przegrał pojedynek z Sebastianem Madejskim z rzutu karnego. Trzeba przyznać, że były golkiper Motoru Lublin ośmieszył w tej sytuacji gospodarzy.

Tyle że rywale zza pleców Jagi nie chcieli gonić. Śląsk tej wiosny wygrał zaledwie dwukrotnie, a Lech przed chwilą tylko zremisował w Mielcu i przegrał z Puszczą na stadionie Cracovii! Niewiele brakowało, a straciłby także punkty na boisku ŁKS-u, ale rzutem na taśmę uratował ich Filip Marchwiński. Dzięki temu ekipa Siemieńca nadal miała spokój na czele tabeli, a ten można było podbić sobie jeszcze wygraną w Lubinie. Kristoffer Hansen zapewnił w sobotni wieczór komplet punktów i nadal czteropunktową przewagę nad duetem wrocławsko-poznańskim. Na Dolnym Śląsku nie tylko Hansen się wyróżnił, ale także swój wielki dzień miał Taras Romanczuk. Dla Ukraińca z polskim paszportem był to 300. mecz w barwach Jagi! Zapytany przez oficjalną stronę klubu czy czuje się spełnionym zawodnikiem odparł zdecydowanie. – Nie, ponieważ jeszcze niczego nie wygrałem z Jagiellonią. Bardzo chciałbym wywalczyć z nią jakieś trofeum i to jest mój cel. Kilka razy byłem drugi, czy to w lidze, czy w Pucharze Polski. Wiem, że drugie miejsce mnie nie zadowala. Wiem, że stać nas na dobry wynik, ale zawsze musimy bić się o ten najważniejszy cel – powiedział Romanczuk.

Jagiellonia jest coraz bliższa pierwszego w historii tytułu, który byłby niemal jednoznaczny z fazą grupową europejskich pucharów. Dzięki kolejnemu wykluczeniu Rosjan, mistrz Polski rozpocznie rywalizacje w Lidze Mistrzów od drugiej rundy kwalifikacji. To oznacza, że będzie mieć zagwarantowane przynajmniej sześć meczów w eliminacjach europejskich pucharów. Jeśli przynajmniej jeden dwumecz padnie łupem zwycięzcy Ekstraklasy, wówczas znajdzie się w Lidze Konferencji. Każde kolejne zwycięstwo to jeden puchar w górę – Liga Europy lub Liga Mistrzów. Oczywistym jednak jest, że na żadne rozstawienie Jaga liczyć nie będzie mogła. W przeciwieństwie np. do Lecha Poznań, który przy mistrzostwie byłby rozstawiony w II rundzie el. do Ligi Mistrzów. To z kolei efekt… straty szans na mistrzostwo Rumunii przez CFR Cluj.

https://x.com/JS_rankingUEFA/status/1783243466052452472

2 maja błogosławieństwem albo przekleństwem
W Szczecinie z niecierpliwością wyczekują na 2 maja. Ograli po drodze do finału Pucharu Polski trzy z czterech pierwszych ekip Ekstraklasy. Krótko mówiąc zrobili to, co się wydawało najtrudniejsze. Na deser dostali pierwszoligową Wisłę Kraków. Portowcy są w takiej sytuacji, że brak trofeum byłby po prostu tragedią. Zwłaszcza, że nadal czekają na pierwszy puchar do klubowej gabloty. Po drodze jednak Pogoń sama sobie zepsuła humory ligowymi wynikami. Oczywiście rozbili Ruch Chorzów 5:0, ale ich sytuacja w tabeli mogła być taka, że piątkowe spotkanie byłoby okrzyknięte mianem rywalizacji o mistrzostwo kraju. Najpierw w Poznaniu przegrali ligową potyczkę, zaraz po pucharowym półfinale. Pogoń prawdopodobnie zagrała jeden z najlepszych wiosennych meczów, zwłaszcza w pierwszej połowie. Po 45 minutach powinna prowadzić 2/3:0 i mieć zamknięty mecz, a skończyło się 0:1. Podobnie w miniony weekend, gdy byli lepsi od Piasta, a to gliwiczanie wywieźli z północy dwubramkowe zwycięstwo. Krótko mówiąc nadal w Szczecinie europejskie puchary są niewiadomą. Jeśli wygrają finałową potyczkę z Wisłą, wówczas Liga Europy będzie pewniakiem, ale to tylko jeden mecz. Nawet będąc papierowym faworytem, trudno przewidzieć scenariusz ostatniego meczu w pucharze.

– Widzę to tak: teraz musimy być bardziej profesjonalni niż kiedykolwiek i skupić się całkowicie na wyzwaniu, które jest przed nami, czyli starciu z Jagiellonią. Najważniejsze jest to, aby być całkowicie skupionym na każdym podaniu, każdej akcji. Musimy zachować spokój, skupienie, równowagę. Musimy skupić się na starciu z Jagiellonią, jednocześnie pamiętając o tym, jak wielkie wyzwanie i święto już niebawem przed nami – powiedział przed piątkowym meczem Jens Gustafsson.

***

Dla szwedzkiego trenera obecna sytuacja także nie jest łatwa. Trwa liga, trzeba punktować, a tymczasem w głowach kibiców – a może i niektórych piłkarzy – na czerwono jest data 2 maja. Ale pozycja w lidze także ma duże znaczenie, chociażby pod kątem nagród finansowych. A te mogą być Portowcom potrzebne. Kasa do podniesienia z boiska przez Pogoń w najbliższych tygodniach jest bardzo duża. Największa część to rzecz jasna finał Pucharu Polski, gdzie dysproporcja pomiędzy zwycięzcą a finalistą jest ogromna. Kolejną jest finalna pozycja w lidze, a tam różnice między kolejnymi drużynami także są coraz większe. Na koniec zostaje także kwestia limitu młodzieżowców. Pogoń chwali się swoją akademią, tymczasem jest w “strefie spadkowej”, jeśli chodzi o liczbę rozegranych minut przez młodzieżowców w tym sezonie. Na ich koncie 2005 minut, co oznacza zaledwie 66,8% z 3000, które dają wypełnienie limitu i brak konieczności płacenia jakichkolwiek kar. Celem dla Portowców powinno być dojechanie chociaż do poziomu 2500 minut, gdyż wtedy załapią się do ostatniego przedziału i zapłacą najmniej. Do tego potrzebują jednak średniej 99 minut na każde spotkanie rozegrane przez młodzież, a to dokładnie o pół godziny więcej, niż mają obecną średnią. Żeby nie zapłacić jakichkolwiek kar potrzebują aż 199 minut, czytaj: dwóch młodzieżowców przez cały mecz i trzeciego, który będzie wchodził przynajmniej na 20 minut. Scenariusz praktycznie nie do zrealizowania, a wszystko kosztuje. W tym momencie Pogoń musiałaby zapłacić do kasy PZPN-u milion złotych, a jeśli przekroczy granicę 2500 minut, wówczas kara spadnie o połowę. Co ciekawe lada moment może powstać dodatkowy kłopot na tym kierunku, gdyż powołanie na Euro U17 może dostać Adrian Przyborek, który w ostatnim czasie regularnie gra w podstawowym składzie.

– Mamy cel dotyczący wypełnienia pewnej liczby minut, jeśli chodzi o grę młodzieżowców. Druga sprawa jest taka, że młodzieżowcy naprawdę dobrze radzili sobie na treningach. Jeszcze nie zdecydowałem. Na pewno wybiorę taką jedenastkę, która w mojej opinii będzie miała największą szansę, aby wygrać mecz – zakończył temat szkoleniowiec gości.

***

Początek piątkowego meczu o godzinie 20:30. W Białymstoku spodziewany jest niemal komplet widzów. Już w środę Jaga poinformowała o 16 tysiącach zajętych miejsc, co na dwa dni przed meczem jasno wskazuje, że przy Słonecznej może zabraknąć w piątek biletów.

Related Articles